@Ragnarokk nie no, jeszcze w peletonie zapierdalają z nimi "polskie związki..." Ale to jest to co ja od bardzo dawna powtarzam- taki gnój był, jest i będzie tak długo, aż nie wprowadzi się ustawą karnej odpowiedzialności urzędasa za wydane decyzje. Jakby trep jeden z drugim odpowiadał całym swoim majątkiem i miał z tyłu głowy tę świadomość, to 5 razy uważnie przeczytałby każdy papier, skonsultował się z 2 innymi osobami w razie wątpliwości i się 10 razy zastanowił przed w ogóle chwyceniem długopisu do ręki, czy jest na 100% pewien, że decyzja pod którą się podpisuje jest prawidłowa. Nie mówiąc o podpisywaniu.
Bo potem mamy co mamy- papier podpisał co prawda urzędnik Kowalski, doprowadziło to Maliniaka do ruiny i utraty majątku. I co? I za przeproszeniem chuj jeden wielki. Jeśli Maliniak jakimś cudem skądś zdobędzie środki na sądzenie się, to i tak na końcu dostanie co najwyżej wypiętą dupę do pocałowania, bo "urzędas jest niewinny", co najwyżej przyjdzie mu pismo z urzędu, że to "urząd popełnił błąd". Nie Kowalski- "urząd". Takie magiczne bezosobowe widziadło, które się pojawia zawsze, jak trzeba zrobić projekcję siły przed kimś. Wielki, poważny i tajemniczy "urząd". A skoro tak to nie ma winnego, a jak nie ma winnego, to nie ma kogo pozywać, można się rozejść. Ciekawe czy Kowalski byłby taki hura do przodu z podpisywaniem wszystkiego jak dupa pardon Duda, jakby miał świadomość, że wydanie złej decyzji będzie się wiązać z utratą jego majątku do jego wysokości. Bo ja pracując w korpo taką świadomość mam jakbym odwalił coś naprawdę grubego, co mogłoby narazić spółkę na utratę wizerunku, majątku czy danych firmowych- może i firma mi osobiście kasy nie zabierze, prawda, ale stać ich na takich prawników, żebym i tak został goły i raczej niezbyt wesoły. Więc u mnie jakoś można, działa to i kurde- cud nad cudy- robię swoją robotę dokładnie tak samo szybko i dobrze, bo nawet się nad tym nie zastanawiam. Za to robię ją dokładnie. I się da, bo biorę odpowiedzialność za swoja robotę.
A tymczasem urzędasy to jest wyjątkowo przerośnięta w Polsce grupa, która stała się w sumie taką grupą samą dla siebie, bo na pewno nie dla obywatela i to, że jak tylko pojawia się taki temat, to zaraz jest psi skowyt i groźby strajków w całym kraju, że jak to, że nie wolno, że veto, że jakim prawem, że jak oni mają w takim razie wykonywać swoje obowiązki, że co w przypadku jak popełnią błąd i to ich zrujnuje, że oni nie będą mogli wtedy komfortowo pracować, że wszystko zostanie sparaliżowane jak wszystko trzeba będzie sprawdzać, że stres, że depresja. Na co ja zawsze odpowiadam takim łachom, że nie wiem i w sumie to gówno mnie to obchodzi- może wreszcie wtedy by się coś zmieniło, jakby ten ich ciepły grajdołek trochę się ochłodził i musieli wziąć odpowiedzialność za swoją zasraną robotę, bo teraz ewidentnie na to leją.