Wiem, że to w sumie żadne odkrycie, ale ludzie są jednak dziwni.
Z tyłu mojej działki (jakieś 150 m za ogrodzeniem i za groblą zasłoniętą olchami) płynie sobie mały strumyk. Strumyk, który nawiasem mówiąc ma źródło jakieś 300m dalej. Za tym strumykiem jest druga moja działka, która kiedyś była używana jako łąka, ale ponieważ teren jest podmokły i torfowy to cięższy sprzęt już ma problem tam wjeżdżać i wszystko sobie dziczeje.
Kilka lat temu jedna kobitka z sąsiedniej wsi zagadała czy mogłaby tam krowy wyprowadzać. Odpowiedziałem, że pewnie. Minęło sporo czasu, zdążyłem o tym zapomnieć a tu któregoś dnia patrzę a moja (i 2 sąsiednie) działka ogrodzona jest pastuchem. Pytam po sąsiadach a oni, że to Baśka D. ogrodziła. Dopiero jak podjechałem pod wskazany dom, to okazało się, że to ta sama kobitka, która z 5 lat wcześniej jedno zdanie na ten temat ze mną zamieniła. Pokiwałem tylko głową, mówię że po 1: mogła podejść i się przypomnieć a po 2: to szczerze nie myślałem, że to będzie pastuchem ogrodzone. Niemniej się nie wycofuje i niech wypasa - lepiej krowy jak dziki, które miały tam używanie.
Ale w sumie na swoje już łatwo nie wejdę, a tam się wzdłuż rzeczki zimą fajnie chodziło
#wies #rolnictwo #zalesie
