W trakcie kampanii wyborczej 2019 roku Partia szpiegowała Pegasusem trzech generałów, w tym generała Waldemara Skrzypczaka, który prowadził wtedy rozmowy z opozycją na temat ewentualnego startu z jej list.
Dzień dobry, w Polsce jest demokracja.
- Podkreślam wielokrotnie (zaznaczyłem to także wyraźnie w książce), że afera Pegasusa ciągle trwa. Błędnym jest przekonanie, że skoro Partia utraciła dostęp do programu pod koniec 2021 roku, to temat jest załatwiony. Nie jest. Przynajmniej z kilku powodów.
- Po pierwsze: nawet licząc tych trzech generałów, znamy ledwie 15 nazwisk ofiar programu, a Partia w 2017 roku wykupiła aż 40 licencji, które zużyła w trzy lata, po czym dokupiła nieznaną ilość nowych. Zakładając średnie zużycie rzędu 13 licencji rocznie, możemy zakładać, że ofiar było około 50. Nie znamy zatem około 35 nazwisk. Czyli tak jakby 70% wszystkich. Część z nich zapewne nie wie, że padło ofiarą reżimu, tak jak - według Wyborczej - nie wiedział o tym generał Skrzypczak. Musimy jednak zakładać, że inni mogą wiedzieć i być tą drogą po prostu zastraszani. Mówimy o ludziach związanych z szeroko pojętą opozycją, być może o znanych i ważnych politykach i działaczach. Nie ma co udawać, że taki szantaż nie ma wpływu na ich zachowanie, w tym także w trakcie obecnej kampanii wyborczej.
- Dla jasności: tak, taki szantaż jest banalnie prosty. Wyobraźcie sobie, że jesteście działaczami średnio-wysokiego szczebla w którejś partii opozycyjnej. Jest rok 2019, środek kampanii, wykonujecie dziesiątki telefonów dziennie, wysyłacie setki wiadomości różnymi komunikatorami, atmosfera jest nerwowa. Czy jesteście pewni na 100%, że nikomu nie napisaliście, dajmy na to, że kierownictwo partii to banda idiotów? Że ktoś podejmuje złe decyzje? Że Wy, albo ktoś w Waszej partii pije, bierze narkotyki, ma romans, spowodował wypadek samochodowy? Na pewno nie przedstawiliście nikomu, żadnego idiotycznego pomysłu, który po odpowiedniej obróbce medialnej można uznać za skandaliczny? No właśnie. To teraz wyobraźcie sobie, co z taką informacją mogą zrobić Samuel Pereira i Zbigniew Ziobro. Już widzę ten nagłówek w TVP: "skandal w partii X, działacz Y ujawna alkoholizm Tuska/Schetyny/Budki/Biedronia/Czarzastego/Zandberga/Hołowni/Kosiniaka".
Ale to nie wszystko, bowiem...
- Po drugie, ważniejsze: Pegasus nie atakuje tylko jednej osoby, tylko wszystkich, z którymi ta osoba rozmawia. Możecie być grzecznymi działaczami, którzy nie napisali nikomu nic kompromitującego, ale ktoś napisał to Wam - a Ziobro z Kamińskim nadal to przeczytają. Co ważne: niezależnie od tego, czy celowali Pegasusem w Was, czy w Waszego rozmówcę. Zatem błędem jest mówić tylko o tych 35 osobach, bo realnie ludzi dotkniętych Pegasusem są tysiące. Nie, to nie jest żadna przesada. Osoba publiczna spokojnie rozmawia z setkami ludzi i wysyła wiadomości do kolejnych setek. Dodajmy do tego, że Pegasus przejmuje całkowitą kontrolę nad telefonem, więc o ile w międzyczasie nie zmieniliście konta na Google'u, Apple'u, Messengerze, WhatsAppie itd., to Ziobro może spokojnie czytać Wasze wiadomości nawet sprzed dekady. Przesada? Cóż, ja mam konto googlowe już ponad 15 lat i mam na nim bilety lotnicze, które kupowałem w 2008 roku. Mamy zatem pokaźną rzeszę ludzi z ogromną bazą ich korespondencji. COŚ się zawsze znajdzie, nie miejmy złudzeń.
- Po trzecie: fakt, że pozostałe ofiary się nie ujawniają, może być przesłanką, przemawiającą za tym, że są zastraszane. Przypomnę, że sprawdzenie swojego telefonu pod kątem inwigilacji jest proste i darmowe. Musimy przynajmniej zakładać, że niektóre ofiary o tym wiedzą. Czemu więc się nie ujawniają? No właśnie.
- Po czwarte wreszcie: Partii nikt, ale to absolutnie nikt, z Pegasusa nie rozliczył. Po prostu. Mijają dwa lata, odkąd dowiedzieliśmy się, że reżim używa broni antyterrorystycznej przeciwko politycznym oponentom. Dwa lata, odką wiemy, że program kupiono całkowicie nielegalnie i używano bez żadnej kontroli, zresztą łamiąc przy tym kolejne paragrafy. Nikogo nie pociągnięto za to do żadnej odpowiedzialności. Żadnej. Większość głównych aktorów tego spektaklu normalnie kandyduje teraz do Sejmu i zapewne zachowa ministerialne stanowiska.
- Miejcie to w pamięci, gdy ktoś Wam znowu powie, że nie wolno nazywać Partii "reżimem", a Polski choćby "państwem z erodującą demokracją". Jak dla mnie, władza, która może bezkarnie szpiegować opozycję, korzystając z iście radzieckich wzorców, naruszać tym rzekomo nienaruszalne wybory, czerpać z tego korzyści polityczne i utrzymywać się dzięki temu przy władzy - no więc według mnie, taka władza jest po prostu reżimem. Ale ja posypuję truskawki cukrem...
- Czy opozycja przegrała wybory w 2019 i jest jaka jest TYLKO przez Pegasusa? Oczywiście nie. Czy Pegasus sabotuje jej działania i nadal ma wpływ na jej skuteczność? Oczywiście tak. Czy gdyby nie Pegasus, Partii cztery lata temu zabrakłoby tych 6 głosów większości? Możliwe.
- Czy powinniśmy udawać, że to się nie stało, tylko dlatego, że Partia stworzyła system, w którym ma zagwarantowaną bezkarność i brak kontroli?
Absolutnie nie.
#jebacpis #zostaniecierozliczeni #polityka #wiadomoscipolska #putinowskapolska
(Tekst nie mój, źródło: Doniesienia z putinowskiej Polski na fb)

