W sumie lubię swoą pracę (tak, już to pisałem). Teraz wolny tydzień w domu. W sobotę dzwoni pracownica jednego z klientów, dla którego robiłem RAMSy na projekty data center we Francji i Belgii parę lat temu.
Co w tym ciekawego? Właściciela tej firmy poznałem na mojej pierwszej zagranicznej budowie, w Szwecji, w 2017r. Chłopak był wtedy warehouse operative.
W 2020 roku dzwonił do mnie z prośbą o przygotowanie owych RAMSów na projekt w Belgii. Kiedy przeszliśmy do stawki powiedziałem 1k + VAT.
Co się okazało, ja myślałem o PLN, a on o EUR. Zrozumiałem to, kiedy przysłał 40% ceny za usługę jako zaliczkę. Nie podzieliłem się z nim info, że sam myślałem o złotówkach. Kilka razy przygotowałem mu dokumenty. Wszystko ok.
Jak pisałem na początku, dzwoni do mnie jego pracownica, że mają nóż na gardle i do środy potrzebują dokumenty zgodne z francuską legislacją.
Tym sposobem poklikam w kąkuter dzisiaj wieczorem i trochę jutro i w ten sposób wpadnie 1,5k EUR netto.
Lubię takie niespodziewane zastrzyki pieniędzy.
#pracbaza no i #bhpfailure ze strony mojego klienta.

