Z punktu widzenia instruktora są to problemy nierozwiązywalne przy obecnym kształcie prawa o ruchu drogowym. Dlaczego? Ponieważ w przepisach brakuje definicji „kierunku jazdy” i „kierunku ruchu”.
Powoduje to, że zawsze będą powstawać dwa przeciwstawne obozy – każdy ze swoją definicją tych pojęć oraz własną interpretacją przepisów.
Nie pomaga też Ministerstwo Infrastruktury, które nie dostrzega problemu w obecnych regulacjach.
Osobiście jestem zwolennikiem definicji stworzonej przez prof. Ryszarda A. Stefańskiego. W swoim komentarzu do ustawy podaje, że zmiana kierunku jazdy to manewr polegający na kontynuowaniu jazdy w innym niż dotychczas kierunku, niewynikającym jedynie z przebiegu drogi, lecz zależnym od woli kierującego.
Wiem jednak, że istnieją inne definicje.
Nie będę owijał w bawełnę – w praktyce szkoli się pod wymogi okolicznego WORD-u.
Dodatkowym problemem jest fakt, że tabliczki T-6a pokazują przecięcia się dróg pod różnymi kątami, a na skrzyżowaniach występują łuki o mniejszym lub większym promieniu. Przejazd przez skrzyżowanie nie jest najlepszym momentem na akademicką analizę, pod jakim kątem drogi się przecinają lub czy łuk jest wystarczająco „prosty”, by użycie kierunkowskazu było zasadne lub nie.
Swoim kursantom staram się wyjaśnić takie sytuacje innym przepisem:
Art. 3.
1. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo – gdy ustawa tego wymaga – szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić, zakłócić spokój lub porządek publiczny, a także narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie.
Kierowca powinien zastanowić się, czy włączenie kierunkowskazu lub jego brak pomoże czy utrudni ruch innym uczestnikom i na tej podstawie podjąć decyzję.
Uważam, że na drodze z „pierwszeństwem łamanym” prowadzącej w prawo włączenie kierunkowskazu nikomu nie szkodzi, a jednocześnie upewnia innych kierujących co do naszego zamiaru. Dlatego jestem zwolennikiem sygnalizowania.
Polecam też, aby w dyskusjach na ten temat nie dać się ponieść emocjom. To, że ktoś ma inne zdanie, nie wynika z jego niewiedzy czy „znalezieniu prawa jazdy w chipsach”, ale z braku precyzyjnych zapisów w ustawie dotyczących niektórych definicji.
A jak ktoś ma chwilę, to polecam artykuł , który prześwietla ten problem.
#pord #prawojazdy #brd #kierowcy
