@TorrentFreak wiesz co imo była. Ubi przeszło sporą drogę od Beyond Good and Evil (dalej naiwnie czekam na sequel ) po którym stwierdzili, że "wincyj to lepij". Problem z Valhallą jest taki, że im tam już się totalnie pojebało jak bardzo świat powinien być duży, żeby był "prawdziwie otwarty". I po co tak w ogóle. Fajnie jest jak nie masz tunelowej rozgrywki, chociaż pierwsza Mafia udowodniła, że nawet tworząc mikroskopijny (jak na dzisiejsze standardy gier z otwartym światem) świat z praktycznie tunelową rozgrywką, jeśli tylko dobrze go zaprojektować, to dostajemy iluzję całkowicie otwartego świata.
Ale też jak za bardzo przegniesz pałę, to potem gonisz wirtualne kilometry z buta żeby w ogóle się dostać do questa, po zupełnie nic, bo parafrazując klasyka- może i nabijasz kilometry między lokacjami jak na rajdzie Paryż-Dakar, ale za to nic między nimi nie ma. "Stare" asasyny miały to imo bardzo dobrze wypośrodkowane- taka jedynka, albo trylogia Ezio na przykład. Czułeś, że świat był spory, bo nie można powiedzieć, że taki Rzym z Brotherhooda był mały, a jednocześnie nie zasypialiśmy z nudów jak nam się zamarzyło przejść z jednego końca mapy na drugi, bo tam zawsze coś się działo. Nie trzeba było szukać na siłę atrakcji.
A potem zaczęli rozszerzać te światy, Origins to już IMO była granica, którą przełknąłem bo akurat bardzo spodobał mi się klimat starożytnego Egiptu. Coś w tym było takiego, że mogłem zapierdalać po tej pustymi i miastach i mi to sprawiało frajdę, ale to moje preferencje. Dla mnie 80km2 w tym konkretnym settingu to było takie "okej", dla innych to już może być ciut za dużo. Odyssey już tak średnio mi podchodził klimatem, ale większym problemem tam było to, że już popłynęli i stwierdzili, że zrobią to, co dawno temu zrobili z Gothikiem 3- "chuj kurwa wincyj". No sorry, 145km2 (albo 256 z morzem licząc!) to już jest żart i to niespecjalnie lekki. A potem przyszła Valhalla- nordyckie klimaty to mnie akurat ani ziębią ani grzeją, ale kurde, prawie 180km2 samej przestrzeni lądowej to już gruba przesada. Bardzo gruba. W ostatnim Mirage próbowali robić damage control dając sam Bagdad, bardzo sensowne 13km2 i można by było pomyśleć, że o, to dokładnie tyle co AC 1, wreszcie coś dla ludzi do biegania, a nie jebany historical fantasy MS Flight Sim, no tylko co z tego, jak historia tam przedstawiona, część mechanik i Basim to gwóźdź do trumny. No tylko że to był taki zrobiony na szybko ulep, ja się tylko obawiam, że jak przyjdzie czas na nadchodzącą "główną" część cyklu, czyli nigga-nigga Shadows, to tam mogą dowalić 200km2 tylko samego lądu. Jak jeszcze się pokuszą o tereny wodne i wyspy to mogą to nadmuchać do 400. To już nie są gry dla ludzi, nie ma możliwości, żeby przy takich powierzchniach zobaczyć wszystko zanim nie zaczniemy tym tytułem rzygać, albo wyjdzie kolejny i go porzucimy gdzieś w połowie. Nawet genialny w aspekcie budowania świata RDR2 ma 75km2 i to się wydaje ogromne.