Komentarze (19)

Djnx

@maximilianan Jeszcze trochę i maturę z memów będą pisać

Dorokaito

@maximilianan Znaczy też zależy. Powinni te lektury uaktualnić, bo jak mi kazali czytać tego Wertera czy jak mu tam, to myślałem że sobie lobotomię mózgu zrobię. Syf jak cholera. Dzieciakowi swojemu bym tego do rąk nie dał.


A po latach sam sobie usiadłem do czytania i czytam japońskie LNy, które aż miło się czyta. Po pracy mogę usiąść do 200 stron i czasem się doczekać nie mogę kontynuacji.


Polskie lektury to fanatyzm cierpienia i pokuty. W d⁎⁎ę z takim szitem.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Dorokaito bo u nas jest kult mesjanizmu, martyrologii i masturbacja do narodowych wieszczów. Co my mamy w tym świętym kanonie? Lektury, mające po kilkaset lat, które ani nie są pisane współczesnym językiem, ani nie dotykają nawet marginalnie współczesnych tematów, albo tak wieją chujem, że człowiek ma ochotę się pochlastać. Albo wszystkie powyższe. Bo u nas nie ma języka polskiego, tylko historia literatury i to taka fest stara. I tym sposobem zamiast się uczyć języka na żywym, współczesnym przykładzie i czytać Sandersona czy Cooka na przekładach współczesnej literatury, to dalej się klepie te gówna i to betonuje "bo to jest święty kanon i tego nie wolno ruszać bo to święty kanon, taki polski!".

AdelbertVonBimberstein

@maximilianan w sensie urealnienie? Bo tego i tak nikt nie czytał?

Czyli jak mamy wykurwistą listę to jest spoko pomimo, że nikt nawet strony nie przeczytał tylko streszczenia, omówienia. Nie no sama wartość dodana.

I mówię to jako ktoś kto 3 lata filologię polską studiował.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@AdelbertVonBimberstein wartość dodana jest jeszcze lepsza Bo jest tak dodana, że aż staje się odjęta Niestety trzeba to powiedzieć głośno- szkoła skutecznie zabija w dzieciakach chęć czytania i to na długo. A to wszystko przez to, że wręcz je programuje na myślenie, że czytanie to jakaś kara tylko w sumie nie wiadomo za co, bo przecież nikt by ci takiego gówna nie kazał czytać w nagrodę.


Ja pamiętam, że zanim się zaczęła cała ta szkolna szajba lekturowa ze ściganiem się na czytanie kolejnych pozycji i sprawdziany z tychże, to lubiłem czytać. Wiadomo, że to nie była wtedy jakaś bardzo ambitna literatura, ale mnie do tego ciągnęło. Czy to jakieś bajki, czy gazety, czy inne czasopisma co tata kupował. Jasne- nie rozumiałem tego co tam było, ale to "czytałem"- choćby po to, żeby sobie przyswoić czytanie i słownictwo, więc jak poszedłem do szkoły to nie miałem żadnych problemów nawet z ambitniejszymi tekstami. Do tej pory było super. Potem był ciąg cierpienia i nienawiści czyli kilkanaście lat męczenia się z tym jebanym gównem na kolejnych etapach edukacji, w czasie których dobrze to chyba mi się czytało tylko Potop. Ironiczne.


Etap szkoły wyrobił we mnie taki wstręt do czytania, że autentycznie przestałem czytać cokolwiek, nawet jakieś PC Formaty i CD-Actiony, na które zawsze czekałem, a o jakiejś autentycznej literaturze to w ogóle zapomnij. 10 kurwa lat się z tego "leczyłem", aż wreszcie się przełamałem, że czytanie to nie jest kara, a już w ogóle że może być przyjemne. Bo zacząłem czytać to co ja chciałem, to co mnie interesowało i to co nie było kurwa pisane jakąś kurwa XIX-wieczną wierszowanką. I ja doskonale wiem, skąd ta niechęć się wzięła i kto ją we mnie pielęgnował, więc jak teraz słyszę jak wychodzi jakiś nauczycielsko-oświatowy bolec na środek i zaczyna pierdolić coś o tym, że "gwałtu-rety, upadek obyczajów! ta dzisiejsza młodzież nie chce czytać żadnych lektur HURRR ZA NASZYCH CZASÓW DURRR JAK MOŻESZ NIE CZYTAĆ" to mnie ogarnia tylko wkurw.

jonas

@NiebieskiSzpadelNihilizmu Mi akurat czytanie przychodziło z autystyczną łatwością, podobnie ortografia zapamiętana właśnie dzięki hurtowemu pożeraniu książek. Rodzice mi je wciskali do rąk żebym siedzial cicho, najpierw takie z obrazkami, potem bez, a potem to już sam sobie chodziłem do biblioteki szperać w regałach. A kiedy przychodziło do omawiania jakiegoś rzadkiego łajna tylko dlatego, że to był kanon malowany zbożem rozmaitem, wielki nasz wieszcz przechodniu nie szcz, korzystałem ze streszczeń i bryków. Potem przy omawianiu lektur improwizowałem na kolanie, co dzięki wspomnianemu maniakalnemu czytaniu czego popadnie również nie nastręczało problemów.

Ale był jeszcze pokaźny odsetek dzieciaków z klasy, którym nikt nie podtykał książki w domu w ogóle, więc robiły to polonistki i tak skutecznie zohydziły słowo drukowane bismarckowsko-rzeźnickim rozbiorem "co poeta miał na myśli, PRACUJ Z TEKSTEM DZIECKO PO TO MASZ TEKST PRZED OCZAMI", że wielu już do samej matury przeczołgiwało się na streszczeniach, ściągach, podpowiedziach i wyżebranych dukaniem trójach. I jak już nie musieli, to nie czytali nawet rozkładu jazdy autobusów.


Hurr Polacy nie czytają durr rankingi blebleble. No nie czytają, system edukacji skutecznie im to wybił z głów wieloletnią tresurą i żadne snobowanie się niewieściuchów na książki Pałlo Kałolo niczego tu nie naprawi.

AdelbertVonBimberstein

@NiebieskiSzpadelNihilizmu rozumiem, poszedłem na filologię polską z miłości do literatury. Nie skończyłem jej bo studia mi te miłość skutecznie zabiły. XD

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@jonas Pałlo Kałolo jak Pałlo Kałolo, lepszy numer odjebała Tokarczukowa, ta och-ach uduchowiona (s)noblistka, która wprost stwierdziła uwaga

Nigdy nie oczekiwałam, że wszyscy mają czytać i że moje książki mają iść pod strzechy. Wcale nie chcę, żeby szły pod strzechy. Literatura nie jest dla idiotów. Żeby czytać książki trzeba mieć jakąś kompetencję, pewną wrażliwość, pewne rozeznanie w kulturze.

Po przetłumaczeniu ze snobistycznego na normalny- "nie chcę, żeby ludzie czytali moje książki ale kto ich nie czyta to jest idiotą". Nawet tacy ludzie jak Krzysztof M. Maj po niej jebali (i to nawet nie raz xD), a śledząc jego kanał można z dużą dozą pewności stwierdzić jedno- na to trzeba sobie zasłużyć

https://www.youtube.com/watch?v=GzB2LG3aghE

https://www.youtube.com/watch?v=WpZb8dSzyVY

jonas

@NiebieskiSzpadelNihilizmu Z twórczością szacownej noblistki próbowałem się zapoznać, bo to jednak nic fajnego być idiotą c'nie. Zacząłem czytać "Prawiek i inne czasy", okazało się jednak, że to miks Nienackiego ("Wielki las" i trochę "Skiroławek"), "Kamienia na kamieniu" Myśliwskiego i jakieś dalekie echa "Konopielki". Najwyraźniej nagroda Nobla rządzi się innymi prawami niż byle licencjat czy magisterka i nikt dzieł noblistów nie ośmiela się sprawdzać na okoliczność plagiatów i zrzynek.

W każdym razie odbiłem się od "Prawieku", bo w przeciwieństwie do wymienionych, na których bazował czy też którymi się inspirował, okazał się nudnym gmeraniem palcem w metafizycznym anusie i nic nie zrozumiałem. Trudno, pozostanę niekompetentnym idiotą, nie dla mnie blaskomiotna twórczość.

malkontenthejterzyna

Nie jestem pewien, czy to złe zmiany. Wolę, żeby uczeń przeczytał dwie książki, a nie dwadzieścia streszczeń. Ale też chyba lepiej żeby przeczytał dwadzieścia streszczeń niż dwa.


Trochę mam wrażenie, że i tak więcej zależy od rodziców i nauczycieli niż od regulacji tj. jeżeli rodzice nie nauczą dyscypliny, a nauczyciele będą sami niewyedukowani, to i chodźby milion zadanych lektur nie spawi, że dzieciak przeczyta książkę zamiast smażyć sobie mózg w internecie.

jajkosadzone

Akurat klepanie lektur wedlug schematu to gowno i dobrze,ze chca to zmienic.


I jestem za,zeby jezyk polski i literatura byly osobnymi przedmiotami.

jonas

Ta, bo kobylaste opisy przyrody u Orzeszkowej, metafizyczne gmeranie palcem w anusie u Żeromskiego albo narkotyczna delirka Gombrowicza stanowią ogromną wartość dodaną i przesądzają o braku analfabetyzmu.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@jonas khekhe romantyzm khekhe mesjanizm martyrologia myśli samobójcze khekhe

jonas

@NiebieskiSzpadelNihilizmu

11c1959e-2fea-407d-a505-640fbc3c39c1
poprostumort

Krok w dobrym kierunku. Nawet najlepsi uczniowie nie czytali wszystkich lektur obowiązkowych - więc to było takie typowe pierdololo gdzie uczniowie udawali że czytali coś więcej niż streszczenia, a nauczyciel udawał że im wierzy. Szczególnie że książki jakie gościły na listach lektur, o ile rzeczywiście ważne dla historii literatury, to jednak średnio strawne dla kogoś komu mózg się jeszcze do końca nie rozwinął. Różnice w tekstach czy metaforach pomiędzy epokami można omówić na fragmentach bez żadnej straty.


Do czytania powinno się zachęcać razem z zadaniami pisemnymi typu rozprawki czy inne recenzje, albo prezentacjami lub przemowami. Niech uczniowie piszą je na podstawie własnych lektur, wybranych przez siebie - a nauczyciel powinien oceniać formę i gramatykę. A bibliotekarz w szkole powinien być od pomocy znalezienia czegoś ciekawego dopasowanego do gustu.


Ale i tak zaraz będzie larum że jak to nie będą czytać klasyki. A później zdziwienie że zmuszanie do czytania czegoś co ich w ogóle nie interesuje zraża do czytania w ogóle.

pierdonauta_kosmolony

Wincyj długich, nudnych i głupich lektur.

c8b28dba-8458-4b6f-af68-c5bca2beb0c9
Veesper

Nie lubiłam czytać książek jak chodziłam do szkoły. Skutecznie obrzydziły mi to właśnie lektury szkolne. Na palcach jednej ręki może bym wymieniła takie, które mi się podobały.


A jak się skończyło przymusowe czytanie, zaczęłam czytać sama po szkole dla własnej przyjemności i zostało mi to do dzisiaj.

mitsue

Kiedy chodziłam do szkoły czyli jakieś 100 lat temu raptem kilka osób na całą klasę czytało lektury, większość jechała na opracowaniach i nie lubiła czytac w ogóle. Ja czytałam z chęcią lektury i nie lektury, dla mnie obowiązkowe lektury były o tyle fajne, że przymuszały mnie do przeczytania czegoś spoza mojego ulubionego kręgu co bywało odświeżające. Ale dla większości uczniów nic to nie zmieniało, więc pytanie czy ma sens udawanie że taka długa lista sprawi że dzieci będą czytać i będą mądrzejsze.

Zaloguj się aby komentować