Słyszeli o Jane Street i ich sposobie na farmienie Hindusów?
Firma handluje na giełdach i zaczęła przynosić konkretne dochody w 2020 r., a potem udało jej się utrzymać tempo dzięki... otwarciu biura w Indiach. Otóż co prawda jest tam relatywnie mały rynek akcji, ale za to mają największy na świecie rynek derywatów/pochodnych (60% światowej wartości). Hindusi po prostu zamiast kupować akcje, to zakładają się o ich wzrost albo spadek - jak u bukmachera. Skalę zjawiska pokazuje wykres poniżej.
O co więc chodzi z tym "farmieniem"?
Skoro bardzo dużo ludzi się zakłada o kurs akcji, a niewiele osób nimi handluje, to wystarczy... wykupić przeciwny zakład (np. na spadek) i wyprzedać odpowiednią ilość akcji nawet ze stratą - skoro rynek jest płytki, to nie trzeba inwestować dużo. Wtedy wygrywamy zakład, z którego jest kilkakrotnie więcej pieniędzy, niż strata z akcji. Spośród grających 93% Hindusów traci pieniądze na tej grze, średnio 1500$ rocznie. To są właśnie zyski do zgarnięcia. W dwa lata przyniosło to Jane Street 4,3 mld $.
Skąd o tym w ogóle wiemy?
Otóż podobna firma, Millennium Capital Managment podkupiła część pracowników Jane Street po czym sama zaczęła farmić Hindusów. Co więc zrobiła Jane Street? Pozwała konkurenta opisując szczegółowo cały proceder w pozwie xD
Okazało się, że rząd Indii też umie w angielski i całkowicie zabronił działalności tej firmy w Indiach xD
Firma twierdzi, że to, co robiła było całkowicie legalne. Być może. Ale przynajmniej tam już nie będzie możliwe.
#gielda #finanse #pieniadze
