@cdbs na temat Straży Miejskiej w Warszawie to też mógłbym kilka słów wypowiedzieć, żadne nie byłoby cenzuralne.
Idę sobie chodnikiem, dochodzę do przystanku autobusowego i , dosłownie 2m przede mną wpieprza się na chodnik/przystanek jakiś zasraniec w Fabii i parkuje na całej szerokości tego chodnika. Ale tak od krawężnika do trawy. Centymetra wolnego nie zostawił. Wyłazi z tego gruza i idzie do sklepu naprzeciwko. Pytam się go czy dumny jest ze swojego parkowania? "Tak i co z tym zrobisz?" słyszę. "OK" - odpowiadam i wyciągam komórkę i robię zdjęcie jego samochodu. Typ podbiega do mnie i łapie mnie za kurtkę i każe usunąć zdjęcie (sic!)! Odpowiadam baranowi, że ma dokładnie tyle czasu by się ode mnie odsunąć, ile potrzebuję na schowanie telefonu, a potem rozj***ę mu mordę na pół tak, że z dwiema dupami będzie chodził. Typ się mityguje, że wyskoczył z łapami do typa o głowę wyższego, z 20kg cięższego i pewnie z 15 lat młodszego i się odsuwa i mamrocząc idzie do sklepu. Ja dzwonię na straż miejską.
Tak, przyjęliśmy, jedzie patrol, z pewnością ktoś się tym zajmie. Ok, siadam na ławeczce na przystanku i czekam na ten patrol. Przyjeżdża mój autobus, zatrzymuje się poza przystankiem bo stoi baran. Trudno, pojadę kolejnym, poczekam na starszaków. Czekam. Przyjeżdża kolejny autobus. Czekam. Typ wraca i odjeżdża. Czekam. Po godzinie z kawałkiem się poddałem i w końcu wsiadłem do kolejnego autobusu i odjechałem.
Tego samego wieczoru wysłałem maila z opisem sytuacji i zdjęciem zaparkowanego na chodniku i przystanku samochodu. Po 3 miesiącach (słownie k***a TRZECH!) dostaję maila, że nie WIDZĄ WYKROCZENIA bo JA SIĘ NIE PODPISALEM IMIENIEM I NAZWISKIEM W MAILU!!!
Straż miejską w Warszawie rozgonilbym na cztery strony świata, z wilczym biletem do każdej firmy gdzie jakiś szczątkowy RiGCz jest wymagany, a na odchodne dałbym odprawę w postaci paralizatora w dupę i tak z 10 amperów lekcji przyzwoitości.
Nadają się może do żarcia hotdogów w Żabce lub Orlenie - nic więcej!