Rosja przerzuca na Ukrainę czołgi T-54 i T-55, których produkcja ruszyła tuż po II wojnie światowej - podał niezależny projekt śledczy Conflict Intelligence Team (CIT).
Odnosząc się do tych doniesień, były dowódca jednostki GROM generał Roman Polko ocenił, że "Rosja rzeczywiście walczy jak za Stalina, traktuje swoich żołnierzy jako mięso armatnie, daje im sprzęt z minionej epoki, skazując ich tak naprawdę na to, żeby ginęli falami".
Były dowódca GROM zaznaczył, że czołgi T-55 mają bardzo ograniczone możliwości działania, strzelania w ruchu czy w nocy. - "To są zabytki, to jak dawanie żołnierzom złudzeń, że cokolwiek ich chroni. To przestarzałe czołgi z litej stali i lufy, które nie spełniają warunków i możliwości użycia współczesnej amunicji oraz brak systemów kierowania ogniem. W konfrontacji nawet ze współczesnymi bojowymi wozami te czołgi nie mają żadnych szans" - ocenił.
W środę niezależny projekt śledczy Conflict Intelligence Team (CIT) opublikował zdjęcia i filmy, na których widać pociąg wiozący czołgi T-54 i T-55, zmierzający na zachód Rosji. CIT dowiedział się, że pociąg wyjechał z miasta Arsenjew w Kraju Nadmorskim na Dalekim Wschodzie Rosji, w którym mieści się Centralna Baza Rezerw i Składowania Czołgów. Na zdjęciu widać czołgi T-54 oraz późniejszy model T-55.
Źródło: Twitter / PAP
#wojna #ukraina #rosja

