@tomasz-frankowski nope. Musi być bezpośrednie zagrożenie katastrofą, a ta nie jest pojęciem potocznym tylko określonym w piśmiennictwie i orzecznictwie i oznacza zdarzenie o wielkich rozmiarach lub wielu (+6/10 - różnie się przyjmuje) ofiarach. Zagrożenie musi być też skonkretyzowane i rzeczywiste, a nie w stylu „a gdyby tu stało przedszkole”. W innym razie byśmy na okrągło skazywali ludzi z tego przepisu za byle złamanie przepisów pord, np. na autostradzie, nie mówiąc o kolizjach i wypadkach. Katastrofą może być jak autobus miejski spadnie z wiaduktu albo jak się pociągi zderzą, a nie byle stłuczka, nawet na autostradzie. Szczególnie, że mowa o kolizji. Tam nawet nikt nie był ranny. Całą magisterkę o tym napisałem tak swoją drogą.
BTW. O tym zajechaniu drogi i hamowniu to opisujesz przykład tego marszałka? Bo nie widziałem nagrania tylko stipklatkę.