@VonTrupka bo to mityczne hobby przekute w biznes to zwykły mit. Hobby, nieważne jakie by nie było- od koszenia trawy i trzepania dywanów, przez jazdę na rowerze i wycieczki górskie, a na sklejaniu modeli i gapieniu się w sufit kończąc, to jest właśnie ucieczka od pracy, sposób na oczyszczenie głowy po całym dniu zapierdolu. Jeśli ktoś w rozmowie mówi, że przekuł hobby na biznes, otworzył firmę "bo lubił [to] robić po godzinach", albo coś, to albo jest zwykłym kłamcą i nie chce się przyznać, że wjebał się w coś, co szybko znienawidził i teraz musi robić dobrą minę do złej gry, albo jak mówisz jeszcze się nie wypalił, albo jest tym mikroskopijnym ułamkiem procenta ze spektrum autyzmu, gdzie ma kosmiczną zajawkę na jeden bardzo konkretny temat i to jest jego całe życie. W każdym innym wypadku kończy się to tak samo- źle.
@Dudleus nie, ciebie nie denerwuje gadanie o hobby, bo to sami byś napisał w temacie gotowania obiadu, grania w gry i kafelkowania. Ciebie denerwuje fakt, że innym się chciało zewrzeć dupę i zacząć coś robić. Cokolwiek. To powszechne zarabianie milionów "tylko nie ty" litościwie pominę, bo bym cię musiał wyjątkowo brutalnie wyśmiać, a nawet nie wiem z której strony zacząć obalać ten bezsens- z tej, że nie każdy jest jak ten typek od red is bad i może kraść setki milionów z państwowej kasy, czy tej, że państwo ekonomicznie takiego boomu milionerów by nie wytrzymało. Tobie się marzy znalezienie magicznego guzika typu "press to win life".