Pewien wpis na hejto przypomniał mi klienta z października.

Październik to w mojej firmie szczyt sezonu, bo jego kumulacją jest Wszystkich Świętych. Cały miesiąc praca po 16 godzin i mało czasu na jakieś większe przemyślenia.

Towar sprzedaję przez sklep internetowy, no i tak 2 tygodnie przed ostatnimi wysyłkami wpada mi zamówienie. Jedno z ostatnich, bo oferta już przetrzebiona, a reszta robiona na bieżąco już pod korek.

W tym zamówieniu ktoś wykupił prawie wszystko co było jeszcze na sklepie dostępne. Przesyłka za pobraniem, duża kwota i patrzę sobie na dane. "Krzysiu Pruszyński", tak napisane Krzysiu, podany mail podobny. Adres podany, oficjalny firmowy z siedziby tej firmy Blachy Pruszyński.

Pomyślałem, że to kit. Już miałem wcześniej parę takich "heheszkowych" zamówień, trochę też lewych od konkurencji, żebym wysyłał w losowe adresy, więc anulowałem i olałem temat. Powinienem zadzwonić pod podany numer, albo chociaż maila napisać, ale jak mówię - sezon w pełni, głowa zalatana, ciało zmęczone. Myślenie jest wtedy u mnie na poziomie średnio rozgarniętej małpy. A i jeszcze sądziłem wówczas, że jak anuluję zamówienie to do klienta także idzie informacja. Do tej pory nie anulowałem nic bez prośby kupującego. Okazało się, że nie, taki automatyczny mail był słany tylko do mnie...

Dzień przed ostatnimi wysyłkami, wszystko napięte żeby wysłać i dzwoni telefon. Odbieram, a tam... Krzysiu Pruszyński xD Pyta grzecznie, czy to zamówienie dojdzie do niego przed Wszystkimi Świętymi, bo kupił nie tylko dla siebie ale i bliskich, a poleciła moją firmę jego pracownica. No i że bardzo mu zależy, a nie chciał przeszkadzać wcześniej.

O kurde, o kurde, o kurde, machający papież. Alem odjebał i co teraz xD

Powiedziałem, że dojdzie, wcisnąłem kit że taki był termin i przyjdzie do jego firmy pojutrze.

Taki wał, bo oczywiście nie ma szans żeby zdążyć te produkty wykonać... bo w międzyczasie się sprzedały i trzeba to wszystko zrobić od zera. Pracownicy mają swoje pod sufit i i tak już pobrali nadgodziny, to nie ma opcji nigdzie rozdysponować.

Miałem już odpoczywać, już widziałem "koniec sezonu", ale no jestem słownym człowiekiem przecież. Zawziąłem się że to sam po prostu wszystko zrobię.

Całonocna praca. Poranna praca. Na kuriera nie zdążyłem. Może zdążę zawieść na sortownię. Nie zdążyłem. 36 godzin na nogach. W końcu idę spać.

Zawiozłem to pod tę firmę sam busem xd Oficjalnie zakończyłem "sezon" pod bramą "Krzysia" usypiając w aucie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Taka pierdoła, ale no co szkodzi napisać xDD

#firma #wlasnafirma #truestory
16

Komentarze (16)

@onpanopticon Pewnie syn szefa co całe życie słyszał tylko 'Krzysiu to i tamto' i mysli, że tak ma na imię.

Brawo za ogarnięcie całej sprawy.

@Mati800 Krzysztof to właściciel tej firmy i to on dzwonił. Zamawiał wspólnie z pracownicą, która polecała, bo sama dla siebie wcześniej kupiła

@onpanopticon Nie Krzysztof, a Krzysiu. Pamietaj na przyszły rok:)

@onpanopticon jeśli to nie pasta, to przygoda życia

@onpanopticon a kasę wziąłeś?

@radziol a, tego nie dopisałem. Przelał szybkim przelewem, bo jak wymyślałem kit na poczekaniu, to chyba lekko wyczuł moje zawahanie i zaproponował że przeleje pieniądze, żebym się nie obawiał że ktoś nie odbierze tych paczek

@onpanopticon szacun za zaangażowanie i słowność Niejeden by stwierdził, że "były problemy" albo "system nic takiego nie pokazuje" i olał. I tak, mówię to z klienckiej autopsji

@onpanopticon A co on zamawiał? Nie musisz mówić dokładnie, tylko mniej więcej jaka branża? Kosmetyki?

@Lemon_ a duży asortyment masz do wyboru, który ludzie kupują na wszystkich świętych? za dużo tego nie ma.

@onpanopticon znicze bądź stroiki/kwiaty, tak obstawiam ;)

@onpanopticon Znicze grające melodię "wstań, powiedz nie jesteś sam" ?

@bori mówiące "chuje, wyciągnijcie mnie"

@bori @onpanopticon te magiczne kartki, które raz otworzone nie przestają grać i są zasypane brokatem który się rozsypuje wszędzie jak próbujesz tą kartkę rozedrzeć, żeby dostać się do głośnika xDDDD

Jesteś jebniety. Ale pozytywnie!

#czujedobrzeczlowiek

@onpanopticon mam takie samo nastawienie do zobowiązań wobec klientów, też bym stanął na rzęsach, aby się wywiązać. Brawo, fajna historia

Zaloguj się aby komentować