Otóż 28 stycznia 2016 roku, a więc niecałe trzy miesiące po sformowaniu pierwszego rządu Beaty Szydło, Partia uchwaliła nowelizację ustawy o prokuraturze. Wedle nowelizacji:
- Ziobro połączył funkcje Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego. Tak, tak jak miało to miejsce przed 2010 rokiem. Nie, to nie znaczy, że wróciło to co było, ponieważ:
- W tej samej ustawie dano Ziobrze prawo do powoływania i odwoływania wszystkich prezesów prokuratur w kraju. Wystarczyło, że Prokurator Krajowy, którym był akolita Ziobry Bogdan Święczkowski, złoży wniosek Prokuratorowi Generalnemu, którym był Ziobro, i cyk, dowolny prezes rejonówki czy okręgówki w Polsce mógł w trymiga stracić robotę. Ale to daleko nie wszystko, ponieważ:
- Prawo to rozciągnięto na dyrektorów pionów. Czyli władza wykonawcza dała sobie prawo do ingerowania w kadry, którego nie miał nikt od czasów PRL. W tym miejscu wypada wspomnieć, że w ciągu niecałych 2 lat funkcjonowania tej patologii, Ziobro zwolnił, awansował, delegował w dół (czyli degradował) lub w górę (czyli awansował) około 40% wszystkich prokuratorów w Polsce. Prawie. Połowę. W. Dwa. Lata. Jeśli Wasz znajomy symetrysta nadal będzie uważał, że przed 2010 rokiem też tak było, a fakt, że od 2016 roku prokuratura umorzyła setki niewygodnych dla Partii śledztw - do nie ma już dla niego ratunku.
Ale, hej, to dalej nie wszystko.
- Mogłoby się bowiem zdarzyć, że dany prokurator nie byłby dyrektorem czy prezesem, a jego przełożony z jakiegoś powodu byłby trudny do zwolnienia. Cóż prostszego niż dać sobie prawo do ingerencji w KAŻDE śledztwo w Polsce. Tak, Ziobro takie ma. Tak, to jest standard z państw autorytarnych. Bo przypomnę, że prokuratura to takie coś, co zasadniczo stoi na straży przestrzegania prawa. Skoro minister sprawiedliwości może wprost przyjść do dowolnej rejonówki i kazać każdemu prokuratorowi wykonać jakąś czynność (np. umorzenie sprawy przeciw Partii) lub zaniechać innej (np. śledztwa przeciw Partii), to przepraszam bardzo, ale to stanie na straży prawa to fikcja.
- Na koniec wreszcie, w ustawie umożliwiono Ziobrze w żaden sposób niekontrolowane udostępnianie materiałów ze śledztwa osobom trzecim. Cudne, nie? Czyli najpierw można prokuratorowi kazać nękać kogoś postępowaniem, a jak mimo wielkiego wysiłku nie znajdzie się żadnych zarzutów to hej, wystarczy wziąć SMS-y delikwenta, nieco je spreparować i wysłać Pereirze, którzy grzeczniutko puści je w TVP. Przecież Partia przez te 7 lat zrobiła to wielokrotnie.
Gdy więc Wasz znajomy symetrysta znowu będzie coś memlał, że nic się nie zmieniło, tak działa demokracja i nie ma co brać udziału w wojnie polsko-polskiej, przypomnijcie mu, że Partii wystarczyły 3 miesiące rządów, by przegłosować takie putinowskie ustawy, ale potrzebowała jeszcze kolejnych trzech miesięcy, by wypłacić pierwsze 500+.
#jebacpis #bekazpisu #wiadomoscipolska #putinowskapolska
(tekst nie mój, źródło: Doniesienia z putinowskiej Polski na FB)

