Ostatnio gadałem z kumplem o tym czy miał kiedyś radochę po zrobieniu czegoś w pracy w #korposwiat i jestem ciekaw jak jest u was.


Sezonowo wiele razy pracowałem fizycznie - jakieś roznoszenie ulotek, praca na magazynach, przy wywożeniu śmieci, nawet jako listonosz i pamiętam że bardzo często po dniu pracy miałem taką satysfakcję że dzień się skończył, że coś się udało zrobić. Nawet w momentach gdy była to najbardziej durna, powtarzalna praca, to na koniec miałem takie poczucie zrobienia czegoś.

Później, w krótkiej karierze nauczycielkskiej, też pamiętam to uczucie kiedy wychodziłem ze szkoły i czułem że coś udało się zrealizować, ale to już koniec dnia.


A odkąd mam taką typowo biurową pracę, to bez względu na to jakie stanowisko zajmowałem, jaką pracę wykonywałem, już nie mam tego uczucia skończonej pracy. Dobrze wykonana? Tak. Jednak nie takie coś że coś zrobiłem, ukończyłem.

#praca #pracbaza

Komentarze (12)

Piechur

(...) czy miał kiedyś radochę po zrobieniu czegoś w pracy w #korposwiat i jestem ciekaw jak jest u was.

Nieironicznie odpowiedź brzmi: po zrobieniu kupy

cebulaZrosolu

@Maciek ja w ogóle nie mam radochy z mojej pracy. Na początku miałem bo to było coś nowego, coś dużego, coś fajnego. Ale jak już się wszystkiego nauczyłem tak zajawka szybko zgasła. Jest nudno w c⁎⁎j, jeżeli nie ma żadnej awarii to czuje się jak małpa która nauczyli jakiejś prostej rzeczy i ta sobie to klika w nieskończoność.


No ale na ten moment nie zmienię, wypłata zadowalająca (nie powiem, że dobra bo zawsze mogłaby być lepsza), no i system pracy taki, że mam sporo wolnego więc to dobrze robi na zajmowanie się szczypiorkiem.

Maciek

@cebulaZrosolu tu już nie chodzi o radochę z pracy, tylko takie poczucie że coś się zrobiło. Ja mam podejście że praca nie ma mnie spełniac, dawać satysfakcji, ale lubię widzieć że coś jest wykonane i mieć poczucie że zrobiłem coś dobrze. A odkąd pracuję w korpo to czegoś takiego nie ma

macgajster

Od maja pracuję w nowej pracy, z założenia tymczasowej. Tylko nie mogę złapać niczego bardziej docelowego, więc frustracja narasta.

Zadania mam durne, nawet kierownik kilka razy się pytał czy robiąc takie rzeczy zwolnię się (jestem przewymiarowany na to stanowisko).

Satysfakcja? Zapomnij.


Jak zaczynałem w kolchozie w 2021 roku, to było zarąbiście i chętnie wstawałem w poniedziałek do pracy. Później popsuło się i z tym uciekła satysfakcja.

koszotorobur

@Maciek - dlatego poszedłem w mentorowanie innych - bo pomoc innym daje mi poczucie, że robię w pracy coś wartościowego.

Po pracy udzielam się też w Open Source - w projektach dla hobbystów a nie korpo - co też daje mi motywacyjnego kopa i poczucie, że robię coś pożytecznego.

Nawet na Hejto pomagam jak ktoś chce - mam już nawet takiego jednego moderatora @bojowonastawionaowca zapisanego na koniec września w kalendarzu

bojowonastawionaowca

@koszotorobur taaa, jak skończę wojaże to do Ciebie wrócę xD

JackDaniels

@Maciek ja mam jeszcze tak chyba cały czas. Jak robota przestaje dawać mi satysfakcję lub zaczynam uważać, że jest bez sensu (bo jak jej nie zrobię to w sumie nic się nie stanie) to zmieniam robotę. Ale to już się powoli kończy bo stary już jestem. Ostatnio mam ochotę coraz częściej odwalić coś tak, żeby się tylko nikt nie przypieprzył i czas na CS'a...

inne_rzeczy

W korpo nie ma końca roboty. Z skoro lista zadań jest nieskończona to ciężko zauważyć jakiś postęp.

Częsty przypadek, sporo ludzi to ma.

jajkosadzone

A ja polecam to traktowac jako obowiazek,odbebnic,wyjsc i przestac o tym myslec.

Bedziesz mial lzej w zyciu i latwiej wszystko bedzie przychodzic

lipa13

@Maciek Absolutnie nie mam poczucia spełnienia z pracy w korpo. Wręcz przeciwnie - jest sporo podcinaczy skrzydeł przez co nie chce się już angażować w nowe tematy. Projekty ucinane z dnia na dzień, ciągłe dokładanie zadań, brak sprawiedliwego systemu premiowego itd.


Większą satysfakcję mam z umycia okien w sobotę niż z zamknięcia grubego projektu w korpo

Zaloguj się aby komentować