Odczuwam niepokojący spadek poziomu erosomaństwa w naszej twórczości, więc postanowiłem (he! he!) wziąć sprawy we swoje ręce i sytuację uratować. Oto proszę:
***
Kotek
Ale mam ochotę na ciebie teraz już się rzucić;
i tobie i sobie sprawić trochę przyjemności.
Wieczór miły minął i on już nie wróci
a teraz jestem ciekaw czym noc nas ugości.
W świetle świecy tak przyjemnie widzieć twoje wdzięki
i już gorącą wieje miłości zawieruchą.
My, spleceni gdzieś między kołdrą a poduchą…
nie trwało to długo, im zrobił się miękki.
Nie masz mi tego za złe, wciąż się do mnie kleisz,
choć nadziei na dziś już nie ma, wnioskując z rozsądkiem.
I mówię: – Może gdy się wyśpię? Jutro, przy niedzieli?
Ty na to: – Nie jesteś, jak mówiłeś, lwem, ale jesteś kotkiem.
Więc mruczę: – Przepraszam za tę noc, we wrażenia ubogą
ale wiesz, w pewnym wieku panowie, choć bardzo chcą, to jednak nie mogą.
***
W ogóle ten wytwór, w odróżnieniu od poprzedniego, to akurat mi się podoba. Podoba mi się w nim to, że udało mi się mimo wszystko opanować, bo w miejsce wersu i już gorącą wieje miłości zawieruchą pierwsze co przyszło mi do głowy to było: zara bede cie ruchoł (choć, być może, jeśli tylko znajdę czas, to sprawdzę co stanie się dalej, jeśli jednak wstawię go w to miejsce?). Podoba mi się też to, i to jest druga opcja otwarta, że jeśli by po wersie: My, spleceni gdzieś między kołdrą a poduchą… nie przejść do mało jednak chlubnych szczegółów fizjologicznych, to całkiem zgrabny erotyk (erotyk, czyli wiersz o miłości, w odróżnieniu od świntuszenia, czyli wiersza o seksie) mógłby z tego wyjść. Jest pole do eksperymentów, a i ciekawość tych eksperymentów także jest. Może się uda.
Ten wierszcz powyższy to moja kolejna odpowiedź, czyli di risposta, na wiersz di proposta od koleżanki @moll (ładny wybrała, to niech teraz cierpi za karę i liczy, aż jej palców zabraknie) w konkursie #nasonety w kawiarni #zafirewallem . No i jeszcze #tworczoscwlasna a czasami to nawet i #poezja .

