Od jakiś 2 miesięcy mam w pracy taki luz, że aż mi głupio. Odkąd się zatrudniłem byłem odpowiedzialny za kilka bardzo trudnych zadań: przeniesienie maszyn do nowego budynku, uruchomienie i walidacja tychże, a także dopilnowanie, żeby wszystko poszło gładko i na czas. Opis banalny, wykonanie nie do końca xD
Problemów było mnóstwo: od ustalenia miejsc maszyn i ergonomię, przez problemy z dostępnością mediów (zasilanie 3P podłączyli długo, długo po tym jak już wszystko działało stabilnie, jechaliśmy na "żółtych skrzynkach" - przenośnych rozdzielnic elektrycznych) na bardzo gwałtownych zmianach planu kończąc. Najgorsze, że byłem za to odpowiedzialny od strony całej inżynierii xD no ale jakoś dowieźliśmy według planu, a nawet kilka dni wcześniej. Szefowie bardzo mnie chwalili, a nawet przeprosili kilka razy za chaos, ale zdobyłem najwyższą ocenę na koniec okresu próbnego i przedłużenie umowy było kwestią formalności.
Później była reorganizacja co jeszcze bardziej zmieniło plany, ale koniec końców musiałem zrezygnować z przeprowadzki, trafiłem do innego działu, mam innego szefa, ale w sumie takie same obowiązki, może trochę szersze. Ale co najważniejsze mam znacznie, znacznie większe możliwości i szersze plecy u kierownictwa. No i tak od tych 2 miesięcy robię mniej więcej to samo, ale przy okazji nikt mnie nie pilnuje (ale moje wyniki są regularnie sprawdzane i dobrze oceniane), mam w c⁎⁎j luzu, mogę pracować zdalnie, przychodzę i wychodzę kiedy chcę, mam znacznie lepsze zadania, a na koniec szef się jeszcze cieszy, że w ogóle wiem co to jest CTQ i CTP xD
No mega dziwnie się z tym czuję, impostor syndrome mocno. Poradzicie jak sobie z tym radzić.
#pracbaza #problemypierwszegoswiata
