Natrafiłam na facebooku na ciekawą historyjkę, która moim zdaniem kuleje na każdym kroku. Pierwszy załączony obrazek, który ma pochodzić z 1820 r. (zwracam uwagę, że podpis na zdjęciu mówi o tym, że zwierze ma 49 lat) podobno przedstawia konia o imieniu "Old Billy" (ciekawe czy będąc źrebakiem też je nosił), który miał żyć rekordowe 62 lata (1760-1822). Pewnie wszyscy myślicie, że to fotografia, no ale – tę technologię opracowano dopiero niemal 20 lat później, no i pierwsze fotografie nie przypominały tego, co załączam. Jeśli więc jest to foto, to raczej pochodzące z drugiej połowy XIX, jak nie w ogóle z początków XX wieku. Żeby jednak streszczana przeze mnie historyjka trzymała się kupy, internety twierdzą, że to jest litografia. I tu muszę polec, bo nie widząc oryginału, nie stwierdzę z całą pewnością, że nie jest to coś właśnie takiego. Litografie mogą czasem przypominać fotografie, ale musi to być celowy zabieg.
Old Billy miał, jak wspomniałam żyć aż 62 lata [sic!], podczas gdy konie zazwyczaj żyją maksymalnie 30-35 lat. Zapewne swój rekordowo długi żywot zawdzięczał pracy, jaką wykonywał - miał ciągać barki rzeczne. Nie trzeba być koniarą czy koniarzem (ha tfu na obie takie kreatury), żeby zauważyć, że zwierzę z obrazka ma dość szczupłą budowę, więc po prostu nie mogło być wykorzystywane do tak ciężkiej pracy. To raczej koń rasy "półciężkiej", podczas gdy do ciągania ciężkich wozów, drzew na zrywce w lasach itd. wykorzystywano konie ras ciężkich, np. perszerony i inne, jeszcze bardziej masywne rasy.
Co jeszcze bardziej interesujące – jeśli ten wizerunek rzeczywiście pochodzi z 1820 roku, to Old Billy miałby już wtedy 60 (ignorując tekst na obrazku) lat! Konie po dwudziestce to jak ludzie po siedemdziesiątce, po prostu wyglądają staro, zwłaszcza jeśli pracowały - a ten wygląda na zwierzę w pełni sił. Wnioski nasuwają się same. Ale nawet abstrahując od nich: Old Billy, który miał przeżyć aż dwa końskie żywoty, do sześćdziesiątki wyglądając jak "młody ogier" zyskał sobie sławę i po jego śmierci (pewnie zadławił się kłaczkiem, bo patrząc na jego formę, mógł spokojnie dobić do setki) jego wypchaną głowę umieszczono w muzeum (drugie foto). Oczywiście jak widzicie prawdziwy Old Billy miał "strzałkę" na łbie, podczas gdy koń z tej "litografii" jej nie ma. Ale jakoś chyba nikt nie dostrzega tej "drobnej nieścisłości".

