Kumpel pracuje w DPS specjalizującym się w rehabilitacji, wrócił ostatnio z pracy i mówi: "znowu nam trupa podrzucili!"
-WTF??
Otóż pacjent nie może umrzeć w karetce, bo wtedy jest prokurator, przesłuchanie, papierologia, dezynfekcja karetki - cały dzień z głowy. Więc albo takiego reanimujesz tak długo, aż opuści karetkę, albo... podrzucasz na najbliższy oddział - np. do DPS, który ma taki status. Po prostu podjeżdżają, wjeżdżają przez drzwi z pacjentem i: "ojejku, akurat umarł" (to nie ma znaczenia, że pacjent jechał gdzie indziej)
Oczywiście nie mogą go już zabrać, bo martwych się nie wozi karetkami, więc takiego zostawiają. A umarł w DPS, gdzie ludzie umierają, no big deal - lekarz stwierdzi zgon, wypisze kartę zgonu i tyle.
Pytałem znajomej pielęgniarki, ale ona pracuje w szpitalu i nie ma z tym do czynienia. Tzn. na SOR pacjent też nie może umrzeć, bo prokurator, więc takich się znowu w ekspresowym tempie wysyła na oddział, bo tam już można umierać do woli.
Ktoś może potwierdzić praktykę załóg karetek?
#sluzbazdrowia #medycyna #kiciochpyta #ratownictwomedyczne
