Mam tak zrytą banie, że ciężko mi uwierzyć, że ktoś może być dla mnie bezinteresownie miły i jakkolwiek interesować się mną. Gdzie nie muszę się spinać, zastanawiać się co zrobić, powiedzieć, bo ta druga osoba mnie po prostu lubi takiego, jakim jestem. Nie muszę zakładać żadnej maski itd. Szukam w tym wszystkim dziury w całym, ale jej nie znajduję. Może jej po prostu nie ma i faktycznie jestem spoko? Lubicie mnie? xD

