Niby tak. Ale myślę, że jak Polska podpisywała ten traktat w dobrej wierze, to podstawą było założenie, że wszyscy będą mu podlegać, szczególnie ci silniejsi. Na tym polega koncept dochodzenia sprawiedliwości na drodze sądowej.
@Skylark Tego typu traktaty mają sens i wagę wtedy i tylko wtedy, gdy jest w nie wbudowany jest jakichś mechanizm egzekucji, który powoduje, że naruszenie umowy jest nieopłacalne dla każdej ze stron. Gdy jakikolwiek traktat, czy umowa, nie ma wbudowanego mechanizmu, który zwiększa koszt jej złamania, niestety taka umowa będzie nieuchronnie i często łamana.
Weźmy np. prosty przykład umowy, między bankiem o klientem o kredyt hipoteczny. W generalnym przypadku, dla banku złamanie umowy się nie opłaca, gdyż traci dosyć pewny i dobrze zabezpieczony zysk, wynikający ze spłacanych rat. Dla klienta złamanie umowy też generalnie się nie opłaca, gdyż ryzykuje utratę pieniędzy jakie już wpłacił, oraz nieruchomość, w której mieszka.
Dlatego np. często porozumienia pokojowe między państwami, będą stabilniejsze niż porozumienia pokojowe doprowadzające do zakończenia jakiejś rebelii. W wypadku porozumienia między państwami, wznowienie konfliktu jest możliwe, ale jest też kosztowne, dlatego tenże koszt będzie obie strony zniechęcał do kontynuowania walki. W wypadku rebelii, jeśli rebelianci dojdą do porozumienia i złożą broń, nie ma żadnego mechanizmu chroniącego ich przed represjami ze strony władzy z którą walczyli (patrz przypadek Pierożyna, czy los protestujących w Hong Kongu).