Państwa. Dlaczego rysujemy kreski na piasku i oddajemy za nie życie?

Spójrz na mapę polityczną świata i zobaczysz znajomy obraz: kolorowe puzzle, ostre granice, geometryczne państwa jak z pudełka kredek. Wychowaliśmy się na tym schemacie - w szkole, w telewizji, w paszporcie. Tak wygląda „świat”.


Ale wystarczy jedno spojrzenie z orbity, by ten porządek się rozsypał. Dla astronauty patrzącego na okrągłą Ziemię nie istnieją ani Niemcy, ani Brazylia ani Polska. Istnieje tylko planeta: bez granic, bez konturów, bez linii, o które ludzie zabijają się od tysiącleci. To nie geografia się zmienia - to oczy zaczynają widzieć inaczej. 

Efekt Oglądu to potężny szok poznawczy, kiedy spogląda się na naszą planetę z kosmosu. Wszystko traci znaczenie. Państwa, granice, podziały kulturowe. Pojawia się poczucie jedności.


I tu zaczyna się sedno. Państwo to nie skała, nie rzeka, nie góra. To umowa. Konsensualna halucynacja, którą miliardy ludzi podtrzymują każdego dnia. A jednak ta fikcja potrafi decydować o życiu i śmierci, o wojnach, paszportach, podatkach… i o tym, kim rzekomo „jesteśmy”.


W artykule wchodzimy głębiej: od Westfalii i momentu, w którym ludzkość postanowiła zamknąć świat w pudełkach, przez absurd Bir Tawil - jedyny kawałek planety, którego nikt nie chce - aż po psychologię „wspólnot wyobrażonych”, chemię patriotyzmu i pytanie, czy eksperyment zwany państwem narodowym w ogóle przetrwa epokę internetu.

Bo jeśli granice istnieją tylko w naszych głowach, to co stanie się, gdy te głowy połączymy siecią? I czy naprawdę jesteśmy gotowi umierać za linię, której nie widać z kosmosu?


#geopolityka #historia #psychologia #socjologia #filozofia #polityka #granice #mapy #patriotyzm #nauka #geografia #internet #astronomia #kosmos #racjonalia

Komentarze (13)

Nemrod

Ruscy właśnie wprowadzili "prawo", że o nieruchomościach na terenach okupowanych mogą decydować lokalni urzędnicy. To oni ustalają, czy nieruchomość jest "niczyja" (nie-rosjanina), a jeśli jest, to można ją przydzielić w kolejności: weterani, policja i służby, urzędnicy aparatu państwowego.
Tak, te linie niestety mają znaczenie - nas akurat oddzielają od kompletnego bezprawia.

od_bierdolta_sie

@Nemrod mokry sen pisowcow i konfederatów

xniorvox

Dlaczego rysujemy kreski na piasku i oddajemy za nie życie?


Polaków pytasz?

murzynek_rambo

panstwo to osoba prawna reprezentujaca narod a narod to zgrupowanie osob o zbieznym pochodzeniu i historii, fakt biologiczny a nie zadne umowne kreski. zadne internety, wirtualne obywatelstwa i inne bzdury istnieniu narodow nie zagrazaja - cykl historii przejdzie z fazy globalnej do lokalne to wspolnoty kolejny raz oczyszcza sie same ze wszystkich importow.

Racjonalia.pl

@murzynek_rambo

Państwo ≠ naród. Przez większość historii istniały państwa, które nie reprezentowały żadnego „narodu” (np. imperia, monarchie, kolonie).

Naród nie jest też faktem biologicznym. Genetyka, antropologia i historia są tu zgodne - narody to konstrukty kulturowe, nie biologiczne.

Granice są umowne. To efekt traktatów, wojen i polityki, a nie „biologii”. Mamy ok. 200 państw i ponad 3000 grup etnicznych - linie na mapie nigdy nie pokrywały się z „pochodzeniem”.

Artykuł nie twierdzi, że internet „niszczy narody”. Mówi jedynie, że państwowość i granice są konstrukcjami historycznymi, które zmieniają się wraz z technologią i społeczeństwami.

W skrócie: granice państwowe nie są obiektywnym elementem świata – tworzymy je sami i podtrzymujemy instytucjami oraz zbiorową zgodą.

Twój komentarz dotyczy przede wszystkim tożsamości narodowej, a to zupełnie inny temat niż ten poruszany w tekście
Krótko mówiąc: mówimy o dwóch różnych poziomach zjawiska – narodzie, państwie i tym, skąd właściwie biorą się linie na mapie.

murzynek_rambo

@Racjonalia.pl panstwo to pochodna narodu. pielegnacja (i/lub kreacja) tozsamosci narodowej to podstawa istnienia panstwa., zatracajac ja panstwa traca sens istnienia i po pierwszym kryzysie znikaja jak imperium rzymskie; nie bez powodu niemal kazde panstwo od zawiazania cywilizacji polaczyc z odpowiadajaca tozsamoscia narodowa.

tozsamosc jest kreowana przez wspolne doswiadczenia (historia) i inherentna nature (biologia). one determinuja wole narodu, ona kreuje polityke: traktaty i wojny, na ich podstawie rysujesz linie w piasku.

jak trzymasz w rece paszport to nie jest wynik losowego rzutu tylko efekt pracy (i jakosci) pokolen.
gdyby narody byly konstruktami kulturowymi to kazdy milosnik klusek w rosole i chinkich bajek bylby japonczykiem.

chrapek

takie teorie to można snuć w podstawówce, a potem przychodzi zderzenie z rzeczywistością, biologią i ewolucją, ktoś musi wygrać, któraś grupa genów musi zdobyć władzę nad światem i dopiero wtedy będzie spokój, jesteśmy w końcowej fazie tego procesu. były plemiona, były państwa, wojny między nimi, ale nie udało się zawładnąć światem, teraz tworzą się unie, sojusze, będzie wojna kontynentów, aż w końcu ktoś wygra i utworzy światowy rząd, może wtedy odwiedzą nas obcy, bo dopóki jedna jednostka nie rządzi całą planetą, to po prostu nie traktują nas poważnie.

DyG

Dlatego, że po jednej stronie takiej kreski może panować bieda i opresja, a kilkadziesiąt metrów obok, po drugiej stronie tej kreski, wolność i dobrobyt.

Lubiejeze

Wojna na Ukrainie uświadomiła mi, że to nie jest walka o kreskę na mapie, ale o prawo do wolności, do życia naszego i naszych bliskich według własnego systemu wartości, w systemie który rozumiemy i jest częścią nas i na który mamy pośredni wpływ.

FriendGatherArena

@Racjonalia.pl sorry ale wasz portal wyrasta na wybitnie niepoważny. przecież wystarczy nie mieć 5 lat, zeby rozumieć ze nikt sie nie bije o żadne kreski na mapie tylko o realną władzę nad danym terenem

Racjonalia.pl

@FriendGatherArena Rozumiem, o co Ci chodzi, naprawdę - oczywiście, że konflikty geopolityczne dotyczą realnej kontroli nad terytorium, zasobami i ludźmi.

To, że walka dotyczy władzy, nie przeczy temu, że sama granica jest konstruktem: efektem historii, negocjacji, zwycięstw, klęsk i umów, a miliardy ludzi na całym świecie zgadzają się z tą iluzją - bo nawet gdyby nie chcieli to nie mają innego wyjścia.
Nikt nie twierdzi, że ktoś „bije się o kreski”, tylko że te kreski nie istnieją obiektywnie w świecie.


Mówiąc wprost, na poziomie brutalnej realności świata, w tym, że "jest jaki jest" masz rację. To świat czołgów, gazu, podatków, gospodarki, wymuszenia i przymusu. Na Racjonalia.pl po prostu pytamy często "Dlaczego?". Dlaczego jest tak jak jest?

Ty patrzysz na skutki, my za to szukamy przyczyny.

FriendGatherArena

a miliardy ludzi na całym świecie zgadzają się z tą iluzją

Jaką iluzją? Zasięg terytorialny wladzy panstw jest bardzo realny

Nikt nie twierdzi, że ktoś „bije się o kreski”, tylko że te kreski nie istnieją obiektywnie w świecie

Alez obiektywnie one jak najbardziej istnieją. Nie istnieją fizycznie.

Ty patrzysz na skutki, my za to szukamy przyczyny.

Przyczyna jest banalna - agresja, ktora jest nieodłącznym elementem każdej formy życia.
@Racjonalia.pl

BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta

@FriendGatherArena ewidentnie im14antthisisdeep

7c698c4c-258a-43f0-a799-ab5b394a66da

Zaloguj się aby komentować