Jedna miła rzecz, która wydarzyła się jak przywieźliśmy syna na SoR. Gdy go przywieźliśmy z żoną i formalności zostały załatwione to dość szybko wezwali Nas na wstępne oględziny. Gdy wstępnie zdiagnozowano co i jak to kazano Nam wyjść i czekać na poczekalni SoR aż doktor Nas zawoła.
I tu się zaczęły problemy bo na tablicy czas oczekiwania na to wezwanie pokazywał 50 minut i po chwili zaczął rosnąć zamiast spadać, natomiast syn robił się coraz cięższy na moich rękach, a każda próba poprawienia go kończyła się jego płaczem (nie dało się usiąść bo każda próba także kończyła się jego płaczem z bólu, więc stałem z nim na rękach, oparty o ścianę).
Żona w końcu, po jakiś 30 minutach poszła w końcu zapytać, czy nie da się czegoś przyspieszyć, na co usłyszała przecząca odpowiedź
I wtedy kolejno ludzie zaczęli wyrażać swoje oburzenie, że takie dzieci powinny być przyjmowane poza kolejnością, sytuację dodatkowo spotęgował fakt że weszli policjanci z jakimś gościem w kajdankach i został on natychmiast przyjęty.
To przelało szalę goryczy, wśród ludzi czekających na SoR i coraz głośniej wyrażali swoje niezadowolenie że musimy z dzieckiem czekać i to poskutkowało, bo Pani w rejestracji w SoR, wykonała telefon i szybko już zostaliśmy przyjęci najpierw na prześwietlenie a potem na oddział.
#gownowpis