Jednym z moich ulubionych tematów pop kultury jest sci-fi, a to, że trochę już dzieł w tym gatunku przyswoiłam(choć nie tak dużo jakbym chciała), to coraz trudniej mi trafić na coś co daje mi satysfakcje w opisie świata czy przedstawionej myśli przewodniej. Jednak w ostatnim czasie zaskoczyłam się pozytywnie w kilku przypadkach, a jednym z takich przypadków jest książka Janusza Zajdla " Wyjście z cienia". Przeczytałam kilka jego książek, które jak bym miało krótko zrecenzować powiedziałabym o nich po prostu, że są dobre, lecz na pewno nie zaspokają mojej potrzebny poznania jakieś nowej myśli, wizji czy filozofii. Ogólnie rzecz ujmac każda z tych książek wydawała mi się jedynie środkiem do celu, by skomentować komunizm, a elementy futurystyczne miały być tylko tłem. Co prawda w "Wyjściu z cienia" też się nie obyło bez ustroju, przypominającego Orwellowską wizje społeczeństwa, ale już w znacznie mniejszym stopniu kuło to po oczach. No i przede wszystkim w tej książce w końcu można powiedzieć, że to temat Scifi gra główną rolę, a nie pewnego rodzaju propaganda choć to raczej za duże słowo. To co we mnie zostawiła wspomina książka to na pewno myśl, która wiedzie tam prym czyli to, że cholernie trudno nam sobie wyobrazić istoty pozaziemskie, nie sugerując się tym co znamy tutaj na Ziemi. W zasadzie sam autor się do tego pośrednio przyznaje, że pokazanie kosmitów w "cieniu" jest po prostu łatwiejsze bo unika się nieprzyjemnej sytuacji opisywania ich w szczegółach o których nie ma się zielonego pojęcia bo wyobraźnia jak wszystko inne co znamy też ma swoje granice. Mimo to jednak uważam, że wlasnie w tej książce została szczątkowo, ale jednak! Podjęta jedna z najlepszych prób opisania obcych cywilizacji z jakimi do tej pory miałam do czynienia. Więc teraz mogę w końcu powiedzieć o sobie, że udało mi się wreszcie docenić Janusza Zajdla.
#ksiazki #recenzjescifi #scifi
