I poszedł mój złom za 3800. Mimo, że wszystko naprawiane na bieżąco. Oleje i inne duperele (stuknięcia, puknięcia, dziwne dźwięki i samochód momentalnie ladowal u mechanika) w terminie, to jednak 300000 nalotu, bliżej niż dalej.
Wczoraj wystawiłem kartkę, że sprzedam. Dzisiaj już nie ma. Kupił go człowiek z wiochy obok, bo potrzebuje na dojazdy i wszelkie mankamenty ogarnie. W tym tlukącą maglownice. A niech posłuży. Samochód trwał przy mnie 5 lat z raczej mniejszymi, niż większymi usterkami. Stare fordy jednak miały w sobie to coś. Wizualnie jest ładny. Rdza pojawiła się, jak miał 17 lat, więc nie jest źle i to i tak delikatnie. Szkoda mi go...ale odkąd zabrał się za niego niewłaściwy mechanik, to już nie wytrzymałem. Wymienił przeguby i usłyszałem symfonie stuków i innych dźwięków. Poprawy po nim kosztowały majątek. Już dosyć...
Teraz fiacior przejął jego miejsce i jak na razie nie narzekam. 🙂
Generalnie moze i mogłem krzyczeć za niego więcej, ale nie chcę tu zlotu januszy, którzy będą mi mówić, że aaaaa to do zrobienia....aaaa tamto...
Pięknie to ujął kupujący:
"Chu*j nie pieniądze i chu*j nie samochód"
😛
Feeling wyluzowany. 🙂
#motoryzacja #wyznaniezdupy



