Dlaczego niektórzy wykładowcy mają tak po⁎⁎⁎⁎ny system oceniania?
Możesz im podać odpowiedzi na wszystkie pytania, ale i tak ci zacznie obcinać punkty za pierdoły. Narysowałem raz typowi schemat działania hamulca taśmowego, opisałem go i zabrał mi 1/4 punktów za to, że nie narysowałem strzałki, która wskazywała, w którym kierunku rusza się śruba. Bo przecież kto wie, w jakim kierunku się rusza śruba, co nie? XD Nawet na jego slajdach na wykładach nie było tej strzałki.
Z moich obserwacji wynika, że ta upierdliwość przy sprawdzaniu nie powoduje, że studenci uczą się więcej, tylko dochodzi do masowego zrzynania. Raz miałem wykładowcę, który wręcz na to przyzwalał, bo wymagał dosłownie każdego jebanego szczegółu, przepisanie mu całego slajdu nie gwarantowało zaliczenia, a gość nie chodził po sali - jako pierwszoławkowiec poczułem się wtedy jak kompletny frajer XD Ludzie z tyłu mogli bez konsekwencji robić co chcieli, a ja byłem udupiony.
Nigdy nie ściągałem, dopiero w trzecim semestrze na studiach zrozumiałem, że będąc fair mogę zapomnieć o zaliczeniu niektórych przedmiotów. Mam swoje limity, nie wykuję każdej drobnostki.
Efekt tego jest taki, że na magisterce mam w d⁎⁎ie naukę.
#zalesie #studia
23

Komentarze (23)

@solly-1 miałem na studiach wykładowcę, który wyznawał zasadę, że albo umiesz na 100%, albo na 0%. Robił wejściówki na każdych zajęciach, zaliczenie 2 z 15 zaliczało przedmiot, ta sztuka udała się 1 osobie na ponad 100.

j⁎⁎ac polski system edukacji

Bo wiekszosc wykladowcow to zakompleksieni mali ludzie. Studia techniczne przez tych matolow koncza sie tym, ze zamiast wynosic wiedze, wynosisz sciagi. Poziom wymagan jest chory, a w pracy zawodowej przydatne sa glownie podstawy i ulamek reszty wiedzy, ktora mozna szybko zdobyc pracujac zawodowo.

@100mph

wiekszosc wykladowcow to zakompleksieni mali ludzie

To ci, o których mówił JE Elon Muzg?

@solly-1 Nie wiem, o kim on mowil. Ja spotkalem takich, ktorzy wymagali wkuwania na pamiec wzorow zamiast znajomosci zjawisk i umiejetnosci ich wyprowadzenia. Mialem goscia z teorii pola elektromagnetycznego, ktory na kolokwiach dawal takie zadania, ze na roku nie bylo nikogo, kto potrafilby je prawidlowo rozwiazac w calosci. Wszyscy sciagali, szukali w sciagach choc odrobine zblizonych zadan i liczyli na czastkowe punkty. Niczego nikogo nie nauczyl. Nikt tego w zyciu zawodowym recznie nie liczy bo jest od tego odpowiednie oprogramowanie. To bylo zwykle znecanie sie nad ludzmi i ponizanie.


Zreszta kurła, całe studia to był nieśmieszny żart. Na fizyce w 1 semestrze mialem obliczenia całek, a całki poznawaliśmy na 2 semestrze na matmie xD Efektu egzaminu z fizy mówić chyba nie muszę.

@100mph

Zreszta kurła, całe studia to był nieśmieszny żart. Na fizyce w 1 semestrze mialem obliczenia całek, a całki poznawaliśmy na 2 semestrze na matmie xD Efektu egzaminu z fizy mówić chyba nie muszę.

No bo kiedys calki niby byly w szkole sredniej, ale zaczeli to zmieniac, niekoniecznie baczac na inne przedmioty. u mnie byly calki pod koniec pierwszego semestru, ale koles od fizyki juz w polowie nam mowil, ze wie, ze nie mamy, ale to serio beda proste calki mordo mowie ci i nam pokazywal na wykladach xd

@solly-1 w liceach tak, w technikach nie bylo

@solly-1 - k⁎⁎wa jak się teraz cieszę, że przeimprezowałem calusieńkie studia i spędzałem je głównie z dziewczynami i kolesiami

Przez rok czy dwa po nich bałem się, że to ja jestem frajerem ale życie pokazało, że to co nauczyłem się o komputerach od gówniaka z pasji i ciągle douczałem sam dla siebie bo chciałem się tylko o kompach uczyć, było 100 razy więcej pomocne w dostaniu i utrzymaniu pracy niż studia.

Już tu pisałem kiedyś, że przed pójściem na studia myślałem, że bycie studentem to jest jakieś elitarne - szybko się z tego wyleczyłem i pomimo rozgoryczenia dalej nie potrafiłem uwierzyć w siebie bo nie umiałem kuć ni ściągać więc oceny miałem marne - na szczęście pierwsze prace szybko mnie skalibrowały i pomogły zrozumieć drzemiący we mnie potencjał, który od lat przekuwam na coraz większe wypłaty - a o studia mnie nigdy nikt nie zapytał

W studiowaniu najważniejsze jest uzyskanie dyplomu, o który firmy pytają na zasadzie "ma pan dyplom?" - tak/nie. Oceny na studiach nie są ważne w ogóle, fochy wykładowców są bez znaczenia. Zdałeś - zdałeś, elo.

@jonas @koszotorobur @100mph szkoda, ze mlodzi ludzie dostrzegaja to dopiero po latach. tez uwazam, ze duza czesc studiow moglbym wy⁎⁎⁎ac do smietnika. zaoczne bylyby zdecydowanie lepszym rozwiazaniem, nie byloby calego tego smietnika do zapychania czasu

@bartek555 ok, oszczedzmy sobie gadania, czy to nam sie przyda w zyciu, za tymi rzeczami moze faktycznie stoi jakas nauka (choc w przypadku obrobki ubytkowej to sa wg mnie naprawde smiesznie glupotki - i mowie to jako ktos, kto przez caly zycie sadzi, ze szkola nie ma na celu dac nam pracy), mowie tylko o ocenianiu. raz jeden wykladowca nam tlumaczyl jak to nas cisnie dlatego, zeby nam cos w glowie zostalo, bo jakby byl latwy, albo sredni, to bysmy go nie zapamietali. cisnelo mi sie na usta "nikt sie nie uczy na pana kolokwia, wszyscy oszukuja", no ale wiadomo, nie chce kompromitowac ani siebie, ani rowiesnikow

@solly-1

oszczedzmy sobie gadania

Tomeczku - przecież tu jest portal do gadania a nie oszczędzania

@bartek555 - ale co poużywałem wtedy to moje - teraz odpracowuje - właściwie tak jak i Ty

@koszotorobur podaj mi swoje dane to ci wpierdole


a mowiac powaznie - nic mnie tak nie zdemoralizowalo w akademickiej rzeczywistosci, jak studia xd przez pierwszy rok bylem zlotym studentem - ok, na zdalnych oszukiwalem, ale dopiero pod koniec semestru zdalem sobie sprawe, po co w ogole studiuje i zaczalem to traktowac powaznie. w drugim semestrze uczylem sie jak pojebany i jako-tako wyszlo. ale kolejny semestr dal mi do zrozumienia ze bycie sprawiedliwym jest co najwyzej smieszne. ziomek mi opowiadal jak notorycznie sciagal na kazdym wykladzie, a ja moglem kuc caly semestr jakis przedmiot na blache, zeby zdac go na 3 XD

a czasem na 2, bo prowadzacy, jak mowilem - czepia sie jakichs glupot. raz dostalismy pytanie, na czym polega sterowanie dfoc, opisalem wszystko i dostalem 2, wykladowca powiedzial ze to jakies wodolejstwo i o co mi chodzi xD w drugim terminie przerysowalem mu schemat, bez zadnego opisu, sam nie wiedzialem co to za gowno, ale zdalem XD

@solly-1 - świata nie naprawisz

Powkurwiaj się, przemyśl co się w życiu liczy i żyj zgodnie ze swoim sumieniem.

A no i nie zapomnij zażyć trochę zabawy bo na studiach jest najwięcej możliwości (wiem coś o tym bo spędziłem sporo czasu po akademikach - w żadnym z nich nie mieszkając ).

@koszotorobur nie jestem kims bardzo spolecznym, albo to sie znacznie zmienilo po pandemii xd akademik ma swoj klimacik, ale do tego szalonego imprezowania mi daleko. no, moze w poprzednim roku faktycznie byly ziomki, z ktorymi bylo naprawde spoko, no ale oni napedzali doslownie caly akademik XD

@bartek555 Zaoczne sa pod tym wzgledem lepsze ale ... w czasach gdy ja studiowalem, nie majac studiow i idac w kierunku branzowym, przesiedzialbym ten caly okres z lopata w rowie. Pozniej ciezko byloby mi wydostac sie z tego stanowiska nawet po skonczeniu studiow. Spotkalem taki przypadek, gdzie koles mial problem z budowy przejsc do biura wiec szukal jakiejkolwiek pracy w branzy zeby wydostac sie z kopania dolkow. Ja tymczasem konczac dzienne z marszu poszedlem do biura. Podobnie moi znajomi.

Dzisiaj juz nie ma takich podzialow.

@bartek555 byłeś na zaocznych?


Ja po ukończeniu dziennych przez chwilę studiowałem zaocznie, i po prostu dałem sobie spokój - tytuł magistra nie daje mi nic więcej niż inżyniera, a szkoda weekendów na użeranie się z wariatami. Było dokładnie tak jak pisze @solly-1 a może nawet gorzej - dziad się nauczył Mathcada, więc masz mu rozwiązać problem w Mathcadzie, bo tak. Jak mu przyciąłem, że do skomplikowanych problemów to się nie nadaje (wówczas 32-bitowy program potrafiący działać na jednym wątku - a spokojnie dostępne były 64-bitowe procesory dwurdzeniowe po dwa wątki każdy), to chciał mnie wzrokiem zabić. Może i bym se dał spokój, ale lamentował, jak to kupił sobie super wypasiony komputer, a problem, który na starym miał się liczyć 9 dni - teraz liczy się 7 dni.


Także studia są po to, żeby mieć tytuł przed nazwiskiem. Uczyć się trzeba samemu (inna historia, że dostęp do sprzętu, albo kontakt z ludźmi o podobnych zainteresowaniach ułatwia naukę).

Ehh, a mogłeś mieć w d⁎⁎ie już w szkole średniej… :P

Odpowiedź: bo mogą.


Polskie uczelnie państwowe to w większości przypadków skansen PRL. Zarówno spora część wykładowców, jak i władze uczelni myślą że studenci to pragnienie, a profesorzy to Sprite, więc można pomiatać studentami, bo nawet jak się poskarżą, to i tak oleje się sprawę. Dopiero jak szambo wylewa się do mediów, jak jakieś case'y molestowania studentek czy mobbingu fellow wykładowców, to wtedy robi się pokazową dyscyplinarkę i elo.

Tutaj z jednej strony jest rozczarowanie faktem, jak wyglądają studia wyższe i że na co to komu, ale zdenerwuj hejtków to od razu będą wypominać innym brak tytułu ( ͡° ͜ʖ ͡°) i tak się toczy karuzela spierdolenia.

@TRPEnjoyer - ktoś Ci na Hejto wypomniał brak tytułu inżyniera czy magistra?

@koszotorobur Nie, ale wejdź w tematy polityczne, jak posortowali dane demograficzne głosujących po wykształceniu, to się nie zaczęło, tylko było najbardziej widoczne ( ͡° ͜ʖ ͡°) Nie będę dalej rozwijał, bo to nie wątek od tego.

Zaloguj się aby komentować