@PomidorovaLova ALE TUTAJ BRAKUJE WIĘKSZEGO KONTEKSTU!
Akurat Serbowie nie koniecznie kochali Miloševicia. Może inaczej: Slobo był jak Kaczyński. Świetnie podzielił ludzi na dwie grupy: tych, którzy go popierali z całego serca i widzieli w nim bohatera godnie walczącego z całym NATO oraz na tych, którzy widzieli w nim dyktatora. Ci drudzy potrzebowali ponad dekady, by odsunąć od władzy Miloševicia. Nie udawało się, ponieważ Serbowie mierzyli się z beznadziejną opozycją, która żarła się między sobą o stołki. Coś wam to przypomina?
Atak NATO na Jugosławię zjednoczył Serbów, ale wzrost popularności Slobo był chwilowy. Wojna się skończyła, wróciła bieda, to wraz z nią ludzie coraz częściej wychodzili na ulicę. Tak od 1998 roku młodzi Serbowie zjednoczeni wokół organizacji Otpor domagali się demokratyzacji kraju, odsunięcia Miloševicia oraz poprawy warunków ekonomicznych. Z miesiąca na miesiąc Otpor popierało coraz więcej osób, z ruchem sympatyzowali się ludzie o różnym wieku, a politycy musieli zacząć się liczyć z młodzieżą, która robiła za nich pracę. Przełom nastąpił, gdy 27 lipca 2000 roku Milošević ogłosił przyspieszone wybory prezydenckie. Otpor rozkazał (!) opozycji, by wybrali wspólnego kandydata, który będzie w stanie wygrać wybory. Padło na Vojisłava Koštunicę. Wybory się odbyły, Koštunica zdobył powyżej 50% głosów, ale komisja wyborcza ogłosiła, że konieczna jest druga tura. Serbowie się wkurwili, 5 października zrobili marsz na stolicę, gdzie zajęli parlament i zdemolowali siedzibę TVP... znaczy tamtejszego RTS.
O ile Milošević nie miał aż tak dużej grupy wsparcia, tak aresztowanie go potraktowano jako zdradę stanu. Serbowie nie mogą do dzisiaj wyjść z siebie, że demokratycznie wybrani przywódcy oddali go MTK (a więc Zachodowi), który do nich jeszcze strzelał dwa lata temu. Kontrowersje są tym większe, że Milošević zmarł w Hadze. Radykalniejsi Serbowie wprost mówią, że Slobo został zamordowany przez MTK.
I weź bądź tu mądry