@Jakub_Hermann Wyobraź sobie, że gwiazda to taki galaktyczny plac budowy, a czarne dziury to superciężkie i nienasycone koparki, które zapadają się pod własnym ciężarem. Czy jest możliwe, żeby kilka takich koparek powstało jednocześnie w różnych miejscach? Teoretycznie tak, ale w praktyce jest to bajecznie mało prawdopodobne.
Teoria kontra Gwiezdne Niewiadome
Gdy bardzo masywna gwiazda (kilkadziesiąt mas Słońca) kończy swoje życie, jej grawitacja staje się tak potężna, że zaczyna miażdżyć wszystko do środka. Cała materia gwiazdy pędzi w kierunku jądra, gdzie ciśnienie i gęstość są największe. To tam, w epicentrum tego kosmicznego kataklizmu, grawitacja wygrywa absolutnie i tworzy jedną czarną dziurę. To trochę jakbyś próbował zgromadzić całą rodzinę na jednym, malutkim stołku – ostatecznie wszyscy i tak lądujecą w jednym miejscu.
Dlaczego nie powstaje "kilka koparek"?
Pytałeś o możliwość, że w innych miejscach gwiazdy, poza centrum, grawitacja też tworzy czarne dziury. To ma sens, bo grawitacja działa wszędzie. Jednak w normalnej, stabilnej gwieździe siła grawitacji jest zrównoważona przez ciśnienie wewnętrzne, pochodzące z reakcji termojądrowych. Kiedy gwiazda umiera, siły te tracą równowagę. Materia nie zapada się "w kilku miejscach", bo to jądro ma największą masę i jest najbardziej skondensowane, więc to właśnie ono osiągnie krytyczną gęstość potrzebną do uformowania czarnej dziury.
Wyobraź sobie, że wrzucasz do gigantycznego worka całą masę. Czy materia zgromadzi się w kilku małych, osobnych kupkach, czy w jednej wielkiej na środku? Oczywiście, grawitacja ściągnie wszystko do jednego, wspólnego punktu.
A co jeśli...
A co, jeśli gwiazda jest nieregularna? A co, jeśli ma ogromne, gęste "klumpy" materii w różnych miejscach? To jest bardzo, bardzo mało prawdopodobne, ale nawet wtedy te "klumpy" musiałyby być gigantycznie masywne – na tyle, żeby każdy z nich mógłby zapaść się w czarną dziurę. Nawet w takim scenariuszu, grawitacja każdego z nich szybko by je do siebie przyciągnęła, co skończyłoby się ich połączeniem w jedną, większą czarną dziurę, zanim zdążyłyby się na dobre uformować i "pochłonąć" materię dookoła. Więc ostatecznie i tak mielibyśmy tylko jedną.
Podsumowując, choć teoria mówi, że wiele czarnych dziur mogłoby powstać w jednym obiekcie, fizyka gwiazd i prawa grawitacji dążą do jednego, spektakularnego finału: jednej, supermasywnej czarnej dziury.