Bylem sobie dzisiaj odebrać zamówienie internetowe z Sinsay. Zanim zaczniemy, muszę tylko jeszcze wyjaśnić, że zawsze jak zamawiam jakieś rzeczy przez neta, to zamawiam na wymyślone imię i nazwisko, takie schizy prywatności mi się odpalają. W Sinsay przecena wszystkiego o 20% więc tłumy jak cholera, stałem z 20 minut w kolejce za dwiema paniami z gromadką dzieci. Nikomu nie wadzę...
Obcowanie z dzieciami i paniami natchnęło mnie na poszukanie informacji o podwiązaniu nasieniowodów.
ALE! Oslodzeniem sytuacji była prześliczna pani sprzedawczyni! Boże jaka cudna dziewczyna! Szczuplutka, nie za wysoka, gęste, ciemnobrązowe włosy, uśmiech szerszy od twarzy. No po prostu sam się opierdzielałem, żeby nie gapić się jak jakiś podstarzały zwyrol. Jedyna rzecz, która mi w niej nie siadła to kolczyk w nosie, a tak, to jak z obrazka normalnie...
Szczęściem trafiłem właśnie do niej. Głos też miała ładny. Pyta się mnie o numer zamówienia i imię. "123, Janek" - odpowiadam. Zrobiła dziwną minę ale poszła po paczkę a ja się zastanawiam czy przy zamówieniu wpisałem Janek czy Jacek. Wraca po chwili z paczką (poruszała się też niesamowicie zgrabnie) i pyta się mnie - "Przepraszam - jakie to było imię?", "Jacek!" - odpowiadam szybko. "Ach! No tak! Tak mi się właśnie wydawało, że Jacek i Janek to to samo imię!".
( ಠ ͜ʖಠ)
Boże, jak dobrze, że jest tak ładna.
#patowawa #zakupy #imiona
