@ErwinoRommelo jak zawsze- akcja jest podejmowana dopiero jak gówno wybije, bo wcześniej to olewackie "oj tam oj tam nic się nie dzieje" albo paranoidalno-zachowawcze "nie ma podstaw do podjęcia działań, bo nie wystąpiły przesłanki". I takie okołopierdolenie za każdym razem- czy to ofiara szkalowania, czy prześladowania, czy napaści na jakimkolwiek tle, czy morderstwa, czy kradzieży czegokolwiek- zawsze jedno i to samo gadanie. Nic się nie stało, więc mamy "związane ręce". A potem jak już ktoś zostanie zniszczony wizerunkowo/ojebany/pobity/zgwałcony/zamordowany, to jest wielkie rozkładanie rąk w teatralnym geście i jeszcze bardziej dyletanckie zadawanie pytania jak to się stało. Jak to się stało, jak do tego doszło, czy nikt nie mógł tego wcześniej powstrzymać. I choćby milion osób potem takiemu pierdolonemu jełopowi odpowiedziało "chuju bezczelny, tak- wy, gdzie wy kurwa byliście jak wcześniej było wiele przesłanek, że takie coś się stanie" to on potem sobie gwiżdże, odwraca wzrok i bezczelnie zadaje pytanie czy to wiatr wieje. Nic nie widzi, nic nie słyszy, on tu dopiero przyszedł. Jemu to wisi, bo albo jest 24/7 pod obstawą boru, sopu, milicji, czy jak ta grupa z kategorią pfronu się zwie, albo sam buja się jak pierdolony rezus z klamką przy dupie.
Za każdym jebanym razem jest to samo wkurwiające gadanie, że hehe jakby co samoobrona, a zaraz potem jest urządzany cyrk, że samoobrona ale "tylko proporcjonalna" więc wiadomo- jak jakiś zjeb na mnie wyskoczy z pięściami to broń borze zielony szumiący, żebym chwycił za nóż, a jak typ na mnie poleci z siekierą, to żeby mnie czasem nie świerzbiło chwycić za strzelbę, bo oj-oj ty ty niedobry nu nu nu. A najlepiej, to żebym w ogóle się nie bronił, bo hehe wiesz- zawsze w ostatnim momencie mógł się rozmyślić i to wtedy ty będziesz mordercą hehe. Bo wiadomo- psychol, który na mnie wyskoczy z nożem na pewno zatrzyma swoje ostrze na pół milimetra od mojego ciała jak w jakimś filmie akcji mówiąc, że w sumie to jednak mnie nie zabije. Więc najlepiej, żebym się bronił dopiero jak mnie zabije, bo wtedy łaskawie będę "usprawiedliwiony". No dziękuję, pierdoleni łaskawcy.
Całe to jebane prawo w tym względzie jest tak ulepione, że bardziej broni agresora, jak ofiarę. I nikt nie zdaje się być zainteresowany jego zmianą, bo wtedy by jeszcze wyszło, że te jełopy by wreszcie musiały się wziąć do faktycznej roboty, a nie cieszyć się, że główny cieciowy powie "panowie dzisiaj norma mandatowa minimum 20 i macie wolne".