@AdelbertVonBimberstein @GazelkaFarelka
Ta dyskusja z gruntu nie ma sensu. Jasne, że najprawdopodobniejszym scenariuszem jest to, że mimo wszystko się wypstrykał z glikogenu i nawet z wątroby nie dociśnie, bo też pusto. Problem w tym, że odczucie bomby nie zawsze bierze się z tego. Ogólne przemęczenie, przegrzanie, przetrenowanie, niedobór snu. Organizm na wiele sposobów może zastrajkować.
Sam walę węgle ad libitum, wysycony jestem oporowo glikogenem, mogę być nawet po pauzie treningowej - a odczucie bomby się zdarzy od czasu do czasu. Ale nie bomba, bo ją też znam doskonale, to inny rodzaj odcięcia. Na mnie tak działa przede wszystkim długotrwałe przegrzanie i skrajne niedospanie. Całodniowe leniuchowanie na słońcu, ładowanie, a na wieczornym treningu mam niemal pewność odciny, mroczków i padnięcia. Sam mięsień dałby radę pracować, ale bunt wznieca całe ciało. Bomba natomiast jak się zdarza (głównie na wakacjach w górach mi się zdarzy, bo często długi brak dostępu do wystarczającego uzupełniania) to rzeczywisty brak paliwa w mięśniach i jesteś wiotki, jesteś flakiem.
Dla mnie najprościej sprawdzić co jest źródłem - to półtoragodzinna przerwa i ojebanie 2 litrów coli z lodami. Jak po tym jestem w stanie normalnie robić żwawo pompki, to była bomba. Jak nadal nie jestem w stanie zrobić tego z komfortem, to źródło jest w innym miejscu.