192 805 + 206 = 193 011


#200km sprzed tygodnia, kiedy to pojechaliśmy z Pan @Mordi (。◕‿‿◕。) na niezbyt dalekie południe.


Pierwsze dziury i ujeby zafundowałam nam ja, bo zależało mi na kilku #kwadraty, które zdawały się być po drodze. Tym sposobem najpierw wylądowaliśmy na długiej brukowanej drodze zakończonej piachami (tam odpuściłam i zawróciliśmy), a następnie pod bunkrami w Podborsku. Do bunkrów dojechliśmy drogą , która składała się po równo z szutru i asfaltu, i trudno powiedzieć co było uzupełnieniem czego. Wyjechaliśmy natomiast po betonowych płytach - im dalej, tym gorszych. Czasu na zwiedzanie nie było, tylko szybki postój na zrobienie zdjęć i ucieczka przed wyjątkowo natrętnymi owadami. Reszta trasy miała być o wiele łatwiejsza i początkowo nawet była.


Na pierwszy popas w Tychowie dojechaliśmy drogą wojewódzką nr 169. Złapaliśmy trochę wiatru w plecy, na drodze spokój, jakieś nieliczne osobówki, za to motocykli - mnóstwo. Kawałek za Tychowem zjechaliśmy z DW, a mnie coraz bardziej zaczął dokuczać wiatr w mordę i ciepełko zdecydowanie większe niż lubię. Przejeżdżaliśmy sobie przez kolejne wsie i przejazdy kolejowe (trasa co chwilę przeskakiwała przez linię nr 404), Mordi zadowolony, a mi się dłużyło, bolało i żałowałam, że nie zostaliśmy na DW, żeby dojechać prosto do Bobolic.


Kilkanaście zapadłych wsi, dziurawych i wyboistych dróg później w końcu i tak tam dojechaliśmy, a na miejsce najdłuższego planowanego postoju wybraliśmy wspaniały bobolicki rynek w zaawansowanym stadium betonozy. Jeszcze nim wyruszyliśmy w dalszą drogę, zerwał się wiatr z przeciwnego kierunku niż dotąd, żeby nadal wytrwale wiać nam w mordy. Wspaniale. xD Do tego ciąg dalszy dróg w stanie wskazującym na zużycie.


Na pierwsze oznaki cywilizacji w postaci nowej, równej nawierzchni natrafiliśmy dopiero kawałek przed Cetuniem (ok. 50 km przed końcem), ale na tym etapie i tak było mi już wszystko jedno. xD Pomimo mojego nie najlepszego stanu (napie*dalało mnie już chyba wszystko, co mogło) postanowiliśmy, że jedziemy zgodnie z planem i nie skracamy. Bliżej domu tempo zrobiło się nawet bardziej żwawe, chociaż finalnie dojechaliśmy i tak sporo później, niż przewidywałam. Może i wszystko mnie bolało i byłam wykończona, ale za to następnego dnia się rozchorowałam. xD Drugie 200 km w tym roku i najgorsze w życiu zaliczone. ᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ


Max square: 14 x 14

Max cluster: 467 (+2)

Total tiles: 3280 (+43)


#rowerowyrownik #rower #szosa

0059f9c2-456b-475a-9794-bb2cd1d446b8
7917d43c-b7c5-49a9-8805-062f112ac8ad

Komentarze (14)

vvitch

@Mordi Może jeszcze z miesiąc, dwa, i też tak będę mówić. xD

myoniwy

@vvitch Dobrze się czujecie? 200km na pedałach?

W sumie to chyba dla wprawionych nie jest wyczyn.

vvitch

@myoniwy No właśnie nie za dobrze. xDDD Dla wprawionych nie, a ja muszę mieć dobry dzień na taką trasę.

Z_buta_za_horyzont

@myoniwy Kilka razy zrobiłem rowerem crossowym ponad 100km i o ile nogi to nie problem to nie wiem jak ludziom dupa nie odpada i jeżdżą po 150 czy tam 200km .

RACO

@myoniwy nie wzięli mapy i nie wiedzieli jak wrócić z małej przejażdżki po okolicy

onpanopticon

@vvitch Ładny wypadzik

fonfi

@vvitch jak tak dalej pójdzie to @Mordi nie będzie musiał sam do Warszawy tego swojego ultra jeździć 🤔

Mordi

@fonfi Hmmmm🤔😏

vvitch

@fonfi Hmmmmm.


Już się taki durny pomysł pojawił, ale raczej nie na ten rok, bo za mało jeździmy i forma taka se.

fonfi

@vvitch ojtam, ojtam, wszyscy tak się próbują wykręcić...

Amhon

@vvitch piękny czas, zazdro. Ja może za 3 tyg trzepnę sobie 200 km

Mr.Mars

@vvitch Niesamowite!


Swoje 120 km z przed kilku lat, będę pamiętał do końca życia, że względu na ból.

Marsjanim

Kiedyś zrobiłem 200km (ale na płaskim terenie) to myślałem że się zesram. Wracałem już pociągiem.

Zaloguj się aby komentować