Znów dzisiaj był trening inspirowany filmami Mike'a Israetela, ale zamiast kończących przysiadów zrobiłam odwodzenia. Zgodnie zresztą z jego radami by ćwiczyć to, co chce się rozwijać.
Co jeszcze - może będę tego żałować, ale na razie daję sobie spokój z redukcją, która i tak mi jakoś nie szła. Chcę trochę pożyć jak normalny człowiek, który nie waży każdego żarcia, nie odmawia sobie czasem jakiegoś batonika, czy hot doga z żabki. Aby potem złamać się pod wpływem "zachcianek" organizmu zmęczonego monotonnym jedzeniem, aby następnie mieć wyrzuty sumienia. Nie zamierzam się rzucać na jedzenie, ani zagryzać pizzy czekoladą, ale po prostu spróbować jeść "intuicyjnie". W końcu nie można przez całe życie liczyć kalorii. To jakieś szaleństwo. No i zobaczę za jakiś czas jakie będą efekty.
#silownia #trening


