Zaczyna się z płatnościami bezgotówkowymi, same zalety jak "eksperci" prorokowali.
Stoję sobie kulturalnie w kolejce, rozwiązuje Sudoku, czas nawet przyzwoity mi wychodził, baba się tam zastanawia jaką szynkę do kapusty wziąć, wszystko spoko, idzie to szybciej niż by sie można było spodziewać - przede mną tylko gówniak, około 8 albo 9 level. Zaś gówniak jak to niekolevelowiec, dużo lootu nie będzie brać także mentalnie już zamawiam u ekspedientki co ma mi dać, młody już do płacenia... I zaczyna się jazda. Telefonem płaci - tak powiedział. Ekspedientka patrzy mu się w oczy i zachęcajco podsuwa terminal. Przyszły Ajnsztajn zreflektował się, że chyba wygodniej będzie mu zapłacić tym urządzeniem komunikacyjnym jak wyjmie je z kieszeni - nie pierwszy raz widzę ten błąd i nie tylko wśród osób które się jeszcze dowodu osobistego nie dosłużyły. To wyciąga, włącza apkę na szybkości... Kliknął w reklamę. Krótka panika ale widać że to nie była dla niego pierwszyzna, bo jednak sytuację w miarę sprawnie opanował. Ale coś tu nie gra, reklama w apce do płacenia? Chłodno dosyć było i w samym sklepie to od wysiłków czerepowych pot mu nie wystąpił na czole ale udało mu się po chwili medytacji dojść do konkluzji - nie to się pacneło co pacnięte być miało. Cyk-pyk, program znika, pokazuje się stos ikonek od apek, że tapety pod spodem nie widać. Oczy młodemu skaczą, wyczajka. Nie tutaj, płynnym ruchem na podobnie zasyfioną ikonkami stronę, kolejna analiza była niekorzystna. W błogiej nieświadomości, nie widząc budzącej się we mnie chęci mordu - ani chybi skajrimowa nauka nietykalności dziecięcej mnie od jakichkolwiek akcji powstrzymała... Dwa machnięcia w prawo i jedno w lewo, ot pomyłka, wcześniej była apka której potrzebował ale przeoczył biedaczysko! Jest! Tak jak wcześniej ruchy były szybkie i gibkie tak teraz dosyć starannie tapnął w ekran co by nie uruchomić omyłkowo czegoś co na tą chwilę nie bylo przeznaczone. O kolejną pomyłkę nie było trudno, ikonki były mniejsze niż normalnie co by wszystkie apki mogły mu się pomieścić na zaledwie 5 ekranach, tak wnioskowałem po tych kropkach na dole. Już, już, tuż-tuż, może wezmę i nawet od razu sobie szampana kupię co by uczcić tą wiekopomną chwilę jak gówniakowiasty w końcu się zlituje nad otoczeniem i zakończy tranzakcję ale przedwczesna była moja radość. Człowiek pracował jako sprzedawca (nie konfident, alkoholowy głównie) tyle lat ale na rekord najdłuższej płatności w moim życiu przyszło mi poczekać w pozycji widza - centymetry za takim delikwentem. Bowiem kod się coś nie zgadzał, trzeba drugi zrobić... Czekamy, operator chyba też akurat miał przerwę na papierosa, bo drugi kod przyszedł dopiero jak drugiego ojczenasza zaczynałem. A ja jestem ateusz i mi wcale szybko te modlitwy nie szły, musiałem sobie w ogóle tekst w internecie do nich znaleźć w międzyczasie.
Zastanawiam się czy ja jestem taki niecierpliwy i wyolbrzymiam to wszystko, zerkam na swój telefon oderwawszy się od tej fascynującej scenki rodzajowej. Chociaż nie patrzyłem która była godzina to zegar z suduku tykał nieubłaganie - z czasu blisko rekordu nici, bo wycykał w między czasie już dwie minuty. Ach, gdyby biedna dziatwa nie potrafiąca się obsłużyć porządnie miała - wyobraźmy to sobie - jakie fizyczny obiekt, nie elektroniczny - który by sprawna sprzedawczyni przekalkulowała i wydała inne fizyczne obiekty młodemu którego sytuacja nieco przerosła. Ale nasza cywilizacja do takich zaawansowanych rozwiązań jeszcze najwyraźniej nie dojrzała. Ale poszło! W czasie znacznie dłuższym gdyby za ten cholerny soczek płacił jednogroszówkami - wiem o czym mówię, bo coś takiego mi się zdarzyło - udało się! Terminal zbawiennie zachrześcił próbując napaćkać atramentem na papir ale jednocześnie się tym atramentem nie zadławiając, bogom niech będą dzięki obeszło się bez niespodzianek. Już chciałem podejść do kasy i na szybkości kupić zapalniczkę i paczkę fajek ale gówniak jeszcze się odsunął i mi dostęp do niej tarasował. Patrzył na mnie z tym samym badawczym wzrokiem gdy w swoim aparacie komórkowym szukał programu do płacenia... Jak nic wszystkie emocje musiałem mieć wypisane na twarzy, stałem przed nim odkryty niczym pedofil pod przedszkolem. Rzucił do mnie jedno krótkie, chłodne zdanie:
Fjucier iz nał old man
Po czym wyszedł bez słowa. Powietrze pachniało rzeczywiście jakoś tak nowocześnie, aromat kapusty całkiem wywiało. Czuć było po prostu postęp.
#tahorbil #literaturapolska #tworczoscwlasna


