Byłem kucem za młodu to wiem coś o tym, gdy poruszasz się w tej bańce to wokół masz motywacyjne gówna że wystarczy chcieć i wstawać wcześnie rano a czeka cię sukces, że ten kto mało zarabia jest leniwy, to wszystko podlane jest m.in teoria skapywania że jeżeli bogatsi będą zarabiać to biedniejsi też, to nie wydaje się wtedy głupie bo przecież gdy wprowadzimy jakikolwiek system redystrybucji to dodatkowo dochodzą nam koszty tego systemu.
Dopiero wejście na rynek pracy i kilka lat doświadczenia sprawia że człowiek dostrzega że:
-To nie ciężka praca powoduje bogacenie się , jeżeli będziesz ciężej pracował jako pracownik to co najwyżej dostaniesz więcej obowiazków
- teoria skapywania nie działa, Szef nie będzie płacić więcej bo więcej zarabia, płace ustala rynek, jego większe zarobki nie przełoża się na większe zarobki okolicznej ludności bo mając nadwyżki nie będzie on konsumował lokalnie więcej niż lepiej zarabiający pracownicy a co najwyżej kupi on lepszy samochód, mieszkanie na wynajem.
- Nie wystarczy chcieć, startujesz z zerowym kapitałem, bez znajomości bez know how, nie masz nic co daje ci przewagę nad innymi.
- Biorąc pod uwagę powyższe widzisz że bogaci się coraz bardziej bogacą, że to oni (zarówno mali przedsisiebiorcy jak i korpo). Za to widzisz że z twojej wypracowanej pracy połowe zabiera pracodawca (jego zysk) następnie z tego 60 proc zabiera państwo, a z tego co zostaje musisz opłacic najem a później inne koszty stałe i widzisz jak większość twojej pracy transferowana jest do bogatych.
Dla części jest to system na którym zyskują, przedsiębiorcy, IT ( b2b) ale większość na nim traci.