@kajman Jeżeli chodzi o jedzenie to chyba źle mnie zrozumiałeś. To nie jest teoria i pierdoloty tylko wiedza naukowa. Możesz zjeść coś "ciężkiego" na strawienie czego twój organizm zużyje mnóstwo energii, nie kontrolować poziomu cukru w organizmie itd. A z drugiej strony możesz jeść jedzenie mało przetworzone, lekkostrawne, co zostanie strawione bez większego wysiłku. Też nie wolno popadać ze skrajności w skrajność i żreć tylko buraków z pola...
Jeżeli chodzi o kulinaria to też musiałeś mieć pecha z kucharzami. Ja jestem z rodziny w której majonez był głównym produktem wszystkich sałatek. Moja żona zmieniła majonez na inne, lżejsze produkty i musiałem jej przyznać rację, że dobrze przyprawione i przygotowane jedzenie nie musi mieć w sobie tony majonezu. ~ to tylko taki przykład ode mnie z domu... w odniesieniu do tych twoich "trocin"
Jedzenie z "dobrego" źródła to też nie mam na myśli szukania certyfikowanych dostawców kurczaków, które żyją na malediwach ale można zwrócić więcej uwagi na kupowane produkty. Zamiast mięsa z lidla/biedry można poszukać dobrego sklepu typu "rzeźnik" i kupować odrobinę drożej ale za to jakościowo dużo lepsze produkty - to się sprawdza w zupach z ilością tłuszczu, czy jakości kości itd...
Jeżeli chodzi o samo wstawanie, to nie jestem przekonany czy człowiek może się przyzwyczaić? Czy "przyzwyczajenie" to dobre słowo? Dla mnie to wszystko jest uzależnione od trybu życia a nie "przyzwyczajeń". Latem słońce wstaje o 3 nad ranem, a zimą po 8, więc swój cykl dzień-noc mam uzależnić od słońca? Słabo, bo zimą spędzę większość doby w łóżku... Więc jednak mamy jakiś tryb życia od-do tak?
Moim zdaniem wszystko się sprowadza do samodyscypliny i odpowiedniego trybu życia - zobacz na Pudziana. Od zawsze mówił o wstawianiu o 5 rano na treningi itd... Wypracował to sobie i ma. Dlatego też dużo sensu widzę w konsultacjach z trenerami personalnymi i doradcami żywieniowymi. Jest to w opór drogie dlatego sam nie korzystam ale też nie mogę negować, że faktycznie coś w tym jest.
Najcięższe jest wyjście ze swojej strefy komfortu - i to głównie wszystkich zatrzymuje na poziomie "nie chce mi się wstawać"