Wiecie co to Zalew Zemborzycki albo "Malta"? Ano takie sadzawki miejskie powiedzmy w Lublinie i Poznaniu. A wiecie co to Zalew Zegrzyński? Taka niby miejska sadzawka Warszawy. Wiecie czym się różni od innych? Ano tym, że jest prawie w 100% pogrodzona i zabudowana wzdłuż brzegów.
Maltę i Zemborzycki można sobie obejść dookoła promenadami, sciezkami, są miejsca mniej i bardziej dzikie, ale ogólnie jest bezproblemowy dostęp do brzegów.
Zegrzynski to porażka. Jedna patusiarska mikroplaża w Nieporęcie, kawałek pseudopromenady w Serocku i kawałek wału w Ryni/Arciechowie. Cała reszta zabudowana blokami, domami weselnymi, pensjonatami, ośrodkami wypoczynkowymi. Płot płotem pogania.
Ale co gorsze deweloperuchy wykoncypowały, że dobre miejsce na "premium" apartamentowce. Cały północny brzeg jest już zabudowany i zaczynają się brać za południowy, jest projekt mega osiedla na 5 tys. mieszkańców, a deweloper - Heron - chce nadzalewowej gminie Wieliszew zapłacić 10 mln żeby się nie burzyli.
I tak ta urbanistyka w pięknym kraju nad Wisłą wygląda. Zabetonować co się da, a potem się zobaczy, co jeszcze można.
#hydepark #warszawa #nieruchomosci
