W środę odbyły się wybory prezydenckie w Somalilandzie — pierwsze od 2017 roku. Pięcioletnia kadencja prezydenta Muse Bihi Abdiego miała pierwotnie skończyć się w 2022 roku, jednakże najpierw decyzją komisji wyborczej wybory miały zostać odłożone o 9 miesięcy, po czym parlament finalnie zdecydował o przełożeniu tych wyborów na rok 2024 - powodami miały być kwestie finansowe czy ogólnie rzecz biorąc brak możliwości przygotowania wyborów na czas (co akceptowała również opozycja).
Dla przypomnienia — Somaliland to północna część Somalii, która odłączyła się od tego kraju w roku 1991 i w przeciwieństwie do tej drugiej nie jest nieustannie targana konfliktami. Wręcz przeciwnie, sytuacja polityczna i społeczna w Somalilandzie jest względnie spokojna, a demokratyczne wybory odbywają się w miarę regularnie. Mimo to państwo to nie jest uznawane przez nikogo na arenie międzynarodowej, co utrudnia życie jego 6 milionom mieszkańców i biznesowi.
Niedługo może się to jednak zacząć zmieniać, jako że wkrótce Somaliland może doczekać się uznania od Etiopii, jako że wejść w życie ma umowa z tym krajem dotycząca zapewnienia temu kraju skrawka wybrzeża, w zamian właśnie za uznanie na arenie dyplomatycznej. Umowa ta będzie niezagrożona niezależnie od wyników wyborów, jako że ma ona poparcie całej sceny politycznej w kraju.
Same wybory odbyły się bez większych zakłóceń, uprawnionych do udziału w nich było ponad milion osób, zaś na wyniki trzeba będzie jednak troszkę poczekać — mają się ukazać do 21 listopada.
#wiadomosciswiat #somaliland #politykazagraniczna
#owcacontent <- do blokowania moich wpisów
