W ra­mach tre­nin­gu od­por­no­ści bę­dziesz wy­sta­wiał się nie tylko na dys­kom­fort psy­chicz­ny, lecz także fi­zycz­ny. Latem mo­żesz spę­dzać czas na ze­wnątrz, za­miast chro­nić się przed upa­łem w kli­ma­ty­zo­wa­nym po­miesz­cze­niu. Zimą mo­żesz wy­cho­dzić na mróz w zbyt lek­kim ubra­niu. Sam tre­nu­ję od­por­ność, po­zwa­la­jąc sobie tro­chę zmar­z­nąć w paź­dzier­ni­ku: gdy wszy­scy wokół noszą swe­try, ja cho­dzę w samej ko­szu­li. Od­kry­łem, że dzię­ki temu w stycz­niu jest mi cie­pło w samym swe­trze, pod­czas gdy inni trzę­są się w kilku gru­bych war­stwach ubrań.

Twój tre­ning od­por­no­ści może objąć rów­nież dietę. Spró­buj zre­zy­gno­wać z prze­ką­sek mię­dzy po­sił­ka­mi i jeść mniej­sze por­cje. Ow­szem, ogar­nie cię głód, ale być może pierw­szy raz w życiu bę­dziesz miał szan­sę zba­dać to zja­wi­sko. Przy oka­zji praw­do­po­dob­nie do­ko­nasz cie­ka­wych od­kryć – na przy­kład, że twoje ciało jest w sta­nie przy­zwy­cza­ić się do no­we­go stylu od­ży­wia­nia. W re­zul­ta­cie bę­dziesz od­czu­wał mniej­szy głód niż wcze­śniej, mimo że ogra­ni­czy­łeś licz­bę spo­ży­wa­nych ka­lo­rii. Być może uświa­do­misz sobie wtedy, że to, co uwa­ża­łeś za głód, w rze­czy­wi­sto­ści nie było zja­wi­skiem fi­zjo­lo­gicz­nym, tylko psy­cho­lo­gicz­nym – mie­sza­ni­ną nudy i nie­za­do­wo­le­nia.

Ży­wie­nio­wy aspekt tre­nin­gu od­por­no­ści może przy­nieść nie­ocze­ki­wa­ny sku­tek ubocz­ny w po­sta­ci utra­ty zbęd­nych ki­lo­gra­mów. Moż­li­we też, że je­dze­nie za­cznie spra­wiać ci więk­szą przy­jem­ność niż dotąd.


William B. Irvine, Wyzwanie stoika

#stoicyzm

83c5abd3-98bd-4992-8b07-d086cba59170
7d5e5bb4-3de4-4b68-a5d3-fcad91a0e34e

Komentarze (8)

myoniwy

@splash545 oj tak, do głodu a raczej do nie jedzenia w ciągu dnia da się łatwo przyzwyczaić.

Nie raz miałem tak że rano jadłem jakieś śniadanie a potem w trakcie całodniowego zapierdolu nie czułem głodu. Dopiero kolejnego dnia rano.

No wczoraj rano zjadłem 100g twarogu, a potem dopiero o 21 (tak wiem, za późno) 4 kanapeczki z ogórkiem. Ale to chyba dlatego że było w ciul gorąco i organizm domagał się tylko wody a nie żarcia. Wypiłem łącznie z 5l wody i elektrolitów.


Z tym chłodem też mam podobnie, zwykle spodnie, jakaś podkoszulka oraz bluza i mogę śmigać po mrozie.

splash545

@myoniwy ja jak byłem w trakcie zrzucania kilkudziesięciu kilo, to moim dużym odkryciem było to, że jedynie kilka pierwszych dni było trudnych - max tydzień. Później okazało się, że uczucie głodu wcale nie jest takie straszne, co w połączeniu z pierwszymi sukcesami widocznymi na wadze sprowokowało mnie, żeby się tym bawić. No i robiłem sobie raz lub dwa razy w miesiącu głodówki 24-36h właśnie dla zabawy, żeby się sprawdzić.

gedzior84

@splash545 Tak, ja również zauważyłem, że istnieją tak jakby dwa stadia głodu gdy zrzucałem zbędne kg. Pierwsze stadium to stadium psychologiczne, które polega na tym, że wydaje Ci się, że jesteś głodny. Żołądek się kurczy, bo brakuje mu jedzenia, ale tak naprawdę to uczucie jest tylko w Twojej głowie, bo w organizmie masz wszystkie niezbędne do życia substancje i ten głód to zwykły dyskomfort związany z przyzwyczajeniami. Gdy uda Ci się przezwyciężyć pierwszą fazę, co zazwyczaj trwało u mnie maksymalnie 2-3h organizm wchodzi w jakby tryb spoczynku i zaczyna korzywtać z własnych rezerw. Dopiero później pojawia się druga faza, czyli ten głód właściwy, gdy żołądek rzeczywiście jest pusty. Wtedy dopiero rozpoczynałem jedzenie czegoś niewielkiego i lekkiego, tak aby pobudzić trawienie. Ciekawy jeat nasz organizm

splash545

@gedzior84 i właśnie ciekawość to odpowiednie nastawienie z jakim powinniśmy podchodzić do wszelkich pragnień i reakcji naszego organizmu. Warto podejść do tego w ten sposób, zamiast brać to wszystko tak do siebie.

GazelkaFarelka

@gedzior84 @splash545 To akurat fizjologiczny spadek poziomu glukozy we krwi, czasami tak nawet jest, że w ogóle nie jesteś głodny ale już trzęsą się łapy jak alkoholikowi rano pod sklepem i "trzeba coś zjeść". Jak opuścisz ten glukozowy rollercoaster to okaże się, że jeść można kiedy faktycznie jest się głodnym a nie kiedy wymuszone przez pragnienie kolejnej dawki używki dla mózgu, jaką jest glukoza.

gedzior84

@GazelkaFarelka absolutnie sie zgadzam. W grudniu zeszlego roku mialem przeprowadzoną głodówkę w szpitalu, ktora trwała 72h. W tym czasie mogłem spożywać jedynie wodę. Najgorsze były pierwsze godziny, kiedy zaczal mi spadać poziom glukozy we krwi, przez co czułem się jak na jakimś głodzie narkotykowym. Zawroty glowy, trzesace sie rece, chaotyczne mysli. Nie spodziewałem się takiej reakcji mojego organizmu. Jednak po kilkunastu godzinach, gdy organizm zdołał przyzwyczaić się do zaistniałej sytuacji, poziom glukozy zaczął magicznie wzrastać. Na moje pytanie dlaczego tak sie dzieje, lekarka powiedziała, ze organizm przeszedl w tryb awaryjny i zaczal pobierac zapasy glukozy zmagazynowane w wątrobie. Po tym okresie pierwszego spadku glukozy, kazda kolejna godzina głodówki była dużo lzejsza, a pod koniec calego badania czulem sie nienajgorzej i bylem w stanie bezproblemowo dzialac o wlasnych silach. Mialem jedynie problemy ze skupianiem myśli, ale fizycznie bylo naprawde ok Caly ten proces dal mi do myslenia! jak wazna jest dla nas glukoza i co wazniejsze, jak wazne jest uwazne jej bilansowanie, bo tak jak napisałaś, jest to narkotyk, ktory latwo przedawkowac.

GazelkaFarelka

@gedzior84 Twoja wątroba, jak nie ma zapasów glukozy, to sama ją wytwarza z innych składników. Możesz jeść absolutne zero węglowodanów przez długie tygodnie, a poziom glukozy we krwi mieć stabilny. Kwestia przyzwyczajenia.

onpanopticon

Polecam intencjonalne wystawianie się na lekkie dyskomforty. W dłuższej perspektywie bardzo podnoszą jakość życia, bo wszystkie tego typu sygnały są później słabsze, bądź przychodzą później.


Dlatego nie mam większych problemów, aby cały dzień nie jeść. Dlatego komfort termiczny mam duży i tam gdzie inni zdychają z gorąca, albo zamarzają, tam mi jest jeszcze względnie przyjemnie. Podobnie z progiem bólu, którego nie ubijam w zarodku tabletkami, tylko jeśli jest znośny i nie rodzi komplikacji, to pozwalam mu być.


A znam różnicę, bo kiedyś byłem delikatny jak płatek śniegu. Zmiany zaczęły się od tortur dentystycznych które przechodziłem dobry rok. Widząc jak później przyzwyczaiłem się do ogólnego stanu bólu i jak zwiększyły się progi innych odczuć, choćby od sportu (stłuczenia, obtarcia, skaleczenia), to wdrożyłem to w innych sferach. Przyjemne jest takie uczucie "twardości" i szerszego komfortu, który najbardziej widać będąc wśród innych osób i widząc jak męczy ich coś, co mi raczej nie daje się odczuć zbytnio.

Zaloguj się aby komentować