Tak mnie nosiło na góry, w ogóle ostatnio mnie nosi na wyzwania. Niektórzy mówią, że nie można jechać w góry samemu, jak masz dzieci, można, ale trzeba znaleźć taką trasę, która wyciśnie wszystkie soki z każdego kroku. Na tym polega odpowiedzialność.


Początkowo chciałem zrobić fragment Małego Szlaku Beskidzkiego, albo jakąś trasę około 100-120 km ale wszystko to było interesujące, lecz problemowe o tyle, że sam dojazd ode mnie z Bydgoszczy i powrót, to przy dobrych wiatrach dodatkowa doba.


I oświeciło mnie, jak chyba @Z_buta_za_horyzont napisał o swoich planach i między innymi Drabinie Wałbrzyskiej. Nietypowe, nie powiem bo nie wziąłbym tych, raczej niskich gór, pod uwagę. No ale elegancki dojazd z Bydgoszczy, w teorii bezpośrednie połączenie (jak było w praktyce o tym później xD), ponad 80 km marszu po górach, ponad 4000 m przewyższeń - intensywne, skondensowane, idealne na pierwszą, górską wymagająca wycieczkę. Zdecydowałem, oświadczyłem to żonie i zacząłem przygotowania, bo z wyposażeniem podstawowym było u mnie średnio (brak plecaka, maty, dobrego śpiwora na temperatury końca października).


W innym wpisie wrzuciłem podsumowanie sprzętu, który kupiłem w sumie z myślą o następnych wędrówkach. Nie szedłem całej trasy "na raz", na super lekko bo pogoda nie ta, a dni krótkie, ale nie byłem też jakoś mega zapakowany. Wszystko z jedzeniem (nie liczę ubrań na sobie) 10 kg + woda 1.5-3kg.


Trasa zaplanowana, lista szczytów:

Numer Nazwa szczytu Wysokość n.p.m.

1 Ptasia Kopa 590 m. n.p.m.

2 Lisi Kamień 602 m. n.p.m.

3 Niedźwiadki 629 m. n.p.m.

4 Dłużyna 685 m. n.p.m.

5 Mały Wołowiec 718 m. n.p.m.

6 Wołowiec 776 m. n.p.m.

7 Kozioł 774 m. n.p.m.

8 Borowa 853 m. n.p.m.

9 Jałowiec Mały 741 m. n.p.m.

10 Jałowiec 750 m. n.p.m.

11 Jedliniec 735 m. n.p.m.

12 Rogowiec 870 m. n.p.m.

13 Jeleniec 901 m. n.p.m.

14 Turzyna 894 m. n.p.m.

15 Waligóra 933 m. n.p.m.

16 Suchawa 928 m. n.p.m.

17 Kostrzyna 905 m. n.p.m.

18 Włostowa 903 m. n.p.m.

19 Stożek Wielki 804 m. n.p.m.

20 Lesista Mała 790 m. n.p.m.

21 Lesista Wielka 858 m. n.p.m.

22 Stachoń 806 m. n.p.m.

23 Wysoka 808 m. n.p.m.

24 Sokółka 800 m. n.p.m.

25 Dzikowiec Wielki 836 m. n.p.m.

26 Łyse Drzewo 757 m. n.p.m.

27 Boża Góra 655 m. n.p.m.

28 Wzgórze Parkowe 655 m. n.p.m.

29 Paluch 706 m. n.p.m.

30 Chełmiec 851 m. n.p.m.

31 Chełmiec Mały 776 m. n.p.m.

32 Mniszek 703 m. n.p.m.

33 Boreczna 710 m. n.p.m.

34 Trójgarb 778 m. n.p.m.

35 Modrzewiec 602 m. n.p.m.

36 Węgielnik 620 m. n.p.m.

37 Stróżek 517 m. n.p.m.

38 Wzgórze Gedymina 532 m. n.p.m.


I tak też wyruszyłem: po godzinie 1²⁰ oczywiście z opóźnieniem Baltic Express zabrał mnie z dworca Bydgoszcz Główna i w teorii moje wagony we Wrocławiu miały zostać przepięte do pociągu jadącego do Szklarskiej Poręby, ale z uwagi na opóźnienie nie zostały xD.

Obsługa poinformowała pasażerów, że możemy poczekać ponad 100 minut na swoich miejscach albo przesiąść się na regio, które chwilę na nas poczeka. I tak- na tym samym bilecie- dojechałem z przesiadką do dworca Wałbrzych Miasto, gdzie zaczyna się i kończy szlak Drabiny Wałbrzyskiej.


Dzień 1.

Zatem 6⁰⁵ włączyłem aktywność na zegarku, z zapisaną trasą gpx wcześniej ułożoną na komputerze zgodnie z ww listą szczytów. I to było moje jedyne źródło nawigacji i dziękuję sobie, że kierowałem się tym śladem bo było kilka momentów, że szlak Drabiny delikatnie odbijał od głównego szlaku, rozwidlenie było bardzo trudno widoczne (tak jak przy tzw. Skalnej Bramie, kiedy to musiałem wybrać jeszcze trzecią drogę, między skałami, bo główne szlaki prowadziły wokół interesującego mnie szczytu). Na szczęście po około 60-80 m zejścia z trasy zegarek krzyczał na mnie alarmem aby wrócić. Zdążyło mi się to kilka razy.


Pierwsze wejście na Ptasią Kopę i Lisi Kamień było jeszcze po ciemku. Dopiero tak około 7.30 zrobiło się wystarczająco jasno (a było to przed zmianą czasu). Pierwsze szczyty pomimo, że niezbyt wysokie dają delikatne przygotowanie do tego, co czeka dalej- bo jest stromo, wymagająco kondycyjnie, a w warunkach jesiennych bardzo ślisko i wszystko przykryte liśćmi. Oj, liści było bardzo dużo. Bardzo. W pewnym momencie miałem ich serdecznie dość bo skutecznie moczyły buty i nogawki oraz przykrywały wszystkie pułapki: korzenie, luźną nawierzchnię, kamienie i błoto- którego też było w opór.

Kije trekkingowe- obowiązkowo.

Dalej były wymagające wejścia na Wołowiec, Kozioł i Borową- na tej ostatniej wieża widokowa, z której widać wieżę na Dzikowcu. Tutaj zrobiłem sobie 15 minut postoju w wiacie na szczycie i to był błąd. Wiało pieruńsko, więc zgrzany zmarzłem, a nie rozgrzała mnie dobrze nawet gorąca kawa i zumpka chińska. Za to wymieniłem zmoczone skarpety, wytarłem stopy, mokre skarpety schowałem pod kurtkę na piersiach aby wyschły i ruszyłem dalej... Zejście z Borowej chciało mnie zabić- stromo i bardzo ślisko.


Któreś z wejść na jedną z wymienionych teraz gór, było na mapie podpisane nazwą w stylu "Ścieżka przez mękę" albo coś podobnego i faktycznie- było wyzwaniem ale to nic w porównaniu z wejściem na Waligórę. Na szczęście to było za schroniskiem PTTK Andrzejówka, gdzie usiadłem na chwilę, skorzystałem z łazienki, zjadłem frytki, smażony ser i wypiłem szklankę ciepłego bezalkoholowego ponczu jabłkowego.

Po 6.5 godziny na szlaku, przy Skalnej Bramie, spotkałem pierwszą osobę. Kolega pytał jak tam droga na Borową i odradzałem mu wejście bez kijów trekkingowych.

Trochę byłem już przejęty bo zaczynał kończyć mi się prowiant, wody nie było gdzie uzupełnić, ale w Sokołowsku- zmoczyło mnie wtedy fest- był otwarty mały sklep. Dokupiłem jedzenia i wody. W lesie przed Sokołowskiem jest opuszczona kaplica, czy jakiś tam mały kościół- zastanawiałem się czy tam nie rozbić noclegu. Na głowę by mi nie padało, osłona przed wiatrem bardzo dobra, ale zabrałoby mi to z dwie godziny z marszu. Ruszyłem dalej.

Następny sensowny punkt noclegowy do był schron- wiata Bocianka na szczycie Stożka Wielkiego 841m n.p.m. Tam też zdecydowałem się rozbić obóz :D. Zasloniłem wejście tarpem, rozpaliłem kopcące ognisko z mokrego drewna używając kuchenki gazowej jak palnika dekarskiego xD. Wysuszyłem buty, skarpetki i kurtkę przy ognisku przesiąkając tym pięknym zapachem gryzącego dymu już do końca wędrówki.

O 18.30- po kolacji z zumpki chińskiej z kabanosami i resztek smażonego sera z obiadu- położyłem się w śpiwór i miałem najdłuższy i najlepszy sen od wielu miesięcy.

12 godzin do wschodu słońca. Wiało, a góry do mnie mówiły (serio, ten wiatr brzmiał jak rozmowa dwóch ludzi- a przypomnę, że na pewno nikogo nie było).

Połowa trasy za mną- trudniejsza i przyjemniejsza.

Połowa, czyli 35 km z 86. No ale większość przewyższeń zrobiona i podejścia dalej już nie takie wymagające.


Dzień 2.

Wstałem jak tylko zaczęło się robić jasno. Sprzątnąłem obozowisko, zabrałem wszystkie śmieci (Nie pozostawiaj po sobie śladów.), wypiłem kawę, zjadłem śniadanie i ruszyłem w dół.

Było już jasno i po jakiś 20 minutach spotkałem pierwszych ludzi, zaraz następnych więc czas wędrówki w samotności się skończył. Sobota to jednak ludzie wychodzą na szlak.


Po zejściu pojawia się pierwszy odcinek asfaltowy, jakiś zajazd przy drodze ale chyba był jeszcze zamknięty.

Lesista Mała, Stachoń, Wysoka- potem Sokółka, gdzie miałem najpiękniejszy widok i wieża widokowa na Dzikowcu, na którą przyznam nie chciało mi się wchodzić bo pizgało złem- za to wiatr wysuszył mnie konkretnie.

Szlak tutaj zaczął być już cywilizowany, szuter przygotowany pod wjazd samochodem i reszta trasy w sumie to już nie było wyzwanie.


Gdybym zaczął z tego strony- byłbym zawiedziony. Robi się- w porównaniu- płasko i bardzo turystycznie bo z Boguszów-Gorce jest tutaj wszędzie blisko.

W Boguszów-Gorce uzupełniłem zapasy w Dino, zjadłem hot doga w Płazie i poszedłem na Bożą Górę, którą możnaby sobie naprawdę odpuścić bo wygląda jak lokalna górka do walenia browarów po meczu (obok jest stadion).

Tak samo możnaby odpuścić sobie wejście na Paluch, do którego znak mówi, że jest ze szlaku 200 kroków ale kłamie- jest ich 300 (liczyłem xD).

Potem jest ostatnie chyba lekko wymagające podejście na Chełmiec, gdzie znowu jest wieża widokowa ale było sporo ludzi i nie wchodziłem popatrzeć.

Potem znowu zejście do Boguszów-Gorce i dalej drogą prowadzi już pagórkami- łąkami. Tutaj przycisnąłem aby nadrobić i chyba naprawdę szybko chodzę bo mijałem ludzi i zostawali daleko w tyle.

Ostatnie podejście na Trójgarb, w miarę ładnie, kolejna wieża widokowa, wymieniłem skarpety na suche i obkleiłem pięty plastrami hydrokoloidowymi compeed bo tego wymagały. Te plastry robią magię więc ruszyłem dalej.

I tutaj największe rozczarowanie- w sumie dwa. Wielki luj w d⁎⁎ę pracownikom leśnym zostawiającym szlak rozorany. Drugi minus- szlak prowadzi jakimiś gównianymi krzaczorami aby zrobić 100-150 m obejścia i wrócić na elegancką, leśną drogę. Absolutnie w tym miejscu to niepotrzebne.

Schodząc z Trójgarbu szedłem jeszcze przez Modrzewiec i Węgielnik i trafiłem na prawdziwe piekło- dobre 10-12 km asfaltu, płaskiego i okropnego, który zmasakrował moje biodra i stopy.

Potem już Wałbrzych, zmierzchało a przede mną jeszcze Góra Giedymina w parku (uroczy, doceniłem go pomimo zmęczenia) i zejście do dworca Wałbrzych Miasto.

Tam zjadłem zwycięską pizzę ale umyłem się najpierw w dworcowej toalecie.

Wracałem do domu sam w przedziale- więc elegancko nikomu nie śmierdziałem, a plus taki, że kupiłem bilet do przedziału z tabliczką "Rezerwacja" więc nikt się nie dosiadł (A chcieli, ale słyszałem jak się odbili bo jeden do drugiego mówił "ej tutaj jest rezerwacja" xD).


Ogólne wrażenia z trasy? Super wyzwanie, zwłaszcza pierwsza część. Trochę się przeliczyłem tym ile zrobię km pierwszego dnia- zakładałem ponad 40 ale krótki dzień i ilość podejść mnie zweryfikowały.

Za to druga część- spoko na początku aby trochę odżyć ale ostatecznie nudnawa, przeradzająca się w cholernie uciążliwa i nie satysfakcjonującą w asfaltowym odcinku.


Sama trasa Drabiny mogłaby być też w kilku punktach lepiej oznaczona, bo zdążyło mi się zejść.


Ktoś narzekał na fb, że trudu nie wynagradzają widoki. I to prawda, za to jeśli ktoś chce wyzwania to 9/10 polecam... a widoki też były, tylko nie było czasu ich oglądać. Jesień ma to do siebie, że ma swoje "momenty".


86.6 km

4200 m przewyższeń.


#adelbertwedruje #backpacking #trekking #turystyka #drabinawalbrzyska

https://www.hejto.pl/wpis/wrzucam-podsumowanie-sprzetu-garnek-z-gazem-510-g-kubek-stalowy-158-g-platypus-f


Wpis z moim sprzętem na wędrówkę.

d8ef9df5-6775-45e4-91f0-9c423ae2ce9d
d17d589e-c514-4083-9bba-79ef30be3df3
c6024c37-ef3e-4f0a-a62c-21a9332b8684
9241cb04-8da8-4a10-9b98-64d2219500e9
2aec807e-f7b8-4be3-b925-749b186765c5

Komentarze (13)

AdelbertVonBimberstein

Liście, cholernie dużo liści.

5a712b15-b24d-45f8-8831-c6211e8fc786
7939cc5b-07bb-4b90-af66-5a84bbbc82c9
aa22f7d7-1c86-4ac6-82df-d29206c28573
AdelbertVonBimberstein

Kawa na Borowej i opuszczona kaplica?

579e2fd0-075b-4dc8-9029-cfbded389ee6
76cf81dd-3a26-4d23-9093-c76962d057e5
6e901746-f733-4bf7-8101-adc14787987d
AdelbertVonBimberstein

Drabina i miejsce spotkań homo górników.

52c04de7-8a58-4ca4-abeb-6520309ec321
bbb0c6ef-dc12-40b4-9a6c-fbcf243c143f
1d7c68f2-72a1-4457-906d-9a352e9b45ae
AdelbertVonBimberstein

Rozje... Nie będę pisał brzydko - droga.

291a95fb-9fbb-4388-ae64-19b0c5b56b36
3ef8297c-bde1-475a-8c4e-459ae699fc89
BoguslawLecina

@AdelbertVonBimberstein no fajna traska, tez jutro lece w gory ale skromnie 28km

AdelbertVonBimberstein

@BoguslawLecina miłego, już ci zazdroszczę

BoguslawLecina

@AdelbertVonBimberstein dzieki

Harpersy

Muszę przyznać, że trzeba mieć duże jaja żeby w taką trasę się wybrać

Z_buta_za_horyzont

nie wziąłbym tych, raczej niskich gór, pod uwagę. No

Wiele osób nie bierze ich pod uwagę ale można się tam naprawdę fajnie zmęczyć. Nieźle pospałeś widać był Ci potrzebny taki odpoczynek od świata. Na zboczach Lesistej są szczeliny wiatrowe, które wydają różne dźwięki chociaż są coraz bardziej zarośnięte i mniej słyszalne. Udanych kolejnych ciekawych wypraw!

pfu

W Boguszów-Gorce

W Boguszowie-Gorcach

Góra Giedymina

Wzgórze Gedymina

(╯ ͠° ͟ʖ ͡°)╯┻━┻

Zaloguj się aby komentować