Przeszłość minęła, jest zamknięta i nieodwołalnie niedostępna. Martwić się o nią jest dla stoika rzeczą jeszcze bardziej nierozsądną niż kłopotanie się plamami na Słońcu. (...) Nie znaczy to oczywiście, że o przeszłości nie powinniśmy myśleć w ogóle, że nie powinniśmy wspominać i myśleć o tym, co było, i że nie powinniśmy analizować naszych błędów. (...) Konstruktywna i pouczająca analiza minionych zdarzeń, rozważanie przyczyn własnych błędów - to wszystko może stać się materiałem, z którego zbudujemy lepsze dziś. Tego rodzaju myśleniu o przeszłości stoicy się oczywiście nie przeciwstawiają. Sprzeciwiają się tylko używaniu jej jako wymówki, by nie żyć dniem dzisiejszym.


Piotr Stankiewicz, Sztuka życia według stoików

#stoicyzm

c0be6a82-0514-4b79-b364-ecf2a052b883

Komentarze (21)

Hoszin

Chyba muszę sobie przeczytać tę książkę.

Fafalala

Wow, mocne, ale czuję, że cienka jest linia pomiędzy zamartwianiem się przeszłością, a analizą jej. Ja jeszcze nie umiem tego wyważyć i niejednokrotnie mam oba te stany.

Hoszin

@Fafalala też tak właśnie mam, za bardzo czasem rozpamiętuje to co było a przy tym nie za bardzo analizuje co mogę zmienić żeby było lepiej. Ale powoli się to zmienia.

Fafalala

@Hoszin to ja mam dokładnie tak samo. I to jest takie pomieszane wszystko, że zdoluje się jakimś wydarzeniem, czuje żałość i rozczarowanie na przykład, a chwilę po tym ucinam to i mówię sobie: nie dobra luz, już to się wydarzyło/już tak więcej nie zrobię. Czuję się chwilę uspokojona, podbudowana, a potem biorę prysznic i znów cały schemat się odtwarza. XD

Hoszin

@Fafalala podobnie, ale ostatnio staram się raczej myśleć co zmienić żeby było lepiej a nie o tym co zajebałem w życiu, bo tego już nie zmienię.

baklazan

@Fafalala Tak sobie myślę, że to można posunąć dalej: Jeżeli myślisz o przeszłości i czujesz przy tym emocje, w zasadzie jakiekolwiek, nawet te dobre, to sygnał że robisz to źle.

Jeśli czujesz te złe emocje: to jest prawdopodobnie zamartwianie się, żałowanie przeszłości itp.

Jeśli czujesz te dobre emocje: to jest prawdopodobnie racjonalizowanie przeszłych decyzji (swoich lub cudzych).


Myślenie o rzeczach których się nie da zmienić w inny sposób niż na chłodno jest błędem. Emocje powodują, że nie widzisz czegoś takim jakie jest, ciężko wyciągnąć z takiego obrazu poprawne wnioski.

splash545

@Fafalala jeśli chodzi o mnie to ja najpierw włożyłem odpowiednią ilość czasu w pracę nad ogólnym przyjęciem przeszłości jako czegoś nad czym kompletnie nie mam kontroli i w jakimś sensie uznanie jej za nieistotną. Uznałem, że tylko skupienie się na teraźniejszości i jej wpływ na moją przyszłość się liczy. Dopiero wtedy zacząłem analizować swoją przeszłość pod kątem wyciągnięcia wniosków ze swoich błędów oraz w celu zwiększenia swojej samoświadomości. Zacząłem to robić mając kompletny luz w głowie i przeskakiwałem od jednej traumy do drugiej traktując to jako ciekawostki i dobrze się przy tym bawiąc. Fajne uczucie gdy coś co Cię przytłaczało przez lata można potraktować w ten sposób.

Fafalala

@baklazan no mądrze godosz, ale wyłączenie emocji w odniesieniu do przeszłości jest czynem dla mnie nieosiągalnym.

Fafalala

@splash545 brzmi jak bajka, ale podejście oderwania tego wszystkiego od niejednokrotnie bezwolnych reakcji układu nerwowego, jest dla mnie totalną abstrakcją. Właśnie stoicyzm, zwłaszcza we współczesnym zrozumieniu jest czymś co może dać wolność z życiu i działaniu każdemu człowiekowi, ale chcąc nie chcąc jesteśmy słabymi ludźmi i takie tresowanie się na ciągłą racjonalizację wydaje mi się ruchem momentalnie nie ludzkim.

Mogę być totalnie w błędzie, ale w takim miejscu budzą się moje wątpliwości.

baklazan

@Fafalala To jest cel, nawet jeśli nieosiągalny, to do niego trzeba dążyć. Nie da się całkiem pozbyć emocji, ale jest różnica pomiędzy cichym szumem a death metalem w głowie kiedy o czymś myślisz : ).

Fafalala

@baklazan o to to, w sumie nigdy o tym tak nie myślałam. Ja przez ChAD jestem często między wyjebaniem, a poczuciem tragedii w głowie w odniesieniu do wydarzeń przeszłych, przyszłych czy teraźniejszych. Próbuje wypracować poprzez treningi myślowe nowe ścieżki neuronalne, które pozwoliły by mi spojrzeć na coś z mniej skrajnego punktu, ale jest to w pizdu trudne. Zresztą tak jak dla każdego.

No właśnie @splash545 czy ktokolwiek ruszał w swoich badaniach/opracowaniach nt. filozofii stoickiej temat, jak to się wszystko ma w odniesieniu do chorób psychicznych?

panbomboni

@Fafalala ta linia to emocje. Odcięcie ich wiele zmienia.

splash545

@Fafalala to nie jest 'tresowanie się na ciągłą racjonalizację'. Stoicyzm polega na dawaniu emocjom wybrzmieć, ale nie skrajnie. Głównym celem filozofii stoickiej jest wyraźne oddzielenie wszystkiego co zależne, a tego co niezależne. Pozwala to na robienie wszystkiego co tylko chcesz tylko, że majac luz w głowie i nie musząc się przejmować niepowodzeniami czy tragediami. Czy jest to nieludzkie? Być może dla niektórych tak. W zeszłym roku umarł mi dziadek, gdy się dowiedziałem poświęciłem temu wydarzeniu dzień. Uroniłem kilka łez, powspominałem wspólne chwile, napisałem wiersz i tyle życie toczy się dalej, też umrę i co z tego? Dla mnie to wolność, a nie coś nieludzkiego. Udało mi się dzięki temu też pogodzić ze śmiercią bliskich mi osób w przeszłości, z czym wcześniej nie do końca potrafiłem sobie poradzić.

U mnie podział na rzeczy zależne i niezależne nie dokonał się jeszcze we wszystkich aspektach. Jeśli chodzi o moją przeszłość przyznam się, że poszło mi zaskakująco gładko, więc nie każdy będzie miał z tym problem. Więcej czasu zajęło mi zaakceptowanie własnej śmiertelności i moich bliskich i uznanie śmierci za coś normalnego i neutralnego, bez względu w jakim wieku ta śmierć nadchodzi.

Wciąż pracuje nad tym, żeby za niezależne uznać moje relacje, oraz żeby umieć żyć w pełni bez względu na okoliczności. W jakimś stopniu mi się to udało lecz nie do końca bo zdążają mi się momenty, że pozwolę się zranić przez kogoś, lub wyczekuje na jakiś moment w życiu aż się dokona, żeby być wtedy bardziej spokojnym, szczęśliwym. Potrafię się cieszyć z małych rzeczy na codzień, ale moje pragnienia jeszcze czasem zaburzają moją wewnętrzną harmonię.

Także każdy jest inny i każdemu praca nad zupełnie innym aspektem może zająć inną ilość czasu. Zaakceptowanie mojej przeszłości zajęło mi z 3 miesiące, a jakieś inne rzeczy wciąż potrafią mi dopiec po ponad półtorej roku codziennej praktyki stoickiej.

Aha no i stoicyzm ma bardzo dużo plusów, daje luz na głowie i wolność, ale pewnych rzeczy trzeba się wyrzec i nie każdemu musi się to podobać. Jak wszystko ma swoje plusy i minusy.


Jeśli chodzi o choroby psychiczne i stoicyzm nie sądzę, żeby istniały takie badania. Stanowisko współczesnych stoików jest natomiast takie, że chorobę psychiczną leczy się u lekarza i lekami. Można spróbować dodać do tego leczenia zwykłą standardową praktykę stoicką, jeśli nic złego nie będzie się dziać to może to pomóc. Ze stoicyzmu wywodzi się terapia poznawczo-behawioralna, która chyba też jest stosowana przy chorobach psychicznych jako uzupełnienie leczenia farmakologicznego. Może być to łatwiejsze gdy jesteś prowadzona przez kogoś niż naprawiając się samodzielnie przy pomocy stoicyzmu, więc stoicyzm w przypadku chorób psychicznych może być bardziej ryzykowny przy wdrażaniu niż gdy robi to osoba takich chorób nie posiadająca.

splash545

@Fafalala

Ja przez ChAD jestem często między wyjebaniem, a poczuciem tragedii w głowie w odniesieniu do wydarzeń przeszłych, przyszłych czy teraźniejszych.

Widzisz masz ciężko przez to. Ja pisałem wyżej, że pracowałem nad przeszłością jako ogółem i mogłem to zrobić, bo po prostu byłem w stanie skupiać się na tu i teraz i nad swoją przeszłością przez te kilka miesięcy w ogóle nie myśleć. Ty pewnie nie możesz zrobić czegoś takiego, Twoja droga będzie zupełnie inna.

Dan188

@Fafalala to nie jest nieludzki ruch. Umiejętności racjonalizacji i używania umysłu to część ludzkiej natury. Po prostu pielęgnujesz część swojej kondycji ludzkiej i rozwijasz ją. Nic tutaj nie działa na jakiejś zasadzie nienaturalności, wręcz przeciwnie. Ale wiadome jest to, że nie da się z dnia na dzień przyjąć ogólnych poglądów. Konieczna jest raczej ciągłą systematyczna refleksja i praca która powoli będzie dawać skutki. Jakby taka praca była niemożliwa to szczerze mówiąc wszystkie terapie itd. nie miałyby sensu bo nie dało mi się żadnego człowieka zmienić.


U ciebie przypadek jest oczywiście cięższy, ale wątpię że nie jest możliwy jakikolwiek wpływ na to. Ja osobiście kiedyś też często myślałem o przeszłości i się załamywałem, albo popadałem w jakiś ogromny smutek z powodu tego co się działo kiedyś. Byłem w takim stanie jak już znałem pewne pomocne poglądy dotyczące traktowania przeszłości(nie ze stoicyzmu, lecz z buddyzmu, ale są takie same w tym temacie). No i cóż latami nie było jakiejś dużej poprawy była tylko delikatna. A dzisiaj już jest ogromna.

splash545

@Fafalala aha i żeby była jasność nie myśl sobie, że gdy wypracujesz ten podział na rzeczy zależne i niezależne to odcinasz się od emocji i stajesz się bezdusznym robotem. W przypadku mojej przeszłości to mogę sobie na luzie robić jakieś analizy i nie czuć bólu, co nie oznacza, że nigdy nic mnie z tej przeszłości nie rusza i nic nie obchodzi. Czasem jakaś dawna sytuacja dobija się i jest ukłucie bólu, lecz jest to tylko ukłucie i potrafię sobie z tym poradzić i też akceptuję to, że mogę się czuć przez pewien okres źle przez jakieś dawne traumy i jest to ok. Ten dawny, skrzywdzony ja domaga się czasem uwagi i jest to jakieś ubogacenie mojego życia i mojej samoświadomości. Tak do tego teraz podchodzę, a kiedyś nie wiedziałem co mam robić, intensywanie to przeżywałem, dawałem się ciągle krzywdzić dawnym wydarzeniom i nieraz trwało to tygodniami, a ja potrafiłem w takich okresach każdego dnia miewać myśli samobójcze. Co teraz jest dla mnie rzeczą nie do pomyślenia.

Fafalala

@splash545 dobra, wracam do wątku. Mam czas. :p

Właśnie marzy mi się osiągnięcie takiego poziomu racjonalizacji w działaniu i myślach, aby nie targały mną już właśnie te znaczące skrajne emocje. Czuję jak mnie to dezoeganizuje i w jak dużym stopniu sprawiają, że nawet w konflikaltach "wyłącza" mi się głowa i mówię tylko przez emocje, przez co później zaczynam żałować, że czego nie uwzgledniłam.

Zresztą tak długo żyłam w matni bezradności i mentalnego żalu o wszystko, że zwyczajnie się tym zmęczyłam. Fajnie, że działasz pod tym kątem dzięki czemu ja mogę sobie dzień w dzień wdrażać jakąś myśl. Przyzwyczajać umysł do innego poziomu refleksji nad życiem. Robisz coś dla mnie bardzo ważnego.

Twoja myśl, że warto zaakceptować przeszłość, że to proces otworzyła w mojej głowie jeszcze inną "świadomość". Zawsze, ale to zawsze czułam, że warto ją analizować w celu wyciągnięcia wniosków, poukładania treści. Zresztą zawsze to robiłam na psychoterapii. Bolało to i nadal boli, ale miałam takie przebłyski, że można się z tym pogodzić, zaakceptować, poczuć że cokolwiek się zrobi, tego co było się nie zmieni. Treść która się memli w głowie, jest niezmienialna więc po co się boksować.

Zresztą, już teraz czuję, że myśl o tym, że nie warto przykłuwać zbytniej uwagi na treściach, które są od nas niezależne. Daje mi to spokój, ale nadal wymaga to ode mnie wysiłku. Mimo wszystko uważam że watro. Tak jak piszesz, można poczuć miły luz w głowie. Czuję go czasem. I to jest piękne. Dziękuję. :)

splash545

@Fafalala cieszę się, że mogłem coś pomóc. Fajnie, że ta myśl zakiełkowała, może gdy włożysz w to trochę pracy to uda Ci się poukładać z przeszłością jako ogółem, obojętnie co tam by w niej nie było. Polecam też poczytać "Sztukę życia" Stankiewicz dosyć dobrze ujął tam ten temat. Można z chomika ściągnąć jak coś bo papierowej już nie kupisz.


Spotkałem się też w

z różnym podejściu psychologów do tematu przeszłości i wiem, że niektórzy uwielbiają w niej grzebać. Lecz widziałem wieloktotnie też zupełnie odwrotne podejście. Dobrze wbił mi się w głowę podcast z udziałem doktor Ewy Wojdyłło gdzie przy poruszeniu tego tematu stwierdziła, że tak przeszłość jest ważna, trzeba o niej pogadać, ale pogadajmy o niej jedną sesję i wystarczy. Teraz trzeba się skupić na tym co jest a nie mielić i szukać w przeszłości nie wiadomo czego. Mówiła, że jej zdaniem takie rozgrzebywanie może wyjść ze szkodą dla pacjenta, a przynajmniej jest to sposób niektórych psychologów na zarabianie pieniędzy i nigdy nie kończącą, bądź ciagnaca się przez długie lata terapię.


Tak jeszcze co do racjonalności i emocji. Niektórym się wydaje, że gdy będą bardziej racjonalni i nie pozwolą się kontrolować przez emocje to nie będą wtedy już sobą. Stoicy twierdzą na odwrót i ja też mogą po własnym przykładzie potwierdzić, że jest to straszna bzdura. Bo właśnie gdy jesteś bardziej racjonalna możesz wtedy robić to co sobie założyłaś, zaufać sobie i żyć w zgodzie z sobą. A gdy się jest szarpanym przez emocje to właśnie wtedy robi się często coś wbrew sobie, czego później się żałuje o czym też piszesz w swoim komentarzu.

Budo

@splash545 czekaj, skąd oni wiedzieli o plamach na słońcu.

splash545

@Budo hej, to jest Piotr Stankiewicz - on żyje w dzisiejszych czasach.

Zaloguj się aby komentować