@Wiertaliot "Wyższa temperatura domu to większa wymiana ciepła z otoczeniem, choćby z tego wynika, że nawet czasowo warto obniżyć temperaturę.
Pomijam temat zmiennej sprawności od parametrów (swoją drogą p.c. jest sprawniejsza przy niższej temperaturze ogrzewania, więc znów na korzyść obniżenia temperatury w domu)."
Teoretycznie tak (większa różnica temperatur to większe straty), a praktycznie to nie.
Po pierwsze odróżnij temperaturę w domu od temperatury w układzie (podłogówka wodna plus wylewka).
Pompa ciepła pracuje efektywniej przy grzaniu do niższych temperatur, ale grzaniu wody w układzie, nie obchodzi jej twoja temperatura w domu. Pracuje najefektywniej, jeżeli jej praca jest równomierna. Czyli sprężarka jedzie sobie jak auto na autostradzie na tempomacie. Grzeje sobie z 5 stopni na zewnątrz do powiedzmy +28 stopni w układzie wody żeby podtrzymać w domu temperaturę 21 stopni.
Co się stanie, jak powiedzmy od 8.00 -16.00 ustawisz niższą temperaturę w domu, czyli np poza tymi godzinami jest 21 stopni, a w tych godzinach ma być 18 stopni? Sprężarka się o 8.00 natychmiast wyłączy. Przez 8-16 woda w układzie i wylewka wychładza się ale w domu nie robi się wcale natychmiastowo chłodniej ponieważ podłogówka i wylewka oddają cały czas ciepło - to nie jest tak, że o tej 8.00 automatycznie ci spadnie ta temperatura do 18 stopni i już masz przez 8 godzin niższe straty wynikające z różnicy wewnątrz/zewnątrz. W nowoczesnym domu te 3 stopnie to ci będzie spadało nawet ze dwie doby.
Teraz nadchodzi już godzina 16.00, woda w układzie się już trochę wychłodziła, do powiedzmy +24 stopni, ale przypominam że temperatura w domu spadła w końcu finalnie o godzinie 15.00 o 1 stopień, bo układ cały czas oddawał ciepło do domu, więc w sumie zupełnie nic zaoszczędziłeś na różnicy temperatur w związku z przenikaniem przez ściany. Ale za to nadchodzi już godzina 16.00 od której temperatura w domu ma być znowu wyższa. Sprężarka załącza się ponownie, a że układ wody już się trochę wychłodził a dom trzeba dogrzać, więc napierdziela na pełnej mocy żeby jak najszybciej dobić temperaturę w domu z powrotem. Czyli podgrzewa już wodę w układzie (która spadła do +24 stopni), już nie z +5 na zewnątrz do +28 w układzie, jak trzymała sobei przy stałym grzaniu, ale grzeje ją do powiedzmy na maksa, +35 stopni żeby "odrobić straty", jak najszybciej nagrzać o ten 1 stracony stopień wnętrze domu. Zużywa się przy tym więcej prądu, jest mniej efektywna przy większej różnicy temperatur na zewnątrz/woda w układzie (niższy COP) oraz zużywa się dużo bardziej sama sprężarka.
Dobrą analogią będzie samochód na autostradzie, jak jedzie wolniej (np. 90 km/h) to mniej pali i są mniejsze opory powietrza, ale ekonomiczniej jest jechać cały czas 130 km/h, niż połowę czasu 90km/h (oszczędzasz) a drugą połowę zapierdzielać 180km/h żeby nadrobić stracony czas.
Generalnie dlatego przy podłogówkach i PC w ogóle w sterowaniu nie uwzględnia się temperatur w pomieszczeniach, tylko jest krzywa pogodowa (czyli grzanie wody w samym układzie w zależności od temperatury na zewnątrz), pompa pracuje cały czas równomiernie i podgrzewa równomiernie wodę w układzie. Całość regulujesz przez pierwszy sezon na rotametrach, żeby przepływami ustawić temperatury poszczególnych pomieszczeń, oraz ustawiasz krzywą grzewczą, tak żeby finalnie odpowiadała stratom ciepła przez dom przy wszystkich temperaturach.
@m_h