Poziom zidiocenia debaty w przestrzeni publicznej, czy też zwykłej wymiany argumentów pokazuje X, a konkretniej jego narzędzia.
Ile już wątków przejrzałem w dowolnych kwestiach gdzie ktoś ze spaczonym wyobrażeniem na jakiś temat dostaje w twarz informacją, która nie zgadza się z jego poglądami/wyobrażeniami i schemat zawsze jest ten sam.
"Grok, czy to prawda?"
Już pomijam samo źródło pozyskiwania rzetelnej informacji, które dosyć jednoznacznie świadczy o tym ile ludzie wiedzą w tematach w których się wypowiadają. Takie osoby nawet jak dostaną odpowiedź, która powinna ich wybić z własnej bańki i na własną rękę sprawdzić temat i np. zamknąć gębę i się nie wypowiadać - to niestety tak to nie działa. Faktyczna informacja nie ma dla nich już najmniejszego znaczenia. Jak się nie udało przeciwnika "pokonać" Grokiem bo okazuje się że może mieć racje, to najczęściej następuje powołanie się na jakiś anegdotyczny przykład, który ma potwierdzić że ma się racje. Faktyczna prawda już nie ma dla ludzi najmniejszego znaczenia.
Jak w takim świecie prowadzić faktyczną debatę na trudne tematy? Ludziom przez socjale można wcisnąć dosłownie wszystko i okopią się po jednej ze stron licząc że coś jest białe albo czarne i nie ma niczego pomiędzy. A teraz to zmierza nawet w kierunku że albo coś jest "czarne"(czyli zgodne z tym co myślę) albo nie istnieje.
#polityka

