@Opornik Z tym, że nieduże i seryjnie produkowane reaktory to nie jest najlepszy pomysł.
To co zadziała na morzu, bo skutki nie będą istotne w przypadku awarii, na lądzie może spowodować większe zamieszanie.
Rdzeń reaktora okrętowego zawiera przeważnie ok. 200kg paliwa. Mniejsze reaktory mają niewielki sens praktyczny (koszt, uzysk energii, itp.). Jeśli postawić to na lądzie, to 200kg wzbogaconego uranu nie jest czymś, co większość ludzi przywitałaby z otwartymi ramionami w okolicy. Szczególnie, że wraz z upowszechnieniem zmalałyby standardy bezpieczeństwa. I nie chodzi tylko o możliwość wyrzutu materiałów radioaktywnych w ten czy inny sposób. Wszelkiej maści idiotów nie brak, a opanowanie małej elektrowni przez jakiś terrorystów będzie łatwiejsze, niż dużej.
To, lub kradzież materiału rozszczepialnego. Nie jest to łatwe, nie wyjmie się go ot tak z reaktora na szybko, ale może to ktoś zrobić choćby przy wymianie paliwa.
Z 200 kilo możesz zrobić trzy kopie Little Boya - prymitywnej bomby atomowej, której konstrukcję można przeprowadzić w garażu, o ile masz wzbogacony uran. Nie jest to aż tak łatwe, jak to przedstawiam, ale wystarczająco łatwe, by się w to nie ładować.
To naprawdę nie histeria i upadek demokracji, a zdrowy rozsądek.
Ze statkami jest nieco lepiej właśnie ze względu na to, że są statkami, pływają daleko i z zasady opanowanie ich wymaga nieco więcej zachodu, niż skok przez płot. Oczywiście to też ryzyko, ale na takim statku, jak wspomniany przez @bartek555 znajdzie się miejsce dla uzbrojonej ochrony. A jakby co, to można go zatopić, wraz z napastnikami, zanim zaczną się problemy.
Ocena ryzyka gra tu na ich korzyść.