Polacy płacą za mało za prąd. Jeśli OZE w Polsce ma się rozwijać, musimy płacić więcej

Polacy płacą za mało za prąd? Jeżeli zależy nam na inwestycji w rozbudowywanie infrastruktury energetycznej, to tak. Tego zdania jest Ireneusz Kulka, country lead EDP w Polsce, zarządzający też spółkami EDP Energia Polska i EDP Renewables Polska. "W ostatecznym rozrachunku zawsze płaci końcowy konsument - czy to wprost, czy poprzez podatki".


Transformacja energetyczna w Polsce nabiera tempa, ale też boryka się z wieloma wyzwaniami. Problemy z przeciążonymi sieciami przesyłowymi, opóźnienia administracyjne w przyłączaniu nowych źródeł OZE oraz rosnące koszty bilansowania energii to tylko część problemów, z którymi mierzą się zarówno inwestorzy, jak i samorządy.


Ireneusz Kulka wyjaśnia w rozmowie z Portalem Samorządowym, jakie rozwiązania mogą pomóc w skuteczniejszym wykorzystaniu energii odnawialnej oraz mówi o tym, jakie bariery należy usunąć, by system energetyczny był bardziej stabilny i efektywny. [...]


#wiadomoscipolska #energetyka #prad #oze #koszty #wnppl

Komentarze (10)

SUM

Jako ekspert przedstawiany jest koleś z firmy która stawia ogromne farmy solarne w miejscach gdzie energia nie jest potrzebna i kosi za to niezłą kasę ale Polak ma płacić więcej.

SzwagierPrezydenta

Nie wiem jak wam ale mi nie zależy żeby OZE w Polsce się rozwijało

Michot

@Mr.Mars No ciekawe. Fcale nie chodzi o branżowe interesy. Wszyscy inni trąbią, że bez taniego prądu Europa (w tym Polska) będzie się zwijać.

Mr.Mars

@Michot Gdzież tam branżowe interesy.


Tu chodzi o dobro wszystkich Polaków.

Syster

@Mr.Mars Clickbaitowy tytuł, a gość w sumie nie powiedział nic nowego:

To nie energetyka odnawialna powoduje problem z siecią - to wieloletnie zaległości w jej rozbudowie i modernizacji są dziś największym ograniczeniem dla nowych mocy wytwórczych.

Niezależnie od tego, czy mówimy o OZE, czy o energetyce konwencjonalnej, sieci muszą zostać przebudowane i dostosowane zarówno do produkcji, jak i do zmieniających się wzorców konsumpcji energii.

Koleś mówi to od strony OZE, ale ten problem dotyczy również EV i ogólnie zmieniającego się zapotrzebowania na energie w przyszłości. Moce wytwórcze to jedno, sieć przesyłowa to drugie a trzecie to sieć dystrybucyjna.

Natomiast to, co można zrobić praktycznie od ręki, to zmiana podejścia do wykorzystania już uzgodnionych mocy przyłączeniowych. Uważam, iż tak długo, jak nie przekraczamy mocy przyłączeniowych, powinniśmy umożliwiać współdzielenie danego przyłącza przez nowe źródła wytwórcze, uzupełaniające te już istniejące.

Ciekawe podejście, ma to trochę sensu, bo przecież nie powinno mieć znaczenia, że przy przyłączu 12kW mamy instalację 4kW i chcemy ją rozbudować o kolejne 4kW.

Natomiast z technicznego punktu widzenia podejrzewam, że to jest nierealne, ponieważ OSD zakłada duży overbooking sieci, tzn wydając zgodę na 12kW nie zakłada, że będziemy cały czas obciążać sieć taką mocą.


W Polsce często koncentrujemy się na samej cenie energii elektrycznej, zapominając, że istotnym składnikiem rachunku są też taryfy dystrybucyjne i przesyłowe. Gdy one również zostaną realnie zróżnicowane, wiele firm zacznie analizować, czy nie opłaca im się przesunąć produkcji na późniejsze godziny lub nawet wprowadzić dodatki płacowe dla pracowników pracujących po szczytowym zapotrzebowaniu na energię.

To też ciekawy i sensowny fragment. Faktycznie wydaje mi się, że mało o tym mowa.


Ogólnie ten artykuł, usuwając clickbaitowy tytuł, można skrócić do jednego zdania(według pana Kulki):

Biurokracja zwiększa koszty inwestycji, przez co upraszczając przepisy zmniejszamy biurokrację i szybkość oddawania nowych mocy wytwórczych OZE.

Mr.Mars

@Syster Nie ma tu nic clickbaitowego. Tytuł jak tytuł.


Może być na przykład podsumowaniem całego artykułu.


Co wy już wymyślacie z tymi clickbaitami to ja nie wiem.

myoniwy

@Syster

Ciekawe podejście, ma to trochę sensu, bo przecież nie powinno mieć znaczenia, że przy przyłączu 12kW mamy instalację 4kW i chcemy ją rozbudować o kolejne 4kW.

A właśnie ma spore znaczenie. Bo jest coś takiego jak współczynnik jednoczesności.

Załóżmy że mamy linię z 50 odbiorcami, każdy z przyłączem 12kW. Co daje teoretycznie 600kW. Tylko jest ten współczynnik, i najczęściej jest on poniżej 0,5 a często 0,3 więc montuje się trafo np 200kVA. I zazwyczaj nie ma problemu.

Tylko teraz przychodzi 20 odbiorców i oni zakładają sobi PV 12kW każdy. A współczynnik jednoczesności produkcji PV będzie 1. Więc 12*20=240kW. I już takiej mocy trafo nie przyjemnie. Część energii pójdzie do sąsiadów, ale może być sytuacja że akurat wszyscy są w robocie i nie ma poborów. Napięcie w sieci rośnie, ludzie z PV narzekają że im się falowniki wyłączają. Trafo się grzeje.

Ogólnie OZE wymaga liczenia sieci i instalacji z dużo większym współczynnikami jednoczesności.

Syster

@myoniwy Nie zrozumiałeś co chciałem przekazać

Ja dokładnie to samo co ty napisałem:

Natomiast z technicznego punktu widzenia podejrzewam, że to jest nierealne, ponieważ OSD zakłada duży overbooking sieci, tzn wydając zgodę na 12kW nie zakłada, że będziemy cały czas obciążać sieć taką mocą.


Chodziło mi o to, że p. Kulka zakłada, że skoro mamy 12kW na piśmie to powinniśmy móc wykorzystać cały czas te 12kW.

No na paperze z OSD tak chyba jest, podpisujsz wniosek o 12kW opłacasz i przyznają ci 12kW (Popraw mnie bo ty chyba bardziej jesteś w temacie).

Ale technicznie to jest nie do zrealizowania z powodu tego co ty i ja napisaliśmy.


Tak samo jest w sumie z każdym medium, internetem czy gazem. Na piśmie jedno a czy możemy cały czas maksymalną prędkość internetu/maksymalny przepływ gazu to już inna sprawa.

Syster

@Mr.Mars Ponieważ tytuł sugeruje, że płacimy za mało za prąd i powinniśmy płacić więcej, żeby zrekompensować braki w inwestycjach.

No dla mnie to jest clickbait, ponieważ później gość tłumaczy, że chodzi mi o uproszczenie biurokracji, a tytuł sugeruje coś innego:

- Uważam, że to źle postawione pytanie. Powinniśmy raczej zapytać, czy odbiorca końcowy powinien się dokładać do zbędnych kosztów nieefektywnego procesu inwestycyjnego.

[...]ceny energii elektrycznej są w Polsce na jednym z najwyższych poziomów w UE, nie słyszymy natomiast, że należymy do absolutnych liderów pod względem długotrwałości procesu uzgodnień i ich zawiłości, co przekłada się wprost na koszty.

Przykładem może być tu chociażby współdzielenie istniejącego przyłącza przez więcej niż jedno źródło wytwarzania lub magazyn energii. Samo rozwiązanie jest jak najbardziej korzystne, ale niezbędne procedury powodują absolutnie zbędne przedłużanie procesu inwestycji.

Jego wniosek jest taki, że im szybciej oddamy OZE tym szybciej rekompensujemy lokalne braki w modernizacji sieci dystrybucyjnej. I to o ile może mieć sens, to jego pomysł na zwiększenie obciążenia aktualnych przyłączy jest chybiony, co zarówno ja i myoniwy zauważyliśmy.

matips

Zupełnie nie przekonuje mnie ten artykuł. Zacznijmy od nagłówka - "Polacy płacą za mało za prąd. Jeśli OZE w Polsce ma się rozwijać, musimy płacić więcej". To przeredagowane twierdzenie, które wygłaszają konserwatywni zwolennicy inwestycji w węgiel - jeśli pan Ireneusz Kulka chce promować rozwój OZE w Polsce, musi być w stanie pokazać, że OZE jest tańsze niż konwencjonalna energetyka. Jeśli OZE ma być przyszłością to musi rozwiązywać ogromy problem polskiej energetyki: niekonkurencyjne ceny polskiej energii.


Drugi aspekt dotyczy rozwoju gospodarczego. Inwestycje w mniej zurbanizowanych rejonach tworzą miejsca pracy dla lokalnych firm i przedsiębiorców. Często też firmy realizujące tego typu projekty angażują się w dodatkowe inicjatywy społeczne i edukacyjne.


To nie energetyka odnawialna powoduje problem z siecią - to wieloletnie zaległości w jej rozbudowie i modernizacji są dziś największym ograniczeniem dla nowych mocy wytwórczych.

W innych wypowiedziach dotyczących energetyki, np. prezesa PGE sytuacja jest przedstawiana inaczej. Jedną z odpowiedzi na problemy polskich sieci przesyłowych jest lokowanie mocy wytwórczych OZE w pobliżu konsumentów energii. Jest z tym taki problem, że inwestorzy (jak EDP?) chcieliby stawiać farmy tam gdzie ziemia jest tania, co oznacza daleko od ośrodków miejskich i przemysłowych. Tymczasem operatorzy sieci chcieliby aby inwestycje były lokowane je jak najbliżej miast i przemysłu.

Dla PGE szansą jaką daje OZE jest np. takie projektowanie instalacji prosumentów aby zaspokajali oni własne potrzeby - a nie by przeskalowywali instalacje i sprzedawali prąd.

Zaloguj się aby komentować