Po ogłoszeniu wyników wyborów chyba wszystkich cienizna dopadła (kto był w wojsku ten wie co to za choroba) proszę się pochwalić jakie #perfumy dzisiaj #conaklaciewariacie .
Testuje wyrób z naszego rodzimego podwórka od Pana z FB pod tytułem Hindi Cologne.
Nuty zapachu:
Top bergamotka, biały grejpfrut, czarna porzeczka, Kumkwat.
Serce: korzeń irysa* kwiat kadam, pandanus, Majmua attar, wetiwera indyjska,
Baza: paczula, cyprys, hindi oud, mech, drzewo sandałowe Timor, drzewo sandałowe aus.*
Gdzie * oznacza użycie syntetyków. Reszta pure nature.
Cóż nie spodziewałem się tu aromatu uginającego kolana typu Cambodi Cologne od Ensarka (no może odrobinę) i się przynajmniej nie zawiodlem. Niestety mój plebejski nos nie czuję tu hindi w ogóle a na jego bazie jest zapach zbudowany. W rzeczywistości jest to całkiem przyjemny szypro-kolonski aromat . Po soczyście owocowym otwarciu robi się lekko gorzkawy, lekko wytrawny, lekko zielony zahaczający o ziemiste fasety. Przyjemny nienachalny o umiarkowanym parametrze. Nie jest to liga rzemieślników ze wschodu ale nie ma też drażniących syntetyków więc tak czy owak będzie psikane w ciepłe dni.
Dajcie znać co tam u Was.




