@pigoku @ZohanTSW


To teraz ja dodam kolejny wpis od siebie jak się tego nie powinno robić.


Dziadek mojej żony zaczął coraz gorzej się wypowiadać, brakowało mu słów, zapominał je. Cała rodzina po stronie żony czyli: babcia, teściowa, ciocia i szwagierka bagatelizowały to (no cóż, same baby)! Dziadek zmęczony, dziadek niewyspany, stary, itp...
Z miesiąca na miesiąc coraz mniej i mniej mówił. Żona podniosła alert i dziadek jakimś cudem trafił do neurologa, wykonano szereg badań i wykryto zwapnienia w mózgu. Lekarz podniósł alarm, że mózg będzie coraz gorzej pracował, że demencja będzie postępować. No cóż starość!!! cała ferajna oprócz mojej żony po raz kolejny olała temat. Nawet pełnomocnictwa nie ogarnęli pomimo umówionego terminu!
Coraz częściej i dłużej przysypiał w ciągu dnia, sięgał po niewłaściwe przedmioty albo odkładał je w złe w miejsca, dosłownie pilot trafiał do lodówki. W nocy objawy się nasilały, wstawał zrobić siku, najpierw co 2h potem co 30 minut a finalnie nawet co 15, czasami trafiał do łazienki czasami nie, pampersy przesikiwał. Do tego dochodziła agresja, próby wychodzenia z domu itp... Istna katorga dla babci i cioci, które nim się zajmowały.
Zaczęliśmy rozmawiać o domu opieki, nie nie i jeszcze raz nie! przecież w dzień jest całkiem ok, dziadek nas pamięta! A w nocy przecież dajemy radę.

Do państwowego/miejskiego ośrodka jest KOLEJKA! Nie da się tam dostać z dnia na dzień! Nie ma takiej opcji! Procedurę trzeba rozpocząć na początku choroby!

Minął, miesiąc, drugi, trzeci i wtedy dziadek po raz pierwszy się wywrócił na chodniku. Cały poobijany, twarz w siniakach, dwa tygodnie leżenia w łóżku. Lekarz powiedział, że będzie tylko gorzej. Przycisnęliśmy mocniej temat z żoną. Zaczęliśmy tłumaczyć co będzie jak dziadek kolejny raz się wywróci? Spadnie ze schodów albo pociągnie babcię ze sobą?
Nastąpiła niewielka zmiana myślenia, udało się zawieźć babcię do państwowego domu opieki aby zobaczyła na żywo jak tam jest. To był super pomysł! Babcia chciała działać dalej!
I co wtedy się stało? Jak tylko szwagierka usłyszała, że babcia była w domu opieki to przestała stać z boku i nagle dostrzegła jak dziadek bardzo jest chory, popłakała się, kupiła książeczki dla dzieci i zaczęła ćwiczyć w weekendy z dziadkiem mowę! Wszystko jest dobrze, cofniemy chorobę bo przecież ona jest nauczycielką angielskiego uzdrowicielką, cudotwórczynią. A tak naprawdę, udawała przejętą, zrobiła to wszystkim na złość bo nienawidzi mojej żony ale to temat na osobny wpis. Babcia stanęła okoniem, nie oddamy i koniec!
Drugi raz to samo! Drugi upadek, znowu rozbita twarz, cały poobijany. Działajmy, róbmy coś! Co jak spadniecie razem ze schodów, co jak razem się połamiecie? Szukajmy miejsca w domu nawet prywatnym ale dobrym!

I wiecie co? I wywalił się trzeci raz! Tym razem pociągnął babcię razem ze sobą i oboje się połamali. Babcia połamana ręka i nos a dziadek pęknięcie czaszki. Dziadek trafił do ośrodka miejskiego oferującego pomoc doraźną, w którym mógł zostać max 3 miesiące. Opieka była tragiczna, dziadek albo przesikany, albo przywiązywany na noc albo odwodniony i nie karmiony. Szwagierka wpadła w dosłownie furię, że tam trafił, zaatakowała całą rodzinę, jak tak można oddać jak psa a sama realnie w żaden sposób nie chciała pomóc. Miała wakacje i wolny pokój, mógł być np. u niej. Nastawiła personel, ośrodka, który powinien być neutralny w konfliktach rodzinnych przeciwko nam. Zaczęła prawdopodobnie wmawiać mu różne rzeczy i istniało ryzyko, że podpisze np. nieświadomie jakiś papierek, przepisując cokolwiek.
Szukaliśmy prywatnego domu opieki, wybraliśmy kilka najlepszych, pytaliśmy o miejsca i były. Wiecie co zrobiła teściowa, babcia i ciotka? Nie posłuchały nas młodych tylko jakiejś 60 letniej koleżanki i oddały dziadka do ośrodka którego nawet na oczy nie widziały! Nawet tam nie pojechały! A to była dosłownie umieralnia!
Trafił tam na niecałe 14 dni, warunki fatalne, leżał przesikany i przykryty kocem przy otwartym oknie aby nie było czuć smrodu. Dostał zapalenia płuc, trafił do szpitala, umierał kilka dni walcząc o każdy oddech, widziałem to na własne oczy. Jak zmarł to teściowa była na wakacjach, pogrzeb musiałem organizować ja a w domu żona sama z niemowlakiem...
Gdyby tylko ogarnięto pełnomocnictwo byłoby po sto kroć łatwiej. Gdyby wszyscy grali do jednej bramki to dałoby radę namówić babcię i dziadek trafiłby do kolejki do przyjęcia do domu opieki, może akurat miejsce by się zwolniło i trafiłby tam wcześniej. Byłby w miejscu ze wzorową opieką, nie wywróciłby się, nie połamaliby się i chłop, który całej rodzinie pomógł nie przeszedłby takiej gehenny. Jeszcze w kilku ostatnich dniach łapał świadomość gdzie jest i co go spotkało. Tragedia...
Babcia nie odzyskała pełnej sprawności w połamanej ręce, boli ją do dzisiaj, po tych wszystkich nieprzespanych nocach, po tym uderzeniu o chodnik, sama zaczyna mieć problemy neurologiczne.

#samozycie #demencja #chorobaalzheimera

Komentarze (9)

ZohanTSW

Koszmar i nie rozumiem w imię czego to się dzieje. Czy z babcią będzie powtórka? No i pytanie mam, ile razy to nauczycielka zbawicielka ćwiczyła z dziadkiem?

Hasti

@ZohanTSW Kilka razy ale to nie było z troski. To było celowe zagranie, żeby babcię odwlec od pomysłu oddania dziadka.

Z babcią nie wiadomo co dalej będzie. Tym razem wszystko zostało ogarnięte za wczasu, od spraw majątkowych po pełnomocnictwo.

zuchtomek

@Hasti Ehh. Ludzie to gamonie i co byś nie robił to mierzą własną miarą.. Pomagasz? Pewnie dlatego, że chcesz mieszkanie! Ich oszczędności! Cokolwiek!

Mój ojciec był najmłodszy z rodzeństwa, wszyscy wyfrunęli wcześniej i to tak minimum 100km od domu.. Zawsze miałem dobry kontakt z kuzynostwem, którzy przyjeżdżali do dziadków bo nie analizowaliśmy „konfliktów” dorosłych, ktore zresztą nigdy się nie uzewnętrzniały..

Mieszkałem i wywchowywałem się z dziadkami do 12 roku życia, rodzice „dorobili się” kawalerki 35m w tym samym mieście, a dziadkowie - jeszcze młodzi i sprawni zostali sami na trzech pokojach..

Ja miałem wpojone, że należy o nich pamiętać i się interesować „bo tak być powinno” i w sumie dalej tak uważam.

Dziadki sobie radzili, my (a głównie ojciec) remontowaliśmy, woziliśmy ich do lekarzy, zakupy, sprzątanie, wożenie do ciotek i na cmentarze.. Rodzina zjawiała się od święta.

Niczego nie oczekiwałem, nigdy nie planowalem tu osiąść, ale zdarzyło się - na 18ste urodziny przepisali mi mieszkanie - bo „dzielić na 30 osób to nie ma sensu”.

Nic mi tak w życiu nie zrobiło pod górkę jak ten „prezent” 😅

Nie rościłem sobie do tego żadnych praw, ja uczyłem się, studiowalem - oni sobie sprawnie żyli i nigdy nawet nie poczułem, że to „moje”..

W końcu zaczęli chorować poważnie.. Dziadek podobnie jak u Ciebie, tracił świadomość, w nocy przewracał się w toalecie, albo ubierał się i szedł do dawnej pracy, ledwo mogąc się zwlec z łóżka..

Miałem niecałe 25 lat, a po pracy i weekendowych studiach chodziłem do nich na „dyżury” z rodzicami - noce nieprzespane, wiele rzeczy wyparłem, inne zapomniałem przez uzależnienia bo sobie nie radziłem..

W oczach wujow i ciotek, którzy czasem podrzucili środki higieniczne jestem jakimś sępem.. Nikt nie wie co przeżywaliśmy, gdy dziadek nie mógł się sam umyć..

Ostatecznie byłem u nich w mieszkaniu przy obi zgonach.

Dom opieki? Absolutnie! A Ty byś chciał tak skończyć?!

Tak. Ja bym wolał żeby moje dzieci, a tym bardziej wnuki nie miały takich traum.

No, ale dostałem mieszkanie na prowincji, które zblokowało mi wszelkie formy dotacji od państwa, uziemiły na prownicji „bo przecież nie sprzedasz chyba spuścizny!” (Nie narzekam, aczkolwiek tak jak inni z rodziny chciałem mieszkać w wielkim mieście), więc musiałem!

Po latach, w sumie niedawno dopiero dowiedziałem się, że mają z tym problem.. i mam to gdzieś - kuzyni i kuzynki dalej trzymają kontakt, ale wujostwo totalnie się odcięło.

Nie było warto nic a nic - a i tak bym przy nich został.

W sumie sorry za wylew, pewnie bez składu, ale gorszy mam czas, inne problemy, a temat jakoś takie fleszbeki przywołał. Puenty chyba nie ma, poza tym, że życie to suka

ZohanTSW

@zuchtomek w sumie zauważ jedną rzecz, inni dają ci "dobre" rady które zupełnie ci nie odpowiadają. Jeśli nie chcesz zostać na wsi, to sprzedaj ten dom i żyj jak chcesz. A jak zazdrośnicy nie mogą o tym słyszeć, to niech kupią ten dom.

zuchtomek

@ZohanTSW jakoś dziwnie ostatni komentarz się dodał więc jeszcze raz:


@ZohanTSW Mieszkanie przepisałem na rodziców nawet w nim nie zamieszkując (nie licząc dzieciństwa), sprzedałem ich kawalerkę, kupiłem dom na „normalny” kredyt - żyję dalej. Potrzebował_m jednak czasu, młody byłem, zdecydowanie nie gotowy na towarzystwo przy śmierci, a „majątek” w ogóle mnie nie intersował - okazało się, że inni mieli jednak inne priorytety ¯\_(ツ)_/¯_

Z kuzynostwem to przegadałem, sam pytając czy mają jakieś „wyrzuty” i mam nadzieję szczerze sprawę omówiliśmy - jesteśmy chrzestnymi swoich dzieci i takie tam Z ciotkami jednak niestety nie gadam - na ich życzenie.

pluszowy_zergling

@zuchtomek Wychodzi "szydło" jak jest dramat w życiu, dopiero wtedy się dowiadujesz na kim można polegać.

Smutne, to co przeżyłeś, oraz małe pole do manewru, jakie Ci pozostawiono, współczuję Ci bardzo, też mną tak Ciotka i Wujek chcieli od lat manipulować.

"Przepiszemy Ci mieszkanie jak będziesz taki i sraki"... Zmotywowało mnie do tego, by zacząć sensownie zarabiać.
"Weź kredyt, bo inaczej będziesz zbierać do us*anej śmierci"... nie wyszło, w 7 lat uzbierałem :D
"Dopłacimy Ci do transz za Twoje, jak będziesz taki i sraki" ... zmotywowało mnie do podyplomówki i ciągłego męczenia w pracy o podwyżki.
Itd itp, wiadomo lista wymagań z latami rośnie.
Trzeba było argumenty wybijać... mierzą własną miarą,

Jak mi w Maju 2024 Mama umarła, to się dowiedziałem na kim mogę polegać i troszkę się moje nastawienie do całej ludzkości zmieniło.

Masz dobre serce, w związku z tym musisz jako konsekwencja mieć twardy tyłek i też zaakceptować, że nie jesteśmy jak zupa pomidorowa, nikt nas na siłę lubić nie musi, oraz nie trzeba się do wszystkich ludzi dostosowywać bo idzie się krwią zalać z wrażenia.

Zdrowia, szczęścia i na pohybel haterom. (Tomkiniom i Tomkom z hejto za to zdrówka :D)

zuchtomek

@pluszowy_zergling wiesz co no ja tak zostałem wychowany i nie czułem tego jako jakiś nacisk z zewnątrz. Wiele dziadkom zawdzięczam i po prostu uważam, że tak powinienem się zachować i do końca pomagać - takie przemyślenia o rodzinie wyszły po latach, przy przypadkowych rozmowach. Ostatecznie zadowolony jestem z miejsca, w którym się znajduję i jakim człowiekiem jestem ;) Znam i akceptuję swoje wady i błędy młodości. Przejmować się ich zdaniem na mój temat nie zamierzam, za stary już jestem, zwłaszcza, że ich teorie sporo rzeczy pomijają i równie wiele dodają ;p

Fafalala

Ja pierdziu, brakuje mi słów. Dramat. Dlaczego ludzie tacy są? Nie było opcji aby odsunąć szwagierkę od działań i mocy sprawczej?

Hasti

@Fafalala Musiało dojść do tragedii aby wszyscy zorientowali się z jakim diabłem w ludzkiej postaci mają doczynienia. Mija kolejny rok jak nikt nie ma z nią kontaktu.

Zaloguj się aby komentować