Parlament bierze się za walkę z fliperami, hurra!
Oczywiście będzie dodatkowy podatek za sprzedaż nieruchomości - to naprawi wszystkie problemy rynku, bo za wszystkie problemy odpowiadają oni. Prawda?
Nie.
Rozmawiałem teraz ze znajomym, który się w to bawił kilka lat. NIGDY nie kupił żadnego mieszkania. Zawsze to były notarialne umowy przedwstępne (deweloperskie) i zaliczki na mieszkania albo w stylu "głęboki PRL", albo stan deweloperski. Potem remont, czyli jego praca, a potem cedowanie umowy na końcowego klienta, który w pakiecie otrzymywał normalną fakturę za remont. Ile taki fliper zapłaci tego nowego podatku? Zero. Bo płaci dochodowy za wykonaną usługę.
Oczywiście są tacy, którzy faktycznie wyszukują tanizny i od razu to sprzedają (znowu pytanie, czy fizycznie kupują nieruchomość, czy działają trochę jak pośrednik nieruchomości - tu potrzebne informacje, choć kupno i sprzedaż to są koszty - notariusz i podatek, a tu przecież nie o to chodzi).
Problemem rynku nieruchomości są kupowane mieszkania inwestycyjne (70% wszystkich zakupów w 2022 r.), albo pod wynajem, albo nawet żeby stały puste. To jest rak. Czy ktoś coś z tym zrobi? Nie, bo posłowie też tak inwestują!
Już nie wspominając o funduszach inwestycyjnych, kupujących dziesiątki lub setki mieszkań.
Kiedy ceny mieszkań zaczynają spadać, to wtedy rząd ratuje biednych deweloperów oferując tanie kredyty - ceny nieruchomości rosną.
A co z Airbnb i podobnymi? Kolejny rak. Ale oczywiście dowalimy podatkiem sprzedażowym, fliperzy przejdą na umowy przedwstępne (jeśli dotąd tego nie robili), nic się nie zmieni. Chyba o to tu chodzi.
Wg. niego jedynym wyjściem jest kataster od którejś nieruchomości - dla prywatnego inwestora margines na dodatkowe jedno, dwa mieszkania, a reszta niech płaci. Może wtedy część z tych mieszkań zostanie uwolniona.
Drugim oczywiście jest rozwiązanie problemu z najemcami, którzy nie płacą - to też jest problem i powód istnienia pustostanów.
#nieruchomosci #gospodarka #polityka