No, to jeszcze jeden. Dziś rano czytałem artykuł, widać że tłumaczony maszynowo z angielskiego i w związku z tym mnie natchnęło. Bo wcale mi się nie podoba to, w którym kierunku zmierzamy w tym maszynowym pędzie i lenistwie i wygodzie własnej i może dlatego połączyło mi się to w tym wytworze z kolejnym tematem. Po prostu poszedłem krok dalej w kierunku tego, co mi się nie podoba jeszcze bardziej niż tłumaczenia maszynowe. Powstał z tego taki oto sonet di risposta, czyli kolejna odpowiedź na sonet di proposta zaproponowany przez koleżankę @UmytaPacha w ramach XIV edycji zabawy #nasonety w kawiarence #zafirewallem. I, tak, ta moja #poezja (?), jak i każdy inny mój wytwór to jest #tworczoscwlasna. I inaczej nie będzie.
***
Sztuczna głupota
Dziennikarz, który pisać jest chyba nie do końca zdolny
– cóż zrobić? – tak chyba jego „wykształcono”? –
by artykuł dostarczyć to musi wspomagać się stroną
z tłumaczeniami. Prasa – najlepiej zagraniczna – czyni przecież wolnym!
Skopiować cudzy artykuł do DeepL no i już! Zrobione!
Albo: jeszcze lepiej!: zgodnie z nową modą
użyć GPT-Chatu można, zamiast ruszyć głową.
Tylko, gdy toto czytam, aż z żenady płonę.
Język maszynowy jakiś jest nieskładny:
płaski, sztywny, bez porównań, wcale nie bogaty.
I jeszcze te błędy!: już nie ładne kwiatki! , ale brzydkie kwiaty!
Na koniec wygenerować obraz – co z tego że może i jest ładny? –
lecz jak tu bez niepokoju patrzeć w stronę jutra
kiedy treści nam kreuje inteligencja (czy głupota?) sztuczna?
***
Nie wiem czy to będzie wytwór uwzględniony przez naszą jurorkę jako konkursowy, bo kilka reguł zabawy złamałem żeby wcisnąć w te czternaście wersów taką treść, jaką chciałem tam wcisnąć. Ale do liczby (nie ilości!) złamanych przez kolegę @DiscoKhan zasad, to w sumie bardzo mi jeszcze daleko.
