Nie mamy auta ani prawa jazdy. Jeździmy rowerami nawet zimą (w miarę potrzeby). Takie rodziny naprawdę istnieją.
Nasze miasto Żyrardów ma najwyższy współczynnik dróg rowerowych w przeliczeniu na długość dróg. Ale to manipulacja, bo miasto ma zwartą zabudowę, a 3/4 DDRów to chodnikowe CPRy. Jednak ostatnie kilka dróg zostało zrobionych porządnie.
#rower #zyrardow #mazowieckie
def7bd12-5aa3-4ccb-82f9-f92d4af8438d
Tofik123

Jak to jest jechać na wakacje albo na zakupy albo nie daj bóg do Ikei po szafkę

bojowonastawionaowca

@lavinka Szanuję, ja też, upał czy śnieg, pomykam ścieżkami i ulicami na rowerze (tyle że stolicy)

Huxley

@lavinka Pozdrawiam, tez próbuje jak najwiecej jeździć tylko rowerem, ale czasem auto wygrywa w szczególności w tych zimnych miesiącach

d1dd4fa0-133b-46ab-a451-433bf0b320a6
Kurama

@Tofik123 wakacje to PKP, samoloty, PKS, busy etc., opcji jest wiele

pokeminatour

@Huxley Co to za apka ?

antyrogal

@lavinka Super ale ten post na celu coś udowodnić? Poza tym, że istniejesz, ofc.

eduardo

@lavinka ja sprzedałem auto w marcu i też wybrałem rower jako główny środek transportu. Ale mam tą wygodę, że do pracy mam 3km i jak pada deszcz to mam tramwaj pod domem. Od kwietnia zaoszczędziłem dobre 4k PLN

Opornik

@lavinka Zalew w Żyrardowie spoko jest całkiem.

11e912b0-6f25-45bb-ac4f-ad87a841c991
Huxley

@pokeminatour to apka do zegarka zepp, można spokojnie połączyć z strava /stathunters

lavinka

@Tofik123 Ikea przywozi meble do domu i na miejscu montuje. Zamawia się je online. Poza tym ile razy w życiu człowiek kupuje meble? Dwa, istnieją pociągi i taksówki.

lavinka

@Tofik123 W tym roku pojechaliśmy na wakacje w Beskid Niski. Nocnym pociągiem z Żyrardowa do Grybowa i dalej rowerami ok. 40km. Jeszcze córkę dowlokliśmy na bagażniku, bo dla niej to nieco za duży wysiłek po górach, a za duża na przyczepkę. Na wakacjach najdalej od domu byłam chyba w Norwegii, rowery+namioty, transport samolotowy. Zazwyczaj łączymy kolej z dojazdami rowerowymi (tu wielkie podziękowania dla Kolei Mazowieckich, gdzie rower wozi się za darmo). https://ale-mamo.blogspot.com/2022/12/lato-2022.html

HmmJakiWybracNick

Jak jest ciepło i mam czas, to też wybieram rower lub spacer, mimo wszystko nigdy nie pomyślałbym, żeby zrezygnować z samochodu.

Przykład z tego weekendu, z dziewczyną wróciliśmy do rodziców, do mniejszego miasta ~60km od naszego miejsca zamieszkania. Po drodze wstąpiliśmy do sklepu, zrobiliśmy od razu zakupy na sylwestra i na przyszły tydzień. Dziewczynę podwiozłem do jej rodziców, sam wróciłem do swoich (8km odległości). Za jakieś 2h wracamy, bo wieczorem nie będzie w ogóle ruchu. Gdyby się okazało, że ma przyjechać jakaś dalsza rodzina, to mogę się zwinąć szybciej lub później, w zależności, czy ich lubię, czy nie XD Mogę też odwiedzić przy okazji babcię, która mieszka na wsi 30km dalej. Dziewczyna u rodziców narobiła trochę żarcia, moja mama też mi rzuci żarcie, więc cały tydzień bez gotowania.

Gdybym nie posiadał samochodu, to na 100% nigdzie bym nie pojechał.

Może dla niektórych samochód jest zbędny, szczególnie jak ktoś mieszka w centrum lub jego bliskiej okolicy.


Ale też potrafię od razu pomyśleć o sytuacji np.:

  • jestem chory i brakuje mi lekarstw, najbliższa apteka ~1km, całodobowa ~5km

  • kupiłem coś cięższego do pakomatu, powiedzmy 25kg, odległość 800m, przesyłka całkiem sporych rozmiarów

  • ostatnio też miałem sytuację, że przesyłkę przekierowali bez informowania mnie, do innego pakomatu ok. 3km dalej. Zorientowałem się pod samym pakomatem, mając auto w kilka minut bez problemu podjechałem i odebrałem. W wakacje miałem też sytuację, że zepsuł mi się domofon i kurier próbował dostarczyć dwa razy przesyłkę i poszedł zwrot do nadawcy. Zadzwoniłem do kuriera i udało mi się dogadać, że on jest w miejscu xyz i jak do 10 minut przyjadę, to mi wyda jeszcze tą przesyłkę. Rowerem nie dałbym rady dotrzeć w to miejsce w takim czasie i wrócić potem z tak dużą paką.

PalNick

@lavinka kurczę, chodzi mi to po głowie od kilku tygodni - przerzucić się na rower. Póki co niestety i tak nie jest to u mnie możliwe (dowożę roczną córę do żłobka), ale przede wszystkim dręczy mnie tu jeden mankament. Wcześniej parę razy próbowałem dojechać rowerem do pracy i... przyjeżdżałem na miejsce strasznie upocony

lavinka

@antyrogal Ten post niczego nie udowadnia poza tym, że można żyć bez auta i to wcale nie jest aż takie trudne. Ja raczej współczuję osobom posiadającym auta. W polskim klimacie wszystko rdzewieje, albo zasrane śniegiem, solą, błotem... koszmar. Jeszcze żeby benzyna była tania, ale skąd.

lavinka

@PalNick Kup sobie przyczepkę albo fotelik. Młoda jeździła w foteliku mając roczek, zimą też. Prawie nie chorowała, bo była zahartowana. Całe przedszkole zimą rowerem nawet w śnieżyce i mrozy (jej rekord to -14) https://ale-mamo.blogspot.com/2015/02/zima-z-dzieckiem-na-rowerze.html

lavinka

@HmmJakiWybracNick To chyba zależy od dystansu. Mój facet bez problemu jeździ 20-30km do biblioteki po książki dla młodej, zimą też. Rocznie robi 7-8k.

Opornik

@lavinka Chowasz dziecko po angielsku rozumiem.


Ciągle mam bekę że nigdy o tobie nie słyszałem na Wypoku, mimo że mieszkamy blisko, słyszałem że jesteś tam gwiazda.

lavinka

@Opornik Raczej po staremu. Urodziłam się w latach 70 i to było normalne, że gówniak miał być zahartowany, bo za wyżu demograficznego dostanie się do lekarza graniczyło cudem. Na jednego pediatrę przypadało kilkadziesiąt tysięcy bombelków. Nierealne. Trzy, cztery godziny czekania na badanie, chyba że to choroba zakaźna, to nie wolno przyprowadzić dziecka i trzeba się zapisać na wizytę domową. Oczywiście po paru takich akcjach matki miały dość. Nasza matka, jak się przeziębialiśmy, wyganiała nas na dwór, żebyśmy się "dorobili", bo z kaszlem, katarem i gorączką przecież do lekarza nie pójdzie, niech chociaż zapalenie płuc się wda. Czasy się zmienili.

antyrogal

@lavinka O, dowód anegdotyczny, mój ulubiony. Wyobraź sobie, że istnieją też ludzie, którzy wąchają własne pierdy albo wcinają kozy z nosa. Fakt, że tacy osobnicy istnieją, nie oznacza, że: A. jest to normalne; B. należy to promować; C. lub też zmuszać do tego typu praktyk innych. Fakt, że Ty jesteś tak alternatywna i możesz żyć bez auta, nie oznacza, że inni mogą czy chcą.

Opornik

@antyrogal Pchasz się w powrót na Wykop, kolego.

antyrogal

@Opornik Twoja opinia mnie nie interesuje.

Opornik

@antyrogal A mnie interesuje ostatni update w którym wprowadzają coś zbliżonego do systemu karmy, gdzie toksyczni, często blokowani ludzie będą zwyczajnie wypraszani z tego serwisu.


Szczęśliwego Nowego Roku!

Kevin_Malone

@PalNick no tego niestety nie przeskoczysz - musiałbyś mieć odzież idealnie dopasowaną do pogody i jechać rekreacyjnym tempem. Z reguły ludzie wożą ciuchy na zmianę oraz jeśli jest taka opcja to biorą prysznic w pracy

Kevin_Malone

@Tofik123 samochód to komfort, ale nie popadajmy w paranoję - mamy 2023 rok. Ikea dowozi meble do mieszkania, na wakacje można też wybrać się pociągiem czy samolotem, a samochód w razie potrzeby wynająć.

lavinka

@antyrogal Koza z nosa to nie choroba. Należy mieć katar, ponieważ to proces oczyszczający. Odkąd regularnie jeżdżę zimą rowerem, przestałam się przeziębiać. Owszem, glut się zdarza, to bardzo pożądany objaw. Ale to trzeba trochę lepiej rozumieć, jak działa organizm. A samochód - no cóż, ja tam tylko rzygam. Czasem mnie ktoś podwiezie i zawsze jestem trochę po tym chora (źle znoszę opary benzyny). Moi rodzice mieli samochód i zawsze byłam w środku zielona. Zdecydowanie bardziej wolę pociągi.

mike-litoris

@lubieplackijohn a ja wnioskuję dla @lavinka o jakąś unikatową odznakę typu Osobistość Roku albo W Świetle Jupiterów - wszak to o niej wspomniano w artykule na DobrychProgamach w kontekście Hejto

lavinka

@Kevin_Malone Jeśli chodzi o jazdę rowerem, to trzeba umieć jeździć tak, by się nie pocić. 3/4 Holendrów jeździ do pracy rowerami i nie śmierdzą. Dlaczego? Bo jadą powoli i na lekkiej przerzutce. Zasada nr 1 jazdy bezwysiłkowej to maksimum 15km/h, ja jeżdżę po mieście 10-12km/h i się pocę mniej niż podczas chodzenia.

lavinka

@HmmJakiWybracNick "jestem chory i brakuje mi lekarstw, najbliższa apteka ~1km, całodobowa ~5km" - leki może ci przywieźć kurier, poza tym jak masz rower, to nie chorujesz. Zresztą co to jest 5km, można ostatecznie wziąć taksówkę, choremu nie wolno prowadzić auta, bo spowoduje wypadek. "kupiłem coś cięższego do pakomatu, powiedzmy 25kg, odległość 800m" - normalni ludzie zatrudniają do tego kuriera. Kupiłam w internecie rower córce, kurier mi go nawet wniósł. "przesyłkę przekierowali bez informowania mnie" - 3km to akurat miły spacer. Ostatecznie można poprosić w paczkomatach, by przerzucili bliżej. W moim mieście 2km jest na dworzec, chodzę tam na własnych nogach, rowerem tylko jeśli mi zależy na czasie, to miły spacer. Ostatnio szłam na miejsce spotkania 3km, 25 minut piechotą - zero zmęczenia.

Besteer

Samemu sobie życie dla ideologii utrudniacie, ale co kto woli.

Mnie by było szkoda kasy i czasu. Przecież na to pedałowanie musi wam iść astronomicznie dużo czasu. No i potem wszędzie za taksówki i dostawy płacić setki złotych.

Już o wakacjach, gdzie cały dzień albo dwa męczysz się z tobołami i dziećmi w PKSach i naszych ciuchciach zawalonych ludźmi, to nawet nie wspomnę. Weź to potem pozgrywaj ze sobą, trasę zaplanuj, na koniec wydasz 2x więcej kasy niż jadąc autem. O nietypowych lokalizacjach czy zobaczeniu czegoś po drodze też zapomnij.

Sztuka dla sztuki. Moi eko znajomi po 30-tce wszyscy samochody pokupowali, bo tak się na dłuższą metę żyć nie da.

zmasowanyatak

@Besteer tobie po prostu nie mieści się to w głowie i tyle. Udowadniasz to pisząc "sztuka dla sztuki" i "życie dla ideologii utrudniacie". Ja samochód mam, na codzien go nie używam bo nie mam potrzeby, przydaje się tylko raz na jakiś czas. Po mieście jeżdżę rowerem, do pracy pociągiem i wracam rowerem, na wakacje latam samolotem. Aktualnie rozważam pozbycie się auta bo generuje tylko niepotrzebne koszty. Za pieniądze które mnie ten samochód kosztuje (ubezpieczenie, przegląd, bieżące naprawy) spokojnie mógłbym wypożyczyć samochód z wypożyczalni na tydzień, już nie wspominam o kosztach taksówek. Warto czasem spojrzeć na coś bez uprzedzeń i z innej perspektywy.

Bo wiesz, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

lexico

@lavinka " i zawsze jestem trochę po tym chora (źle znoszę opary benzyny)" - choroba lokomocyjna

lavinka

@lexico Nie, to nie jest choroba lokomocyjna, bo w autach elektrycznych i na gaz jej nie mam. Za to mam w pociągach spalinowych (w elektrykach jest ok).

zmasowanyatak

@lavinka pociągi spalinowe są na diesla

antyrogal

@lavinka Przepraszam, nie zorientowałem się od razu, że to trollowanie albo ciężka choroba psychiczna. Tak czy siak, szkoda mojego czasu. Pozdrawiam.

lexico

@lavinka "nie jest choroba lokomocyjna, bo w autach elektrycznych i na gaz jej nie mam" - wyczulenie na zapach benzyny to jeden z objawów.

lavinka

@lexico Nie, to nie jest jeden z objawów. Błędnik nie wyczuwa oparu benzyny. Za to ma problemy w ruchu, czyli dana osoba nie może jeździć pociągiem tyłem do kierunku jazdy i tak dalej. Choroba lokomocyjna to choroba błędnika, zazwyczaj dana osoba źle znosi bujanie czy kręcenie się. Zatrucie spalinami mam nawet kiedy nie jadę autem, wystarczy, że stoję obok auta z włączonym silnikiem i już zielenieję.

lexico

@lavinka dziwne, bo mam chorobę lokomocyjną i wyczulony węch na benzynę. Miałaś za młodu problemy z jazdą?

lavinka

@lexico Nie, nigdy nie miałam problemów z jazdą, uwielbiałam karuzele, jestem Aspergerem, co się kręci, to je moje. Natomiast jak większość autystów mam słabą barierę krew mózg i drobne opary chemii powodują u mnie silne zatrucie. Z tego powodu nie używam też perfum i zbyt mocnej chemii do mycia. Proszek tylko delikatny i tak dalej. W elektrykach nie ma aż takich dużych oparów benzyny, tylko powietrze z samochodów jadącym przed autem elektrycznym. Kiedyś źle się czułam w aucie na gaz z mocną klimą, bo niestety jechaliśmy za dizlem...

lexico

@lavinka bardzo ciekawe

Zaloguj się aby komentować